W serwisach DevilPage.pl korzystamy z plików cookies, aby zapewnić Wam wygodę, bezpieczeństwo i komfort użytkowania stron. Cookies wykorzystywane są m.in. do personalizacji reklam. Szczegółowe informacje na temat plików cookies znajdziesz w naszym dziale Polityka Cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz także postanowienia naszego Regulaminu.
Wayne Rooney40' Vanden Borre (sam.) 44' Richard Hughes (sam.) 59' Dymitar Berbatow 61' Marc Wilson (sam.) 69' Mame Biram Diouf 82' |
Danny Webber 24' Jamie O'Hara 28' Tal Ben-Haim 36' Kevin-Prince Boateng 78' |
|||
Godzina: 16:00 | ||||
Data: 06.02.2010 r. | ||||
Stadion: Old Trafford |
||||
Man Utd: Van der Sar - Neville, Evra, Brown, Evans - Carrick, Nani, Fletcher (Gibson66'), Valencia - Berbatow (Owen 66'), Rooney (Diouf 66') |
||||
Portsmouth: James - Rocha, Vanden Borre (Boateng 61'), Ben-Haim, Belhadj - O'Hara (Yebda 74'), Mullins, Hughes, Wilson - Piquionne (Owusu-Abeyie 68'), Webber |
||||
Spotkanie pomiędzy Manchesterem United a Portsmouth FC poprzedziła minuta ciszy, która upamiętniała ofiary monachijskiej tragedii, podczas, której zginęło ośmiu piłkarzy Manchesteru United. O ofiarach nie zapomnieli także kibice, którzy przygotowali piękną oprawę, która sprawia, iż rodziny ofiar mają świadomość, iż osoby, które odeszły od nas już 52 lata temu, wciąż żyją w pamięci fanów z Old Trafford. Sam pojedynek został poprzedzony minutą ciszy. Pierwszą groźną akcję w spotkaniu zainicjował Wayne Rooney, po którego zagraniu mieliśmy zamieszanie w polu karnym Portsmouth. Jednak obrońcy drużyny gości obronną ręką wyszli z tego zagrożenia. Kolejne akcje piłkarzy sir Alexa Fergusona nie przynosiły pożądanych skutków. Czerwone Diabły, mimo że miały optyczną przewagę, nie potrafiły stworzyć większego zagrożenia pod bramką Jamesa. Dość odważną interwencją w 17. minucie pojedynku popisał się Edwin van der Sar, który wybiegł daleko poza pole karne, aby wybić na aut futbolówkę. W 20. minucie spotkanie Davida Jamesa próbował pokonać Antonio Valencia, ale jego strzał wylądował na trybunach Old Trafford. Wydaje się, że w tej akcji lepszym rozwiązaniem byłoby zagranie piłki do Wayne'a Rooneya, który znajdował się w znacznie lepszej pozycji. Trzy minuty później ujrzeliśmy pierwszą żółtą kartkę w dym spotkaniu, a obejrzał ją Danny Webber, który w dość ostry sposób zaatakował Jonny'ego Evansa. Na kolejna indywidualne ostrzeżenie nie musieliśmy długo czekać, bowiem już chwilę później kartonik tego samego koloru ujrzał Jammie O'Hara. Po 30. minutach gry mieliśmy dogodną sytuację dla United, bowiem na 20 metrze piłkę ustawił Nani, jednak z tego stałego fragmentu gry nic nie wyszło. Jedyną bonifikatą był rzut tożny, który został źle wykonany. Niedługo potem przed szansą stanął Wayne Rooney, do którego zagrywał Nani, jednak strzał Anglika zza pola karnego okazał się niecelny. Manchester United może jednak mówić o wielkim szczęściu, bowiem tylko przytomności umysłu Jonny'ego Evansa, który wybijał piłkę z linii pola karnego, zawdzięczać można, iż w 34. minucie Portsmouth nie prowadziło 1-0. Chyba tylko sam Dymitar Berbatow wie, jak nie skierował piłki w światło bramki, na 10 minut przed zakończeniem pierwszej połowy otrzymał fantastyczne podanie od Gary'ego Neville'a, do którego wcześniej zagrywał Nani. Chwilę później sędzia pokazał kolejną żółta kartkę. Tym razem ukarany został