W serwisach DevilPage.pl korzystamy z plików cookies, aby zapewnić Wam wygodę, bezpieczeństwo i komfort użytkowania stron. Cookies wykorzystywane są m.in. do personalizacji reklam. Szczegółowe informacje na temat plików cookies znajdziesz w naszym dziale Polityka Cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz także postanowienia naszego Regulaminu.
13' Kevin Davies 13' 20' Mark Davies 20' 54' Gary Cahill 54' |
Javier Hernandez 5' Wayne Rooney 20' Wayne Rooney 25' Javier Hernandez 58' Wayne Rooney 68' |
|||
Godzina: 18:30 | ||||
Data: 10.09.2011 r. | ||||
Stadion: The Reebok Stadium |
||||
Bolton: Jaaskelainen - Robinson, Cahill, Knight, Boyata - Eagles (Pratley 61'), Petrov, M Davies, Reo-Coker - Davies (Ngog 65'), Klasnic (Tuncay 75') |
||||
United: De Gea - Evra, Jones, Ferdinand, Evans (Smalling 62') - Anderson, Nani, Young (Giggs 61'), Cleverley (Carrick) - Rooney, Hernandez |
||||
Manchester United odniósł imponujące zwycięstwo na wyjeździe z boltonem Wanderers w ramach 4. kolejki Premier League. Diabły rozgromiły rywali aż 0:5 (0:3). Hat-tricka ustrzelił Rooney a dwa trafienia dołożył Hernandez. Spotkanie rozpoczęło się znakomicie dla drużyny sir Alexa Fergusona. Javierowi Hernandezowi wystarczyło zaledwie pięć minut, aby pokonać doświadczonego Jaaskelainena. Akcja rozpoczęła się od przejęcia piłki w środkowej strefie boiska. Rooney rozciągnął grę na prawą flankę do Naniego, Portugalczyk mocnym podaniem skierował piłkę w okolice pierwszego słupka. Tam natomiast błyskawicznie pojawił się Chicharito i wygarnął piłkę sprzed nosa bramkarza Boltonu, jednocześnie umieszczając ją w siatce. Świetną akcję w 12. minucie rozegrali gracze Manchesteru United. Po szybkiej wymianie podań Andersona i Naniego, dośrodkowanie prosto na głowę miał dostać Wayne Roony. W ostatniej chwili przeszkodził jednak Cahill, wybijając futbolówkę na rzut rożny. Groźnie pod bramką De Gei zrobiło się w 19. minucie za sprawą Ivana Klasnica. Napastnik Boltonu ładnie złożył się do strzału i posłał bardzo mocną piłkę. Bramkarz Manchesteru United popisał się jednak świetną i efektowną interwencją, wybijając piłkę daleko do boku. Ta sytuacja zemściła się na gospodarzach już w kolejnej akcji. Po wrzucie z autu piłkę otrzymał Phil Jones. Młody defensor bez zastanowienia zagrał piłkę w pole karne. Nie zdołał jej sięgnąć Hernandez, ale w dobrym miejscu był Rooney i lekkim strąceniem wepchnął piłkę do siatki, podwyższając wynik na 0:2. Minęło zaledwie pięć minut a kibice Manchesteru United zgromadzeni na Reebok Stadium ponownie cieszyli się ze zdobytej bramki swoich pupili. W tej akcji ofensywnym geniuszem ponownie błysnął Phil Jones. Obrońca wyprzedził trzech rywali i strzelił w bramkę. Jaaskelainen zdołał obronić strzał Jones, ale parę metrów wstecz stał Wayne Rooney, który spokojnie dobił piłkę i po raz drugi wpisał się na listę strzelców. Kolejna akcja i kolejny gol dla United! Niestety, tym razem Javier Hernandez był na wyraźnym spalonym po podaniu Andersona, więc bramka nie miała szans zostać zaliczona. Gracze Boltonu z trudem utrzymywali się przy piłce na połowie rywala. Gdy już udało im się podejść pod bramkę De Gei, nie mieli pomysłu i dokładności aby realnie zagrozić bramce młodego Hiszpana. Po drugiej stronie