W serwisach DevilPage.pl korzystamy z plików cookies, aby zapewnić Wam wygodę, bezpieczeństwo i komfort użytkowania stron. Cookies wykorzystywane są m.in. do personalizacji reklam. Szczegółowe informacje na temat plików cookies znajdziesz w naszym dziale Polityka Cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz także postanowienia naszego Regulaminu.
4' Leighton Baines | Rio Ferdinand 28' John O'Shea 39' Nemanja Vidic 62' Louis Saha 67' Ole Gunnar Solskjaer 90' |
|||
Godzina: 13:45 | ||||
Data: 14.10.2006 r. | ||||
Stadion: JJB Stadium |
||||
Wigan: Chris Kirkland - Emerson Boyce, Fitz Hall, Arjan De Zeeuw, Leighton Baines - Gary Teale (Valencia 70'), Danny Landzaat, Paul Scharner, Kevin Kilbane (Todorov 70') - Emile Heskey, Henri Camara (McCulloch 60') |
||||
ManUtd: Edwin van der Sar - Wes Brown, Rio Ferdinand, Nemanja Vidic, Patrice Evra - Ole Gunnar Solskjaer, Michael Carrick, Paul Scholes, John O'Shea (Ryan Giggs 45') - Wayne Rooney, Louis Saha |
||||
Wigan Athletic – Manchester United; JJB Stadium; 13:45; 14.10.2006r. Taki zapis widnieje w kalendarzu 8 kolejki Premiership. Powiedzmy sobie szczerze, gości uważano tutaj za faworyta. Sam trener Wigan podkreślał, że podział punktów go zadowoli. Dał również do zrozumienia, że jego piłkarze nie mają nic do stracenia. Jak potoczyły się losy tego spotkania? Zapraszam do poniższej lektury... Na murawie zabrakło Cristiano Ronaldo, którego uraz stawu skokowego był najwyraźniej na tyle groźny, że uniemożliwił mu występ w dzisiejszym spotkaniu. Bardzo nietypowo przedstawiały się skrzydła United, z lewej strony ujrzeliśmy Paula Scholesa, a po prawej Ole Gunnara Solskjaera. Z pewnością cieszyła nas obecność Ryan Giggsa na ławce. Przypomnę, że ten piłkarz nie grał od 13 września, kiedy to nabawił się kontuzji. Na stadionie zabrzmiał dźwięk gwizdka sędziego! Pierwsze minuty tego spotkania obfitowały w nieudane ataki z obu stron. Już w pierwszej minucie Kirkland – bramkarz Wigan – zaliczył pierwszy kontakt z piłką. Nadeszła czwarta minuta spotkania... Gospodarze wychodzą na prowadzenie po imponującym strzale Leightona Bainesa z rzutu wolnego. Sędzia podyktował ten stały fragment gry po faulu Patrice’a Evry. Czerwone Diabły całkowicie się pogubili, wiele strat, niedokładnych podań, co wyraźnie odbiło się na wyrazie twarzy Sir Alexa Fergusona. Z minuty na minutę piłkarze gości odzyskiwali wiarę we własne możliwości. Niemoc United przełamał Michael Carrick, który przyzwoicie próbował zaskoczyć bramkarza rywali strzałem z lewej nogi. Jednak gospodarze nadal próbowali kontratakować, ale ich sporadyczne ataki napotykały na silny opór defensorów Diabłów. Nadeszła 23 minuta... Saha po wymianie piłki ze Scholesem, podał do Evry. Ten znalazł w polu karnym Rooney’a, który zamieszał obrońcami i strzelił w poprzeczkę! Widać było, że Anglik pragnął gola, pragnął gry, pragnął udowodnić wszystkim, że formę odzyskał. Kilka minut później żółty kartonik otrzymał Rio Ferdinand za faul na Emile’u Heskey. Powtórki jednak dobitnie pokazały, że nie był to faul na kartkę. Gospodarze przez kolejne minuty znów dostali wiatru w żagle. Lecz ich zapędy szybko ostudził nie kto inny jak Wayne Rooney, który najpierw strzelił obok bramki, a później stoczył bój z Kirklandem o futbolówkę, która powoli poruszała się w kierunku linii końcowej. W 39 minucie sędzia Steve Bennett po raz kolejny sięgnął po żółty kartonik. Tym razem ujrzał go John O’Shea za nieprzepisowy faul na Bainsie. Dwie minuty przed przerwą goście pokusili się o próbę zmiany