W serwisach DevilPage.pl korzystamy z plików cookies, aby zapewnić Wam wygodę, bezpieczeństwo i komfort użytkowania stron. Cookies wykorzystywane są m.in. do personalizacji reklam. Szczegółowe informacje na temat plików cookies znajdziesz w naszym dziale Polityka Cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz także postanowienia naszego Regulaminu.
Carlos Tevez 73' | Franco 33' Ibagaza 88' Diego Lopez 90' |
|||
Godzina: 20:45 | ||||
Data: 17.09.2008 r. | ||||
Stadion: Old Trafford |
||||
Manchester United: van der Sar - Neville, Ferdinand, Evans, Evra - Park (Ronaldo 63'), Fletcher, Hargreaves (Anderson 63'), Nani - Rooney, Tevez (Giggs 80') |
||||
Villarreal CF: Diego Lopez - Angel, Rodriguez, Diego Godin, Capdevila - Cani (Santi Cazorla 46'), Eguren, Edmilson, Pires (Ibagaza 67'), Fernandez - Franco (Llorente 77') |
||||
Po bardzo dobrym meczu, Manchester United tylko zremisował z Villarealem 0:0. Podopieczni sir Alexa Fergusona przez cały mecz mieli po swojej stronie inicjatywę, jednak nie potrafili jej wykorzystać, raz prowokując groźną sytuację pod własną bramką. Co dalej z United? Początek sezonu jest gorszy niż przed rokiem. Jak się jednak zakończy? Obie drużyny narzuciły szybkie tempo od samego początku mecz. Jako pierwsi okazje pod bramką miały Czerwone Diabły. Zaczęło się od ładnego zwodu Naniego i wrzutce w pole karne. Niestety na tym się skończyło. Chwile później Park ładnie dograł prostopadłą piłkę do Rooneya, lecz Anglik nie zdołał jej opanować. Odrobiny szczęścia zabrakło Ferdinandowi w 9. minucie spotkanie, kiedy to po dośrodkowaniu z rzutu rożnego niepilnowany Anglik mógł bez problemów umieścić piłkę w bramce. Rio zabrakło jednak celności i futbolówka przepadła w gąszczu defensorów Villarrealu. 12. minuta to popis ładnej wymiany pozycji na lewej flance pomiędzy Evrą a Nanim. Piłka powędrowała do Neville'a, który chciał ładnie przelobować obrońcę gości i podać do Fletchera. Niestety arbiter boczny odgwizdał spalonego. Chwilę później spore kłopoty z opanowaniem piłki miał Diego Lopez po bardzo mocnym strzale z dystansu Naniego. Nieco ponad 20 minut od rozpoczęcia meczu swój pierwszy strzał na bramkę oddał Wayne Rooney. Niestety uderzenie Anglika zostało zablokowanie. Podobnie jak dośrodkowanie Neville'a, który próbował dośrodkowywać. 23. minuta to fantastyczna wymiana podań między Fletcherem a Evrą zakończona dobrym strzałem Parka. Po odbiciu przez Edmilson Czerwone Diabły wywalczyły rzut rożny. Na kolejna akcję United nie trzeba było długo czekać. Hargreaves do Rooneya, ten oddaje podanie i Owen uderzał z dystansu. Niestety niecelnie. Villarreal CF zdołał oddać 1 strzał na bramkę Edwina van der Sara. Jego autorem był Robert Pires po indywidualnej akcji. Odpowiedź MU była błyskawiczna. Lopez musiał wyciągnąć się z całych sił, aby obronić bardzo dobry strzał Carlosa Teveza zza pola karnego. W 31. minucie Rooney świetnie dośrodkował do Fletchera. Szkot uderzył czysto głową, ale piłkę zablokował jeden z obrońców hiszpańskiego teamu. Lopez jeszcze dwukrotnie musiał piąstkować, i to dość niepewnie, po kolejnych wrzutkach Diabłów w swoje pole karne. Trzy minuty później Franco bardzo groźnie faulował pędzącego Evrę, za co otrzymał żółty kartonik. Niedługo potem kolejna szansę miał Rio Ferdinand, który jednak minął się z podaniem z lewej strony boiska. Po świetnym przejęciu szybką kontrę