boiska gracze Fergusona próbowali natomiast najróżniejszych sposobów na przechytrzenie obrony Boltonu. W 39. minucie bliski strzelenia bramki głową był Hernandez. Chicharito miał obok siebie jednak rosłego rywala i nie zdołał czysto uderzyć piłki. Pod koniec pierwszej połowy Nani nieprzyjemnie zderzył się z Philem Jonesem podczas walki o górną piłkę. Portugalczyk mocno oberwał w tył głowy. Lekarze opatrywali go dosyć długo, sprawdzając czy nie ma poważniejszych uszkodzeń. Nani na szczęście po chwili wrócił na boisko. Nani był bardzo bliski zdobycia bramki w odliczonym czasie gry. Piłkę w boisku świetnie utrzymał Young, po czym Anderson ruszył z kontrą. Podholował piłkę pod pole karne, zagrał do boku do Naniego, a ten po szybkim zwodzie uderzał lewą nogą na krótki słupek. Piłka trafiła jedynie w boczną siatkę. Po przerwie Bolton zaatakował dużo odważniej. W ciągu kilku minut De Gea dwukrotnie dobrze interweniował. Najpierw zza pola karnego strzelał Klasnic. Chwilę później głową pod poprzeczkę strzelał Kevin Davies. I tym razem De Gea nie dał się zaskoczyć. 54. minuta to ostry faul na Ashley Youngu z boku pola karnego. Do piłki podszedł Anderson i zdecydował się na bezpośrednie uderzenie. Brazylijczyk świetnie podkręcił futbolówkę, która zmierzała prosto w okienko bramki Boltonu. Jaaskelainen jednak uratował zespół przed stratą gola efektownie wyjmując piłkę w ostatniej chwili. Cztery minuty później De Gea wykopał piłkę pod pole karne rywali. Tam Nani zgubił wychodzącego bramkarza, a futbolówka spadła pod nogi Hernandeza. Javier zbyt długo zwlekał ze strzałem na bramkę i w ostateczności został zablokowany. Meksykanin nie zwykł marnować takich sytuacji i w kolejnym ataku nie popełnił już tego błędu. Sprzed pola karnego uderzał Michael Carrick, ale niecelnie. Lot piłki tuż przed bramką poprzez uderzenie zmienił Chicharito i było już 0:4. Wysokie prowadzenie wcale nie zachęciło graczy Manchesteru United do zaniechania ataków. W 67. minucie prawą flanką zaatakował Nani. Mądrze jednak zwolnił i odegrał przed pole karne do Wayne’a Rooneya. Anglik bez zastanowienia skierował ją nisko przy samym słupku i skompletował hat-tricka! Chwilę potem Wazza ruszył z kolejną groźną akcją. Zagrał w pole karne do wbiegającego Hernandeza. Javier niestety minął się z piłki, nie sięgając jej nogą. Gdyby tego dokonał, prawdopodobnie byłoby już 0:6! W dalszej części spotkania Diabły nadal kontrolowały piłkę, często i długo wymieniając ją w środkowej strefie boiska. Zawodnicy Boltonu ograniczali się do kontrataków i niespodziewanych strzałów z dystansu. Z reguły nie wychodziło z tego nic poważnego. Inaczej jednak było w 83. minucie, gdy na bramkę De Gei z daleka strzelał Tuncay Sanli. Hiszpan zaliczył kolejną dobrą interwencję. 88. minuta to sprytnie, prostopadłe zagranie NAniego do Hernandeza w polu karnym rywali. Chicharito strzelał po ziemi, ale piłka poleciała wzdłuż linii końcowej. Nogę mógł spróbować dostawić jeszcze Anderson, ale zabrakło mu kilkunastu centymetrów. W doliczonym czasie gry lewą flanką dobrze zaatakował Nani. Portugalczyk zbiegł w okolice pola karnego, prostym zwodem otworzył sobie drogę do bramki i strzelił ile sił w nodze. Pech chciał, że trafił prosto w stojącego przed bramkarzem Hernandeza. |