W serwisach DevilPage.pl korzystamy z plików cookies, aby zapewnić Wam wygodę, bezpieczeństwo i komfort użytkowania stron. Cookies wykorzystywane są m.in. do personalizacji reklam. Szczegółowe informacje na temat plików cookies znajdziesz w naszym dziale Polityka Cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz także postanowienia naszego Regulaminu.
45+ Ryan Giggs (sam.) 65' Fabio Borini (kar.) 51' Emanuele Giaccherini 60' Phillip Bardsley 77' Jozy Altidore 90+ Vito Mannone |
Nemanja Vidić 52' Patrice Evra 24' Rafael da Silva 63' Chris Smalling 84' |
|||
Godzina: 20:45 | ||||
Data: 07.01.2014 r. | ||||
Stadion: Stadium of Light |
||||
Sunderland: Mannone - Bardsley, Alonso, Brown, O'Shea - Larsson, Cattermole, Ki, Giaccherini (Johnson 56') - Borini, Fletcher (Altidore 72') |
||||
Manchester United: De Gea - Rafael, Vidić, Evans (Smalling 61'), Evra - Valencia (Hernandez 87'), Carrick, Cleverley (Fletcher 74'), Giggs, Januzaj - Welbeck |
||||
Manchester United przegrał z Sunderlandem 2:1 , w meczu półfinałowym Capital One Cup. Jedynego gola dla Czerwonych Diabłów strzelił Nemanja Vidić, zaś dla gospodarzy samobójczą bramkę zdobył Ryan Giggs oraz Philip Bardsley. Podopiecznych Moyesa czeka jednak rewanżowe starcie, które zostanie rozegrane 22 stycznia na Old Trafford. Obie drużyny od pierwszych minut narzuciły wysokie tempo gry, w początkowej fazie meczu to Sunderland częściej gościł na połowie Czerwonych Diabłów. Agresywny pressing i rozrzucanie futbolówki do bocznych sektorów boiska – tak wyglądał obraz gry na Stadium of Light. Pierwsze zagrożenie ze strony Czarnych Kotów mogło mieć miejsce w 10. minucie spotkania, po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, jednak pewną interwencją popisał się powracający do składu De Gea. Kolejny atak miał miejsce w 12. minucie, uderzenie Boriniego było jednak mało precyzyjne i w ostateczności piłka wylądowała poza boiskiem. Podopieczni Poyeta dalej szturmowali bramkę gości, po serii kontrataków gospodarze zwolnili i postanowili spróbować ataku pozycyjnego. United było biernym widzem i nie potrafiło przeprowadzić żadnej składnej akcji, która zagroziłaby Mannone. Próbę strzału podjął Welbeck, lecz jego uderzenie nie sprawiło jakichkolwiek problemów golkiperowi drużyny przeciwnej. W 21. minucie Larsson pognał lewą stroną boiska i choć próba dośrodkowania w pole karne była jak najbardziej słuszna, o tyle do wykonania tego zagrania można było mieć spore zastrzeżenia. Po okresie bezwzględnej dominacji Sunderlandu, podopieczni Moyesa przebudzili się nieco i w 25. minucie Ryan Giggs huknął z kilkunastu metrów, jednak piłka zatrzymała się na poprzeczce. Chwilę później Walijczyk znowu popisał się ciekawą akcją, choć tym razem jego dośrodkowanie nie znalazło odbiorcy. Gra United z upływem czasu mogła coraz bardziej się podobać. Zagrożenie z bocznych sektorów boiska dawało się coraz bardziej we znaki, wrzutki Evansa czy Valencii nie stworzyły jednak realnego zagrożenia. Ponadto brakowało odwagi w poczynaniach, a celność strzałów Welbecka stała na dość miernym poziomie. Inicjatywę przejęły Czarne Koty, które rozpoczęły serię ataków. Czerwone Diabły desperacko wybijały piłkę jak najdalej od własnej bramki. Po ciężkim okresie, zawodnicy United przeszli do konstruowania ataków pozycyjnych, w których upatrywali możliwość zdobycia prowadzenia, jednak po raz kolejny liczne dośrodkowania czy próby strzałów nie znalazły drogi do bramki gospodarzu. W końcowych minutach pierwszej połowy, zawodnicy obu drużyn zaczęli nieco żwawiej poruszać się po boisku. Perspektywa zejścia do szatni z jednobramkowym prowadzenia wydawała się z pewnością interesująca dla obu ekip. Sztuka ta udała się jednak tylko Czarnym Kotom. W doliczonym czasie gry, w pole karne De Gei powędrowało wysokie dośrodkowaniu, piłkę wzdłuż boiska odegrał Brown i Bardsley szczęśliwie pomógł futbolówce wtoczyć się do bramki. Druga połowa rozpoczęła się korzystniej dla United. W 47. minucie piłkę w pole karne dośrodkowywał Giggs. Zagranie to było niecelne i obrońcy Sunderlandu bez problemu sobie z nim poradzili. Cierpliwość popłaciła, w 52. minucie, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego z bramki mógł cieszyć się Nemajna Vidić. Serb idealnie odnalazł się w powietrznym pojedynku i Mannone mógł tylko wzrokiem śledzić, jak futbolówka wpada do siatki. Wyrównujące trafienie podziałało mobilizująco na przyjezdnych. Kolejna okazja bramkowa nadarzyła w 53. minucie. Silnym uderzeniem popisał się Januzaj, lecz młody Belg trafił wprost w golkipera. Odpowiedź ze strony Sunderlandu była natychmiastowa i gdyby nie interwencja Evansa, to Fletcher najprawdopodobniej mógłby cieszyć się z bramki, dającej prowadzenie jego zespołowi. W 62. minucie w polu karnym United zakotłowało się. W okolice bramki De Gei powędrowało mocne dośrodkowanie i po nieskutecznym wybiciu futbolówki przez Vidicia, dopadł do niej Larsson, który popisał się silnym uderzeniem, jednak na posterunku był hiszpański golkiper. W 63. minucie arbiter podyktował rzut karny dla Sunderlandu, po faulu Toma Cleverlaya. Jedenastkę skutecznie wykorzystał Borini, który nie dał szans bramkarzowi United, pokonując go silnym uderzeniem pod poprzeczkę. Spotkanie nabrało rumieńców i zaczęło przypominać pojedynek bokserów wagi ciężkiej. Najpierw w 69. minucie wspaniały rajd zanotował Johnson, zaś chwile później Januzaj próbował technicznym uderzeniem zaskoczyć bramkarza gospodarzy. Obie ekipy toczyły wymianę ciosów, zaś gra stała się jeszcze bardziej otwarta, a do tego nabrała nieco większej dynamiki. W drugiej odsłonie, w ekipie Sunderlandu szczególnie aktywny był Adam Johnson, który co chwila szarżował obronę United. W 76. minucie Januzaj po raz kolejny próbował doprowadzić do wyrównania strzałem z dystansu, jednak uderzenie minęło lewy słupek bramki Mannone. W 79. minucie Czerwone Diabły przeprowadziły składną akcje. Valencia dograł piłkę z prawego skrzydła, do wbiegającego Adnana, jednak ten minimalnie chybił i futbolówka przeleciała nad poprzeczką. Podopieczni Moyesa dalej atakowali, lecz strzał Evry i inne próby, dalekie były od ideału. Pomimo starań końcowy rezultat nie uległ zmianie. Gracze Poyeta słusznie wygrali dzisiejsze spotkanie i jeśli Czerwone Diabły chcą zagrać w finale Capital One Cup, to muszą odrobić straty 22 stycznia, w meczu rewanżowym na Old Trafford. |