W serwisach DevilPage.pl korzystamy z plików cookies, aby zapewnić Wam wygodę, bezpieczeństwo i komfort użytkowania stron. Cookies wykorzystywane są m.in. do personalizacji reklam. Szczegółowe informacje na temat plików cookies znajdziesz w naszym dziale Polityka Cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz także postanowienia naszego Regulaminu.
20' Andre Bikey 21' Dave Kitson 84' Leroy Lita |
Gabriel Heinze 2' Louis Saha 4' Ole Gunnar Solskjaer 6' |
|||
Godzina: 21:05 | ||||
Data: 27.02.2007 r. | ||||
Stadion: Madejski Stadium |
||||
Reading: Federici - De la Cruz, Gunnarsson, Bikey, Ingimarsson - Shorey, Ki-Hyeon (Little 67'), Sidwell, Oster - Kitson, Doyle (Lita 70') |
||||
Man Utd: Van der Sar - Silvestre, Brown, Ferdinand, Heinze - Park, O'Shea, Fletcher, Richardson - Saha (Rooney 76'), Solskjaer (Ronaldo 89') |
||||
Minęły zaledwie trzy dni od wyczerpującego spotkania ligowego z Fulham, a Czerwone Diabły po raz kolejny wybiegły na murawę, by stawić czoła kolejnemu rywali. Tym razem, podopiecznym sir Alexa Fergusona przyszło walczyć w najstarszych rozgrywkach świata – FA Cup. Wtorek, godzina 21:05 – nietypowy to termin, jak na pucharowe spotkanie, które zazwyczaj odbywają się w weekend. Wszystko za sprawą regulaminu Pucharu Anglii, którego jedną z nieodłącznych zasad jest to, iż w razie remisu trzeba powtórzyć potyczkę. Tak też się stało w przypadku Manchesteru United, który kilkanaście dni temu zremisował na Old Trafford 1-1 z Reading, beniaminkiem Premiership. W konsekwencji tego, piłkarze Fergusona musieli rozegrać dziś mecz powtórkowy na the Madejski Stadium, które miało zaważyć o awansie do ćwierćfinałów. Jak przebiegała batalia pomiędzy tymi zespołami i kto awansował do szóstej już rundy pucharu dowiecie się czytając poniższą relację. Szkocki trener, jak zapowiadał przed meczem, desygnował do boju skład, w którym zabrakło największych gwiazd zespołu. Największą niespodzianką była obstawa bramki. Wszyscy spodziewaliśmy się występu naszego rodaka, Tomasza Kuszczaka, lecz nasza wiara nie znalazła potwierdzenia w rzeczywistości i między słupkami stanął Edwin van der Sar – najlepszy bramkarz ostatniej kolejki ligowej. W formacji defensywnej wystąpili Silvestre, Brown, Ferdinand i Heinze. Ciekawego eksperymentu dokonał Szkot, który obrońcę rodem z Francji ustawił na nietypowej dlań pozycji – prawej obrony. W pomocy nie ujrzeliśmy żadnego z podstawowych zawodników, rolę graczy ze środka pola pełnili dziś Park Ji-Sung, O’Shea, Fletcher oraz Richardson. Najmniejszym zaskoczeniem była obsada napadu, który składał się z Louisa Sahy i wczorajszego solenizanta, Ole Gunnara Solskjaera. Sędzia punktualnie o godzinie 21:05 czasu polskiego rozpoczął potyczkę na the Madejski Stadium. Już w 1. minucie byliśmy świadkami pierwszej akcji, która mogła przynieść bramkę. Rzut wolny dla gospodarzy jednak nie przyniósł zmiany rezultatu. Chwilę później sektor gości ogarnęła euforia, już 120. sekund po pierwszym gwizdku Czerwone Diabły zdobyły bramkę! John O’Shea po indywidualnej akcji posłał piłkę w pole karne, którą strzałem z daleka skierował ją do siatki Gabriel Heinze. Wymarzony początek spotkania w wykonaniu Manchesteru United. Kibicie nie przestali radować się jeszcze po zdobyciu prowadzenia, a już byli świadkami kolejnego trafienia gości. Zaledwie dwie minuty później Francuz Louis Saha strzałem z jedenastu metrów, po dobrym przyjęciu. skierował futbolówkę do siatki bramkarza Reading. Przed spotkaniem panowała wspaniała atmosfera na the Madejski Stadium, lecz po 360. sekundach nie było po niej ani śladu, sektor gospodarzy został skutecznie uciszony. Czyżby to była relacja z meczu gry FIFA z poziomem trudności „amator”? Upłynęły kolejne dwie minuty spotkania, a bramka Federiciego znów znalazła w swym wnętrzu piłkę. Bramkę, która prawdopodobnie przesądziła już o losach spotkania, zdobył nie kto inny, jak 34-letni Ole Gunnar Solskjaer. Norweg najwyraźniej postanowił poprawić swój dorobek strzelonych bramek w pierwszym kwadransie potyczek. Przy bramce asystował Kieran Richardson posyłając daleką piłkę w kierunku Norwega, a ten zachował zimną krew i bez wahania skierował piłkę do siatki. Piłkarze gospodarzy sprawiali wrażenie, jakby nadprzyrodzona siła nie dawała im najmniejszych szans na chociażby niepozorny ruch z piłką. Inicjatywa zdecydowanie należała do gości, którzy odebrali chęci