rezultatu. Scholes przeprowadzający akcję z kontry znalazł Evrę, który silnie uderzył na bramkę rywali. Na niekorzyść Diabłów, Kirkland nie dał się zaskoczyć. Kolejne minuty nie przyniosły zmiany rezultatu, arbiter znów użył gwizdka i wskazał na tunel prowadzący do szatni. Sir Alexa Fergusona czekało trudne zadanie, przecież piłkarze mieli wywalczyć tutaj trzy punkty, a jak na razie wynik nie zapewniał nawet jednego oczka. Sir Alex Ferguson nie czekał ze zmianami długo, po przerwie na boisku ujrzeliśmy Ryana Giggsa, który zastąpił Johna O’Shea. Tym samym Scholes przeszedł na środek pomocy, a Walijczyk na lewą flankę. Ferguson miał zapewne nadzieję, że Walijczyk mimo kontuzji, nadal prezentuje wysoką formę z początku sezonu i odmieni losy spotkania. Od pierwszych minut goście narzucili ostre tempo. Już w 47 dobrą okazję na wyrównanie miał Solskjaer, ale na niekorzyść United, Norweg jej nie wykorzystał. Znakomicie prezentował się Wayne Rooney, trudno uwierzyć, że ten zawodnik przez ostatnie tygodnie miał załamanie formy. Anglik walczył o każdą piłkę. W minucie 52 odebrał futbolówkę, zdołał się podnieść i minął dwóch zawodników w niebieskich trykotach. Chciałoby się rzecz „Stary dobry Roo...” Kilka minut później znów ten zawodnik dał o sobie poznać. Rooney zewnętrzną częścią stopy uruchomił Louisa Saha, który zamiast przelobować leżącego już na murawie Kirklanda, strzelił po ziemi obok bramki. Dominacja United powiększała się z każdą sekundą, bramka wisiała w powietrzu... 14 minut po wznowieniu drugiej odsłony trener gospodarzy dokonał zmiany. Henri Camara żegnany brawami opuścił murawę, a w jego miejsce wszedł McCulloch. Znakomita gra United w końcu znalazła odzwierciedlenie na tablicy świetlnej! W 62 minucie rzut rożny podyktowany został Unted. Giggs podszedł do narożnika, a jego dośrodkowanie wykorzystał Nemanja Vidic. Stadion zamilkł, w przeciwieństwie do sektora gości! Louis Saha pogrążył kibiców gospodarzy i wyprowadził gości na prowadzenie. Francuz znakomicie przyjął piłkę czubkiem buta zagraną przez Wayne’a Rooney’a, po czym z odległości kilku metrów wpakował piłkę do siatki. W ciągu zaledwie pięciu minut podział punktów zmienił się jak w kalejdoskopie. Trener gospodarzy najszybciej otrząsnął się po tym, co się stało i przeprowadził po chwili podwójną zmianę. Za Kibane wszedł Todorov, a za Teale na murawę wbiegł Valencia. Piłkarze zostali pożegnani brawami. Mecz uspokoił się, ale inicjatywa nadal należała do strony gości. Widowisko straciło na atrakcyjności. Poczynania United były zdystansowane bronieniem jednobramkowej przewagi. Mimo wszystko to goście nadal stwarzali sytuacje bramkowe, a nie przegrywający gospodarze. Jednak obronną ręką z zagrożenia wychodził Chris Kirkland. Doliczony czas gry, a z gospodarzy całkowicie wyparowało powietrze, co zostało wykorzystane przez gości! Rezultat podwyższył świetnie prezentujący się w drugiej połowie Ole Gunnar Solskjaer. Chwilę później arbiter zagwizdał po raz ostatni. Manchester United obronił pozycję lidera w angielskiej Premiership. Zaczęło się tragicznie, na szczęście piłkarze United udowodnili, że potrafią grać do końca, co jak widać opłaciło się. Na szczególne wyróżnienie zasługuje Wayne Rooney, który był jedną z kluczowych postaci na boisku. 20-latek walczył, podawał, dryblował, strzelał, zabrakło mu tylko bramki, która zapewne definitywnie zakończyła rozdział pod tytułem „Kryzys Wayne’a Rooney’a”. Miejmy jednak nadzieję, że napastnik na wymarzone trafienie nie będzie musiał długo czekać. |