W serwisach DevilPage.pl korzystamy z plików cookies, aby zapewnić Wam wygodę, bezpieczeństwo i komfort użytkowania stron. Cookies wykorzystywane są m.in. do personalizacji reklam. Szczegółowe informacje na temat plików cookies znajdziesz w naszym dziale Polityka Cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz także postanowienia naszego Regulaminu.
3' Ronaldinho 85' Clarence Seedorf 90' Ronaldinho |
Paul Scholes 36' Wayne Rooney 44' Michael Carrick 63' Wayne Rooney 66' Wayne Rooney 74' Michael Carrick 90' |
|||
Godzina: 20:45 | ||||
Data: 16.02.2010 r. | ||||
Stadion: San Siro |
||||
AC Milan: Dida - Antonini (Favalli 46'), Thiago Silva, Nesta, Bonera - Ambrosini, Pirlo, Beckham (Seedorf 72') - Ronaldinho, Pato - Huntelaar (Inzaghi 77') |
||||
Manchester United: Van der Sar - Evra, Evans, Ferdinand, Rafael (Brown 90') - Park, Scholes, Carrick, Fletcher, Nani (Valencia 64') - Rooney |
||||
Manchester United pokonał na wyjeździe AC Milan 3:2 w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów. Mistrzów Anglii do zwycięstwa na San Siro poprowadził Wayne Rooney. Rewanż 10 marca na Old Trafford. Manchester United, jak to zwykł robić na wyjazdach, rozpoczął mecz z jednym wysuniętym napastnikiem. Ale za to jakim napastnikiem. Wayne Rooney był ostatnio w nieziemskiej formie, to właśnie on miał, z założenia, nękać obronę AC Milanu. Co do reszty składu, zaskakiwać mógł brak Valenci, w jego miejsce wprowadzony został Ji-Sung Park. Fatalnie zaczęły Czerwone Diabły. Nic gorszego niż strata bramki w 2. minucie nie mogło się nam przydarzyć. Beckham wrzucił, Evra efektownie próbował oddalić zagrożenie. Brak asekuracji sprawił, że piłka trafiła do Ronaldinho, ten uderzył z woleja, piłka odbiła się jeszcze od Evansa i wpadła do bramki. Już w 10. minucie Antonini mógł wbić gwóźdź do trumny Manchesteru United. Zmylił zwodem dwóch defensorów przyjezdnych, po czym łupnął tuż obok słupka. W pierwszych minutach, zauważyć można było rażący brak zaangażowania ze strony piłkarzy Czerwonych Diabłów. Nani starał się kilka razy dośrodkowywać, lecz przez pasywną grę środkowych nic z tego nie wychodziło. Scholes, po raz kolejny w tym sezonie, współpracował z naszymi oponentami. Fatalnie próbował wycofać do Evansa, piłkę przejął Ronaldinho. Na szczęście na posterunku był Ferdinand. Na przestrzeni pierwszych 30. minut dało się zauważyć, iż nie tyle piłkarze AC Milanu stanowią dla nas zagrożenie, co nasi zawodnicy. Niebotyczna ilość niedokładnych podań emanowała z boiska. Akcje stworzone przez United można było policzyć na połowie palców jednej ręki. Napór gospodarzy wzrastał z minuty na minutę. W 32. strzału z woleja próbował Hunter, piłka szczęśliwie odbiła się od Evry. Chwilę później ten sam piłkarz przymierzył milimetry od lewego słupka bramki United. Kiedy wszystko wskazywało na to, że jak to mówią, ‘nic z tego nie będzie’, pojawił się Paul Scholes. Park zagrał do Fletchera, ten dośrodkował. Rudowłosy pomocnik, paradoksalnie, nie trafił w piłkę, ta jednak odbiła się od stojącej nogi i wturlała się do bramki. Do końca pierwszej połowy, na przemian, atakowały obie drużyny. Z ich usilnych starań, niestety nic nie wyszło. Ciekawie zaczęła się druga połowa. Najpierw po dośrodkowaniu Naniego próbował Fletcher. Chwilę później, z drugiej strony boiska, strzałem głową postraszył Pato. Niedługo potem w 51. minucie sędzia podyktował rzut wolny za faul na Pato. Dośrodkował Beckham, strzelał znowu Alexandre, jednak nieopodal słupka. Po kilku nieciekawych akcjach, z obu stron boiska, w 58. minucie strzału z dystansu spróbował Ronaldinho. Niebywałą paradą popisał się van den Sar. Z kolei w 62. swego szczęścia próbował Rooney, uderzał niestety wprost w Dide. Naprawdę wielką sztuką jest wygrywać, gdy nic na to nie wskazuje. Tak właśnie grało United. Cicho, spokojnie, aby za moment zadać śmiertelny cios. 65. minuta dała prowadzenie Czerwonym Diabłom. Wspaniale wrzucił Valencia, piłkę głową uderzył Rooney, nie dał żadnych szans Didzie. Od momentu wyjścia na prowadzenie, oglądaliśmy inny Manchester United. Akcje były przeprowadzone ‘z głową’. Wszystko zaczęło wychodzić naszym ulubieńcom. 74. minuta i mieliśmy 1:3. Po raz kolejny na listę strzelców wpisał się Wayne Rooney. Wartą podkreślenia była asysta jaką zaliczył Darren Fletcher. Genialnie dośrodkował ze środka, Wazza nie miał problemów z wykończeniem tej akcji. W 81. minucie znów obronę Rossonerich nękał Valencia. Dośrodkował mocno po ziemi, z piłką rozminął się Rooney. Kiedy wydawało się, że wynik nie ulegnie już zmianie, w 85. minucie, van den Sara pokonał Seedorf. Po podaniu Ronaldinho, z najbliższej odległości, wpakował piłkę do bramki. Po nawiązaniu kontaktu, zawodnicy Milanu wywęszyli szansę na chociażby remis. Najpierw potężnie łupną Inzaghi, później Ambrosini. Po dośrodkowaniu z rożnego blisko był Nesta. Wszystko to działo się na przestrzeni trzech minut. Mimo usilnych starań gospodarze niczego już nie wskórali. Manchester United odniósł cenne wyjazdowe zwycięstwo, które znacząco przybliżyło ich do awansu. |