do gry podopiecznym Steve’a Coppella. Angielskiego szkoleniowca czekała trudna rozmowa w szatni ze zdruzgotanymi piłkarzami, jeżeli w ogóle marzył jeszcze o awansie do ćwierćfinału. W 20. minucie gry sędzia po raz pierwszy sięgnął do kieszonki. Żółtą kartką ukarany został De La Cruz za niesportowe zachowanie. W 21. minucie spotkania Reading zdobyło kontaktową bramkę. Świetne wykonanie rzutu rożnego wykorzystał Dave Kitson, który głową skierował piłkę do siatki. Gra wyrównała się, goście wyraźnie podnieśli się po zdobyciu kontaktowej bramki. Piłkarze Reading nie potrafili jednak znaleźć recepty na wspaniale spisującego się dziś van der Sara. Gra toczyła się od bramki do bramki i zapędy gospodarzy napotykały na szybkie i niebezpieczne kontry ze strony podopiecznych sir Alexa Fergusona. Lecz brak skuteczności i dokładności piłkarzy obu drużyn nie pozwolił kibicom oglądać kolejnej bramki. Najbliżej osiągnięcia celu był Sidwell w 38. minucie, lecz pomocnikowi nie udało się pokonać bramkarza przyjezdnych. W końcowych minutach podopieczni Coppella rzucili się do ataku, by jeszcze przed przerwą zmniejszyć straty. Bramkarz gości kilkakrotnie musiał interweniować przy groźnych dośrodkowaniach. Holender także fantastycznie sparował na róg atomowy strzał Seola Ki-Hyeona. Jednak wynik do przerwy zmianie nie uległ i piłkarze schodzili do szatni przy stanie 1-3 na tablicy świetlnej. Była to emocjonująca połowa, która obfitowała w multum akcji podbramkowym i przyniosła nam to, co jest najpiękniejsze w futbolu, czyli bramki. Teraz wszystko leżało w rękach szkoleniowców, którzy mieli 15 minut, by zmotywować swych piłkarzy do dalszej walki. Obie drużyny wróciły na murawę w identycznych zestawieniach, najwyraźniej Coppell nadal wierzył w umiejętności tej jedenastki, która napsuła trochę krwi gościom pod koniec pierwszej połowy. Edwin od samego początku nie mógł sobie pozwolić na chwilę dekoncentracji, ponieważ gospodarze coraz częściej zagrażali jego bramce. Lecz problem Reading polegał na ich skuteczności i tak naprawdę interweniować musieli kibice na trybunach niż stojący między słupkami Holender. Goście powoli odzyskiwali inicjatywę i w 58. minucie mieli znakomitą okazję, by całkowicie dobić the Royals. Czwórka graczy Fergusona miała przed sobą tylko trójkę zawodników w pasiastych strojach. Saha podał do Parka, a ten skierował futbolówkę do Solskjaera, który – wobec rozlegającego się jęku zawodu – został powstrzymany przez Shoreya. Dziewięć minut później Steve Coppell zdecydował się na pierwszą zmianę w swym zespole, na murawę trafił Glen Little kosztem Ki-Hyeona. Minęło zaledwie 180. sekund, a szkoleniowiec gospodarzy po raz kolejny skorzystał z możliwości roszadowania składem. Anglik desygnował do gry Leroya Litę, który zastąpił Doylea. W międzyczasie żółtą kartkę otrzymał Andre Bikey za niesportowe zachowanie. 6. minut później sir Alex Ferguson również postanowił dokonać zmiany, boisko opuścił dobrze dziś grający Louis Saha, a w jego miejsce wszedł Wayne Rooney. Gospodarze chyba zdali sobie sprawę, że to spotkanie powoli dobiegało końca, a rezultat, który wyświetlał się na tablicy, był dla nich niekorzystny. Przez kilka minut trwało oblężenie pod bramką van der Sara… Niestety, po wielu morderczych próbach gospodarze zdobyli bramkę, która przedłużała ich szanse w tym meczu. Po dośrodkowaniu główką skierował futbolówkę do siatki Leroy Lita, van der Sar nie miał najmniejszych szans. Zapowiadała się bardzo nerwowa końcówka… Sir Alex Ferguson postanowił wprowadzić na murawę swego najlepszego zawodnika w tym sezonie – Cristiano Ronaldo. Portugalczyk zastąpił strzelca trzeciej bramki, Ole Solskjaera, i miał być gwarancją zwycięstwa podczas tej potyczki. Reading rzuciło się na przeciwnika niczym lew na ofiarę. Nadeszła 92. minuta… Oster strzelił w poprzeczkę! Mimo usilnych starań, gospodarzom nie udało się już zdobyć wyrównującej bramki i to goście schodzili z murawy z radosnymi uśmiechami na twarzach. Znakomitym początkiem podopieczni sir Alexa Fergusona zapewnili sobie awans do ćwierćfinałów FA Cup. Jednak Reading to specjalna drużyna, jak to ujął Carlos Queiroz, i nie załamała się, walczyła nadal i niewiele brakowało, by ich mordercze starania nie przyniosły pożądanego przez nich skutku. Jednak gracze rezerwowi klubu z Old Trafford udowodnili, że również potrafią grać i co, najważniejsze, wygrywać. |