BingBing: Bardzo słaby mecz i straszny deficyt energetyczny na boisku. Sporo energii za to w komentarzach. Gdyby piłka pomiędzy zawodnikami United chodziła tak szybko jak wymiany skrajnych opinii na forum, to mielibyśmy na boisku tiki-takę z prędkością światła. A problemy zapewne są gdzieś pośrodku, na linii komunikacji pomiędzy trenerem (który jest dobrych fachowcem) a piłkarzami (którzy są jednymi z najlepszych w swoim fachu). Odnoszę wrażenie, że Ten Hag nieco za mocno przykręcił śrubę. To oczywiście jest korzystne, ale pod warunkiem, że szybko za tym przyjdą wyniki. W przeciwnym razie zawodnicy mogą zacząć wątpić w projekt trenera. Ten Hag pewnie też zaczyna to dostrzegać i teraz przed nim trudne zadanie scalenia tej grupy.
I to nie jest tak, że piłkarze to lenie, ludzie pozbawieni ambicji, czy goście patrzący jedynie na cyferki na koncie. Oni pewnie i by chcieli, ale mocne treningi przed sezonem zostały w nogach i teraz trzeba nie dość, że wychodzić z wysokich obciążeń, to i za każdym nieudanym zagraniem wzrasta presja. Co rusz czytam opinie, że to nie to co kiedyś, że teraz to zawodnicy zbyt rozpieszczeni, zbyt roszczeniowi, i mało im się chce. Ale za to kiedyś! O! Kiedyś to byli gladiatorzy! Zaryzykuję dosyć niepopularną opinię, że obecni zawodnicy muszą być znacznie mocniejsi psychicznie niż 15/20 lat temu. Gdy w 99 roku oglądałem finał w Barcelonie to nawet nie miałem telegazety w domu, a co tu dopiero mówić o internecie. Tamci piłkarze mogli zejść z boiska i spokojnie przygotować się do następnego meczu. Oczywiście, była prasa, ale kolumna na stronie miała swoje ograniczenia no i nie potykał się człowiek o swoje porażki na każdym kroku. Obecny świat cyfrowy nie daje takiego komfortu. I moim zdaniem to widać na boisku. Ci zawodnicy sprawiają wrażenie osaczonych, ludzi, którzy boją się podejmować ryzyko, boja się popełniać błędy, tak jakby każde następne kopnięcie oznaczało zostanie memem lub królem nagłówków. To ciekawe, że kryzys Manchesteru United przyszedł właśnie w momencie, gdy świat stał się dużo bardziej cyfrowy. Dużo bardziej obecny, przeładowany informacjami, newsami i wszechobecną oceną. Akurat w momencie tych przemian padło też na poważne zmiany w zarządzaniu klubem: odszedł dyrektor i manager.
Ale wracając do śruby... Odnoszę wrażenie, że piłkarze United nie wytrzymują już psychicznie, a mocne przygotowania do sezonu nie pomagają w dobrym starcie. Oni też żyli nadzieją, że wreszcie wracają na właściwe tory, a w efekcie wpadli w jeszcze większe bagno. Rok temu Ten Hag zjednał sobie grupę tym, że pobiegał te kilometry razem z zawodnikami. Teraz odnoszę wrażenie, że wymaga, wymaga, i jeszcze raz wymaga, do tego ładuje do głów podopiecznych sporo taktyki, ale zawodnicy na boisku wyglądają na przeładowanych tymi informacjami. W efekcie za dużo myślą, a za mało robią. Krytyka ze strony kibiców, krytyka ze strony trenera, krytyka ze strony mediów, krytyka ze strony kolegów z drużyny. No nie jest to najzdrowsza atmosfera. Wiele razy czytałem, że w tej drużynie brakuje balansu. Że bramkarz źle wyprowadza piłkę, że są napastnicy, ale nie ma pomocników, że jak znaleźli się pomocnicy, to zabrakło napastników itd. Ale najbardziej chyba brakuje balansu pomiędzy zaiwanianiem (pozdrawiam administratora cenzora) a luzem jak przychodzi do wykonywania codziennych obowiązków. Magath, który słynie z twardych treningów chyba nigdy nie pracował w klubie dłużej niż trzy sezony. Trochę obawiam się, że z Ten Hagiem może być podobnie. I o ile uważam go za znakomitego trenera, to czasem mam trochę uwag. Np. nie do końca ogarniam po co przykładać aż taką wielką wagę do bramkarza, który ma wyprowadzać piłkę i grać wysoko, gdy w meczu z Brighton w drugiej połowie Onana bardzo rzadko wchodził w role trzeciego stopera, a do rozegrania cofali się na zmianę Fernandes i Eriksen. Dlatego w pewnym momencie można było odnieść wrażenie, że Fernandes gra prawego obrońcę. No podobnie wyglądało to za czasów Pogby, gdy ten cofał się by wyprowadzić akcję, podobnie było w poprzednim sezonie, gdy Eriksen często schodził na LCB, i podobnie wyglądało to z Brighton. I to ogólnie byłoby dobre założenie, gdyby odbywało się nieco wyżej na boisku, a w ten sektor grę powinien przenieść Onana z obrońcami. W sobotę jakoś słabo przenosił, więc możliwe, że z tego powodu w drugiej połowie zaczęliśmy wracać do patentu z poprzedniego sezonu. Może nie jest więc aż takim ekspertem w grze nogami, gdy przyszło grać w lidze, w której trzeba grać na większej intensywności? Bramkarz Brighton wyglądał pod tym względem znacznie lepiej. No ale on nie miał zamkniętych korytarzy do podań. Ale jakby je tutaj zamknąć? Hmmm...