W serwisach DevilPage.pl korzystamy z plików cookies, aby zapewnić Wam wygodę, bezpieczeństwo i komfort użytkowania stron. Cookies wykorzystywane są m.in. do personalizacji reklam. Szczegółowe informacje na temat plików cookies znajdziesz w naszym dziale Polityka Cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz także postanowienia naszego Regulaminu.
45' Ruud van Nistelrooy | - | |||
Godzina: 21:00 | ||||
Data: 29.03.2006 r. | ||||
Stadion: Old Trafford |
||||
Man Utd: Van der Sar - Pique, Vidic, Ferdinand, Evra (Silvestre 78') - Ronaldo (Saha 87'), Fletcher (Giggs 68'), O'Shea, Park - van Nistelrooy, Rooney |
||||
West Ham: Hislop - Scaloni (Ferdinand 67'), Collins, Gabbidon, Konchesky - Benayoun, Reo-Coker, Mullins, Etherington - Ashton (Sheringham 80'), Harewood |
||||
W środę 29 marca, o godzinie 21 polskiego czasu odbyło się spotkanie zaległej 27 kolejki Premiership. Na rozbudowanym stadionie Old Trafford zmierzyły się jedenastki Manchesteru United i West Ham United. Po bardzo zaciętym spotkaniu padł wynik 1-0. Nie muszę chyba przypominać jak wielkie znaczenie mają te 3 punkty dla Manchesteru. Dzięki nim, strata do Chelsea zmalała do dziewięciu punktów, a przewaga nad trzecim w tabeli Liverpoolem zwiększyła się do pięciu. Niektóre nominacje wyjściowego składu można było uznać za zaskoczenie. Na prawej obronie szanse gry otrzymał jeden z naszych uzdolnionych młodzików, Gerard Pique. Na lewej obronie szanse gry otrzymał kupiony w zimowym oknie transferowym, Patrice Evra. Zdziwił również brak bohatera ostatniego meczu Ryan’a Giggs’a, w miejscu Walijczyka od pierwszych minut zagrał Darren Fletcher. Trzeba też wspomnieć o formacji ofensywnej, w której SAF dokonał znaczącej dla wielu kibiców zmiany. Od pierwszych sekund okazję do pokazania się otrzymał Holender, Ruud van Nistelrooy. Piłkarze gości rozpoczęli to spotkanie z animuszem. Minęło zaledwie kilka minut, a West Ham United kilka razy miało okazję dokładnego dogrania z rzutu rożnego. Na tym nie koniec, w ósmej minucie Ashton spróbował szczęścia, lecz bramkarz gospodarzy pewnie wyłapał piłkę. Piłkarze Manchesteru United długo nie pozostawali w cieniu West Ham. Przez kolejne minuty podopieczni Sir Alex’a starali się skonstruować efektywną akcję. W minucie 12, w polu karnym upadł Portugalczyk Cristiano Ronaldo, lecz mimo protestów kibiców, sędzia karnego nie podyktował. W 20 minucie spotkania doszło do niecodziennej sytuacji. Opieka medyczna wbiegła na boisko, aby opatrzyć… głównego arbitra tego meczu, Graham’a Poll’a. Sędzia nabawił się urazu uda, który wykluczał możliwość dalszego prowadzenia tego meczu. Opiekę nad spotkaniem przejął mało znany arbiter, Martin Atkinson. W kolejnych minutach gra się wyrównała, łaciata toczyła się od bramki do bramki. W 34 minucie uderzał młodziutki Pique, lecz bramkarz gości wykazał się znakomitym refleksem. Minutę później na bramkę WHU uderzał Serb Nemanja Vidic, lecz piłka trafiła w słupek i dalej utrzymywał się bezbramkowy remis. Minęło zaledwie kilkadziesiąt sekund, a na bramkę West Ham uderzał Patrice Evra, lecz bramkarz wyłapał pewnie piłkę. Najwyraźniej obrońcy MU pozazdrościli swoim kolegom z ataku zadań ofensywnych. Goście nie mieli zamiaru biernie patrzeć na to, co się dzieje na boisku. Już minutę po akcji Evry, Ashton próbował pokonać van der Sar’a, lecz ta