W serwisach DevilPage.pl korzystamy z plików cookies, aby zapewnić Wam wygodę, bezpieczeństwo i komfort użytkowania stron. Cookies wykorzystywane są m.in. do personalizacji reklam. Szczegółowe informacje na temat plików cookies znajdziesz w naszym dziale Polityka Cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz także postanowienia naszego Regulaminu.
6' Tomas Sivok 54' Mert Nobre |
Paul Scholes 77' Nemanja Vidić 90' |
|||
Godzina: 21:45 | ||||
Data: 15.09.2009 r. | ||||
Stadion: BJK Inonu |
||||
Besiktas: Arikan, Kas, Sivok, Ferrari, Uzulmez, Dag, Ernst, Holosko (Nihat 84'), Rodrigo Tabata (Tello 59'), Ozkan (Simsek 58'), Nobre |
||||
Man Utd: Foster, Neville, Evans, Vidic, Evra, Valencia (Park 84'), Carrick (Berbatow 63'), Scholes, Anderson, Nani, Rooney (Owen 63') |
||||
W pierwszym meczu tegorocznej edycji Ligi Mistrzów Manchester United pokonał Besiktas 1:0. Jedyną bramkę w meczu strzelił głową Paul Scholes. Anglik dobijał znakomity strzał Naniego. Manchester United rozpoczął mecz dość ostrożnie. Stadion Besiktasu od początku wydawał się trudnym terenem. Już po pierwszym gwizdku miejscowa publiczność zaczęła hałasować. Oprócz przyśpiewek było słychać jakby odgłos kilkunastu tysięcy wiertarek udarowych. Na pierwszy strzał Manchester zdecydował się w dwunastej minucie. Jego wykonawcą był Michael Carrick, ale bramkarz pewnie złapał w locie piłkę. Turcy zgodnie z zapowiedziami nie cofali się tylko do obrony, ale ich ataki nie były także w stanie poważnie zagrozić bramce Fostera. Czerwone Diabły często zmieniały tempo gry. Intensywnie wykorzystywani byli skrzydłowi, jednak z ich dośrodkowań niewiele wynikało. Obrona Besiktasu grała dość wysoko, nie pozwalając gościom zbytnio zbliżyć się do swego pola karnego. Skutki takiej gry, to częsta wymiana piłek podopiecznych sir Alexa Fergusona na własnej połowie. Besiktas na dobrą sprawę w pierwszej połowie miał dwa strzały na bramkę, z których jeden był naprawdę blisko - po rykoszecie piłka tylko o kilka centymetrów minęła poprzeczkę bramki Fostera. United natomiast stworzyło kilka sytuacji, w których nie miał kto dobić piłki do bramki. Pierwsza połowa spotkania upłynęła bez większych fajerwerków. Kibice zgromadzeni na stadionie mieli okazję obejrzeć tylko wiele rzutów rożnych, kilka wolnych, nie było jednak bardzo groźnych sytuacji. Drugą część gry Anglicy rozpoczęli od mocnego uderzenia. Już w 46. minucie dobrą okazję do zdobycia bramki miał Nani, jednak zabawa w polu karnym zawodników United była zbyt długa, więc obrońcy zdążyli dobrze się ustawić i nie pozwolili Portugalczykowi na oddanie skutecznego strzału głową. Jak się okazało, był to tylko chwilowy zryw podopiecznych Fergusona, bowiem już kilkadziesiąt sekund później inicjatywę przejęli gospodarze. W ekipie gości brakowało przyjęcia, zorganizowania i ogólnie pomysłu na grę. Straconą przewagę Manchesterowi udało się odzyskać dopiero około 60 minuty meczu. Wtedy Ferguson zdecydował się na dwie dość istotne zmiany. Z boiska zeszli Carrick i Rooney, a za nich pojawili się na nim Berbatov i Owen. Niezadowolony z rezultatu i być może ze zbyt wczesnej zmiany Wayne po zajęciu miejsca na ławce zdjął buty i ze złością rzucił jednym z nich o ziemię. Na dwadzieścia minut przed końcem przed szansą sam na sam stanął Owen, jednak sędzia odgwizdał mu spalonego. Jak pokazały powtórki była to kontrowersyjna decyzja. Z biegiem czasu Czerwonym Diabłom zaczynało się spieszyć, przez co atakowali nieco odważniej. Najczęściej akcje przewijały się przez Antonio Valencię. Nowy nabytek United dośrodkowywał całkiem przyzwoicie, jednak w polu karnym nie było zbyt wielu chętnych do zdobycia bramki. Kiedy w szeregi United wkradały się nerwy, na prowadzenie wyprowadził podopiecznych Fergusona Paul Scholes. Znakomicie w tej sytuacji zachował się Nani, który potężnie huknął w sam środek bramki w piętnastu metrów. Bramkarz wypił piłkę przed siebie, a głową świetnie dobił ją rudowłosy Anglik. Trzeba przyznać kibicom Besiktasu, że naprawdę są ze swoją drużyną na dobre i na złe. Mimo straconej bramki doping nie ucichł. Gracze z Anglii natomiast jakby uwierzyli, że ten mecz można wygrać i ruszali do kolejnych ataków. Ostatnie minuty w wykonaniu Manchesteru United nie były biernym oczekiwaniem na ostatni gwizdek arbitra. Goście ruszali nadal do ataków, jednak widać było już pewne rozluźnienie. Warto dodać, że Ferguson także podszedł do tego spotkania z pewną rezerwą, nie desygnując do składu m.in. Rio Ferdinanda, Darrena Fletchera czy szybko ściągając z boiska Wayne’a Rooneya. Wszystko to zapewne z powodu weekendowego meczu z Manchesterem City. |