Radomirus: Widzę, że nic nie zrozumiałeś z postów KalinaRIP.
Nie porównuje meczów z CR7 z zeszłego sezonu z meczami bez CR7 z zeszłego sezonu.
Bo może i Ronaldo w nich nie było ale zespoły jak za dotknięciem magicznej różdżki nie zaczynają grać zupełnie innej taktyki tylko dlatego, że brakuje jednego gracza. Porównałem sezon do sezonu.
Dałem tylko te dwie statystyki bo gdybyśmy porównali ich więcej sezon do sezonu procent zwycięstw, ilość wygranych, zdobytych goli itp. itd... to niestety byłaby przepaść porównując jak zespół grał bez Ronaldo i jak grał razem z Ronaldo. W tym sezonie zresztą (uznając że graliśmy bez Ronaldo bo wchodził na same ogony) i tak sobie radzimy lepiej niż w całym sezonie z nim.
Poza tym można też powiedzieć, że w zeszłym sezonie graliśmy w miarę dobrze zanim CR7 przyszedł i potem przez pierwszy miesiąc (wrzesień)... czyli do czasu aż CR7 się nie zadomowił i nie dokonaliśmy korekty taktyki by zaspokoić jego wybujałe ego.
Ego zaspokoiliśmy ale niestety, co wszyscy widzieliśmy, cała gra się posypała a wyniki zaczęły być tragiczne. Druga sezonu to już gra kompletnie w kratkę...
Reasumując, drużyna i klub zaliczyli regres z przyjściem Portugalczyka. W momencie gdy przestał regularnie grać w tym sezonie - pojawił się progres. A mental miał taki, że jego kumple z drużyny, dla których to miał być wzorem, legendą, GOATem i czymś tam jeszcze, nie zamieścili nawet kilku słów pożegnania na twitterze gdy klub go wywalił na zbity pysk... Był Ronaldo - nie ma Ronaldo... równie dobrze mógłby odejść zastępca pomocnika księgowego działu sprzątania zaplecza technicznego w poniedziałki i czwartki... reakcja byłaby pewnie podobna
Szczerze to mój umysł nie ogarnia jak po zeszłym sezonie gdzie właściwe ledwo, ledwo doczłapaliśmy się do miejsca premiującego grę w LE... i jeszcze po dzisiejszym sezonie gdzie CR7 udało się zdobyć w lidze 1 gola - można jeszcze na serio lansować tezę, że był/jest/będzie nam CR7 potrzebny...
To jest zwykły ośli upór, który nie pozwala przed samym sobą przyznać, że druga przygoda Ronaldo w naszym klubie była porażką. Dla nas z pewnością i w pewnym sensie także dla samego Ronaldo...
Ronaldo = regres
Ale nie... trzeba go bronić niczym Amerykanie fortu Alamo przed Meksykiem... do samego końca, rzucać jakimiś statystykami i udowadniając, że to co obserwowaliśmy przez ostatnie półtora roku nam się wszystkim przewidziało i wyglądało to wszystko zupełnie inaczej :D