sztuka ponownie mu się nie udała. Chwilę później czujność Holendra przetestował Marlon Harewood. W doliczonym czasie pierwszej połowy, gola do szatni zafundował gościom Ruud van Nistelrooy. Holender dokładnie przymierzył z bliskiej odległości nie dając żadnych szans bramkarzowi rywali. Asystę przy tej bramce zapisano Koreańczykowi Ji-Sung’owi. Van Nistelrooy udowodnił tym samym, iż nie zapomniał jak się gra w piłkę. Pierwsza połowa była bardzo emocjonującym widowiskiem. Kibice na Old Trafford i przed telewizorami nie mieli powodów do narzekań. Początkowe 45 minut obfitowało w dużą liczbę strzałów, składnych akcji, stałych fragmentów gry, a także fauli. Mimo wyrównanego poziomu gry, to właśnie graczom Manchesteru United udało się zdobyć bramkę otwierającą to spotkanie. 20 gola w Premiership zapisał na swoim koncie Ruud van Nistelrooy co na powrót przywraca mu przodownictwo w tabeli króla strzelców ligi. Na pochwałę w pierwszej połowie zasłużył Wayne Rooney, który walczył o każdy centymetr boiska. Początek drugiej połowy nie przyniósł żadnych zmian w szeregach obu drużyn. Gospodarze od razu rozpoczęli od mocnego uderzenia. Już w pierwszej minucie drugiej odsłony spotkania, Czerwone Diabły wywalczyły rzut rożny, który jednak nie przyniósł zmiany rezultatu. Chwilę później na strzał zdecydował się strzelec pierwszego gola – Ruud van Nistelrooy, lecz bramkarz gości pewnie wyłapał piłkę. Gospodarze nie spuszczali z tonu. W 59 minucie Rooney trafił do siatki, lecz sędzia dopatrzył się w tej akcji spalonego. Anglik ładnie rozegrał piłkę z Park Ji-Sung’iem, który od początku spotkanie grał bardzo aktywnie. Widać było po Koreańczyku wielkie chęci i poświęcenie do gry. W 67 minucie trener gości zdecydował się na pierwszą zmianę w tym spotkaniu. Lionel’a Scaloni’ego zastąpił Anton Ferdinand. To nazwisko wcale nie jest przypadkowe, Anton to młodszy brat Rio Ferdinand’a. Minutę później urazu doznał Darren Fletcher, trener postanowił nie ryzykować i wprowadził na boisko Walijczyka Ryan’a Giggs’a. Manchester nie miał zamiaru bronić wyniku, wręcz przeciwnie, piłkarze Ferguson’a dążyli do podwyższenia rezultatu. W 75 minucie na bramkę gości potężnie uderzył Wayne Rooney, lecz futbolówka trafiła w poprzeczkę. Do piłki dopadł Ruud van Nistelrooy, który z przewrotki uderzył wprost w Hislop’a. Widowiskowe spotkanie przemieniło się w nudną grę, obie drużyny wyczekiwały już końcowego gwizdka. Żadna z jedenastek nie kwapiła się z rozgrywaniem kolejnych akcji. W 80 minucie na boisko wszedł ex-Diabeł Sheringham, który zastąpił Ashton’a. Sir Alex Ferguson zdecydował się w 87 minucie na wprowadzenie Louis’a Saha, boisko powoli opuścił Cristiano Ronaldo. Nie trudno się domyślić, iż była to zmiana taktyczna. Dopiero w tym okresie gracze West Ham United zdali sobie sprawę, iż przegrywają tuż przed końcowym gwizdkiem. Jednak gracze Manchesteru skutecznie nie pozwalali na ‘rozwinięcie skrzydeł’ drużynie przeciwnej i już do końca spotkania nie oddali trzech punktów. Druga połowa nie była już tak emocjonująca jak pierwsza. Drużyny nie przeprowadziły już tyle akcji podbramkowych, co w pierwszej odsłonie meczu. Spotkanie było bardzo wyrównane z wskazaniem na Manchester United, co odzwierciedla również wynik. Udany mecz rozegrał młody jeszcze gracz z wielkimi ambicjami na przyszłość – Gerard Pique. |