wyprowadzili Nani, Rooney i Park. Portugalczyk jednak zbyt długo zwlekał z podaniem, a ostateczne podanie do Ji-Sunga zakończyło się nieodgwizdanym rzutem karnym dla podopiecznych Fergusona. Chwilę później szczęścia uderzeniem z dystansu próbował Rooney. Piłka trafiła jednak prosto w ręce Lopeza. Przed przerwą wreszcie z własnej połowy wyszli przyjezdni. Strzał Caniego jednak pozostawiał wiele do życzenia, gdyż piłka poszybowała kilkanaście metrów nad bramką van der Sara. W doliczonym czasie gry Rooney próbował jeszcze przelobować z połowy, wychodzącego Lopeza. Anglik nie trafił jednak w światło bramki. Reasumując poczynania obu jedenastek, można było stwierdzić, że bramka dla Czerwonych Diabłów była tylko kwestią czasu. Masa niewykorzystanych sytuacji i drużyna Villarrealu, która praktycznie cały czas przebywała na własnej połowie. Dzisiejszego wieczoru podopieczni Fergusona byli naprawdę zdeterminowani, aby zatrzeć za sobą złe ważenie, które zdecydowanie zdobyli po przegranej z Liverpoolem. To właśnie głodni gry gospodarze pierwsi znaleźli się na placu gry, oczekując na przybycie z szatni gości. Podobnie jak w pierwszej, tak i w drugiej połowie z kopyta ruszyły Czerwone Diabły. Od początku do ataku ponownie ruszyli gospodarze, chwilę po rozpoczęciu drugiej odsłony na spalonym złapany został Tevez. Po kolejnych kilku minutach, tak jak w pierwszej połowie, inicjatywę przejęli i utrzymali przez długi czas obrońcy Trofeum. W 53. minucie na strzał zdecydował się Nani, jednak Diego Lopez, który znakomicie bronił bramki Villarealu, bez problemów złapał strzał Portugalczyka. Chwilę później uderzać zdecydował się Park, jednak piłka minęła prawy słupek bramki. I oto w 60. Minucie stało się coś, czego chyba nikt na Old Trafford się nie spodziewał – pośród wszechobecnych ataków United, do głosu doszła Żółta Łódź Podwodna i niemalże strzeliła bramkę! Blisko szczęścia był Franco, który finezyjnym strzałem piętą trafił w słupek bramki van der Sara. Na szczęście dla Manchesteru nie znalazł się żaden gracz w żółtej koszulce, który zdecydowałby się dobić piłkę do siatki. Po tej akcji do zmian przystąpił Manchester – zamiast Hargreavesa na placu gry pojawił się Anderson, a zmęczonego Parka zastąpił... Tak, właśnie on – Cristiano Ronaldo! Jak się okazało pogróżki fanów wcale się nie spełniły, a Portugalczyk otrzymał owację na stojąco. Jak się okazało później, było to tylko preludium do tego, co robił później najlepszy strzelec ubiegłego sezonu. Od początku dobrze w grę wszedł niedoszły gwiazdor Realu Madryt, kilka minut po wejściu na boisko miał już okazję strzelecką, jego uderzenie zostało jednak wyłapane przez bramkarza rywali. Jak się okazało, wprowadzenie młodego duetu pomocników było strzałem w dziesiątkę – nakręcili oni i tak szybkie już tempo United. Na dziesięć minut przed końcem bliski zdobycia swojej pierwszej bramki dla klubu był Johny Evans. Stoper gospodarzy, po bardzo dobrej wrzutce od Teveza trafił potężnym strzałem w słupek. Ostatni kwadrans gry to w ogóle wielkie ataki, wielkie próby Manchesteru. Ostatecznie jednak, mimo wielu wspaniałych prób, Czerwone Diabły nie strzeliły bramki i zremisowały pierwszy mecz w Lidze Mistrzów. Co ciekawe, podopieczni sir Alexa Fergusona wygrali w tym sezonie tylko jeden mecz... (licząc Tarczę Wspóloty – dwa) Czy można mówić o kryzysie w zespole Mistrzów Anglii oraz Europy? |