Tal Ben-Haim. Kibice Manchesteru United musiei długo czekać, ale się doczekali. Po krótko wykonanym rzucie rożnym, gdy Valencia zagrywał do Neville'a, a ten do Fletchera, Szkot posłał długą piłkę w pole karne, gdzie czekał już Rooney. Anglik nie miał problemów z pokonanie Davida Jamesa, strzałem głową z najbliższej odległości. Na pierwszą bramkę kibice zgromadzeni na Old Trafford musieli czekać ponad 40 minut, zaś druga padła już chwilę później, bowiem w ostatniej minucie pierwszej części spotkania. Jej autorem Anthony Vanden Borre, bowiem piłka po odbiciu się od jego nóg zmyliła Davida Jamesa i wpadła do bramki. Duży udział przy bramce miał też Nani, który jako ostatni dotknął piłki z graczy United. Czerwone Diabły drugą część spotkania zaczęły od niezłego rajdu Naniego, który zapowiadał się bardzo groźne. Portugalczyk podał do Berbatowa, który podciągnął akcję aż pod linię końcową boiska, następnie wycofał do Naniego, który uderzył mocno piłkę. Ta jednak poszybowała wysoko ponad bramką Jamesa. W 55. Minucie meczu stuprocentową szansę zmarnował Antonio Valencia. Ekwadorczyk rozpoczął akcję, poczym podał do Berbatowa na linii 16 metrów. Bułgar świetnie przerzucił piłkę nad dwoma obrońcami wystawiając piłkę sam na sam z bramkarzem Valencii. Antonio jednak nie dał rady pokonać goalkeepera gości. Niedługo potem wynik na 3:0 podwyższył Michael Carrick. Po złym wybiciu piłki z pola karnego przez defensywę Portsmouth, Anglik uderzył z pierwszej piłki sprzed pola karnego. Richard Hughes zmienił jeszcze tor lotu piłki, próbując ją zablokować, która po odbiciu się od poprzeczki wpadła do bramki Jamesa. Kolejna akcja to kolejny gol Manchesteru United. Dalekie podanie z głębi pola od Evansa do Berbatowa. Dymitar długo nie miał do kogo podań, kręcąc się między rywalami w polu karnym. W końcu zdecydował się uderzyć i bez problemu skierował piłkę do siatki przeciwników. Przy stanie 4:0 sir Alex Fergusona zdecydował się dać nieco dłuższą okazję do gry trzem zawodnikom. W 66. minucie na murawę jednocześnie weszli Mame Biram Diouf, Michael Owen oraz Darron Gibson zastępując Rooneya, Berbatowa oraz Fletchera. Zawodnicy Portsmouth byli w totalnej rozsypce. W 69. minucie Patrice Evra zagrywał piłkę z lewej strony pola karnego. Nani nie sięgnął jej głową, drugi w kolejce do strzału był Mame Diouf, jednak uprzedził go Marc Wilson, który próbując wybić piłkę strzelił drugiego samobója w tym meczu. Szansę na strzelenie swojego drugiego gola dla Manchesteru United miał w 81 minucie Diouf. Owen świetnie podał prostopadłą piłkę, Mame minął jednego rywala i stanął sam na sam z bramkarzem. Uderzył jednak piłkę nieco za mocno i ta przeleciała nad poprzeczką. Chwilę później bardzo dobra akcja w wykonaniu Naniego i Evry. Portugalczyk zatrzymał an chwilę grę, pozwalając Evrze wparować w pole karne na pełnej prędkości. Francuz jednak zamiast uderzać, lekko dośrodkował piłkę, co pozwoliło Jamesowi przerwać atak. W 89. minucie po raz kolejny z dobrej strony pokazał się Patrice Evra atakując flanką bramkę Jamesa. Tym razem jednak Rocha skutecznie powstrzymał wślizgiem Evrę, który był o krok od wystawienia czystej piłki napastnikom Manchesteru United. Pomimo doliczonych trzech minut, wynik meczu nie uległ już zmianie. Obrona Portsmouth zaprezentowała dzisiaj mizerny poziom, o czym mogą świadczyć aż trzy samobóje i łączna ilość straconych goli. |