W serwisach DevilPage.pl korzystamy z plików cookies, aby zapewnić Wam wygodę, bezpieczeństwo i komfort użytkowania stron. Cookies wykorzystywane są m.in. do personalizacji reklam. Szczegółowe informacje na temat plików cookies znajdziesz w naszym dziale Polityka Cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz także postanowienia naszego Regulaminu.
- | Lee Martin 21' | |||
Godzina: 20:10 | ||||
Data: 22.07.2008 r. | ||||
Stadion: Ellis Park |
||||
- |
||||
United: Foster, Brown, Ferdinand, Evans (Simpson 88), Silvestre (O'Shea 62), Eagles, Carrick (Scholes 69), Gibson (Fletcher 82), Martin, Tevez (Rooney 69), Campbell. |
||||
Dzisiejszego wieczoru, o 20:10 podopieczni sir Alexa Fergusona rozpoczęli drugi mecz turnieju Vodacom w rozgrywanego w RPA. Spotkanie zakończyło się skromnym zwycięstwem gości, którzy zdobywając trzy punkty, zachowali szanse na wygraną w całym turnieju. Od początku spotkania widać było, że piłkarze United chcą zatrzeć nie najlepsze wrażenie, po sobotnim remisie z Kaizer Chiefs. Dzisiaj to piłkarze w białych koszulka potrafili wymienić krótkie podania, dzięki czemu Wayne Rooney nie musiał się niepotrzebnie denerwować. Co ciekawe Anglik nie rozpoczął tego meczu w podstawowej jedenastce, ponieważ Szkocki szkoleniowiec tradycyjnie już na takich turniejach dał szansę gry młodszym i mniej doświadczonym graczom. Tym sposobem na boisko od pierwszych minut wybiegli między innymi Foster, Eagles, Martin czy Evans. Czerwone Diabły były zdecydowanie zespołem lepszym. W ciągu pierwszych 20 minut kilkukrotnie zagrażali bramce gospodarzy. Bliski szczęścia był m.in. Martin, który o mało nie zdobywając bramki, wywalczył rzut rożny. Raz bliski szczęścia był także Tevez, ale jego strzał poleciał trochę ponad poprzeczką. W 21. minucie udało się pierwszemu z ww., który po doskonałym podaniu w uliczkę od Teveza znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem i nie miał większych problemów z umieszczeniem piłki w siatce. Już chwilę później mogliśmy być świadkami bliźniaczej bramki, jednak w porę odnaleźli się stoperzy Orlando. Jak na towarzyski mecz, tempo było dość wysokie. Właściwie co kilka minut miało miejsce jakieś godne uwagi zdarzenie. W 39. minucie ewidentnie w polu karnym faulowany był strzelec bramki, ale sędzia podyktował tylko rzut rożna dla Czerwonych Diabłów. Do końca próbowali jeszcze goście, jednak goalkeeper Orlando był dzisiaj dość dobrze dysponowany. Po zmianie stron gra nie przyciągała oczu widza. Obie drużyny zaczęły grać zachowawczo, lecz z lekkim wskazaniem na przegrywającą epikę. Po niespełna godzinie gry, napastnicy gospodarzy zaczęli coraz częściej testować czujność Bena Fostera. Na szczęście Anglik nie dał się zaskakiwać i wynik nie ulegał zmianie. Najtrudniejszy test tego spotkania, bramkarz Diabłów przeszedł na 11 minut przed ostatnim gwizdkiem arbitra. Wtedy to do bardzo groźniej sytuacji dopuścili obrońcy United i na strzał z boku pola karnego mógł sobie pozwolić Segolela. Na szczęście ostatni 'obrońca' gości znowu wykazał się bardzo dobrym refleksem. W ostatnich kilku minutach próbowali jeszcze Evans oraz Rooney, ale żadnemu z nich nie udało się podwyższyć rezultatu spotkania. Jak na trzeci mecz tego sezonu, można było się po Czerwonych Diabłach spodziewać czegoś więcej. Zabrakło dzisiaj skuteczności, a także w wielu przypadkach pomysłowości. Należy jednak pamiętać, że turniej Vodacom trzeba traktować z przymrużeniem oka. Fergie dał dzisiaj pograć młodzianom, którzy w nadchodzącym sezonie mają szansę na wślizgnięcie się do składu. Należy zatem pogratulować mistrzom Anglii wygranej z Orlando Pirates i życzyć triumfu w całym turnieju. |