BingBing: Krótka historia błędów...
1. Odpalenie Rangnicka. Ten Hag na początku pracy stwierdził, że nie potrzebuję nikogo do współpracy, bo chce sam wziąć odpowiedzialność. No i jeżeli ją wziął to wypada go z tego rozliczać. A to był pierwszy błąd, bo Holender ma w ten sposób na sobie zbyt dużo obowiązków i nie panuje ani nad transferami, ani nad zarządzaniem kadrą. Gdyby miał wsparcie w postaci tej mitycznej roli konsultanta u Rangnicka, to mógłby skupić się na tym co najważniejsze. No, ale wolał sam...
2. Z punktu pierwszego robi się drugi, bo trener zaczął robić rewolucję i przy słabym rozpoznaniu rynku ściągnął głównie zawodników których kiedyś gdzieś widział, albo byłych podopiecznych. Malacia przyszedł bo zatrzymał kiedyś Antonego w meczu Eredevisie. Mount bo grał w Vitesse, Ambabat bo to były podopieczny (chyba z Utrechtu), Antony, Onana i Martinez z Ajaxu. I to są nieźli piłkarze, ale... Żeby oni mogli grać w United, to odpalonych zostało kilku zawodników ze starej gwardii. Teraz wyobraźcie sobie, że macie w pracy jakąś grupę z którą mniej lub lepiej się dogadujecie, ale tworzycie jakiś tam kolektyw. Przychodzi nowy szef i odstrzela kilku kumpli. No, ok, profesjonalizm. Akceptujecie. Ale w zamian przychodzą pracować z wami kumple nowego szefa. Nawet jeżeli to fachowiec, nawet jeżeli chce dobrze, to wasze zaufanie do takich zmian znacznie spada. Zaczynają się pytania, czy to aby nie kolesiostwo, czy to aby na pewno decyduje w jakiej jesteś formie itd. To psuje atmosferę. I to jest drugi poważny błąd trenera. Jeżeli rewolucja, to bez kontraktowania byłych podopiecznych.
3. Pożegnanie z De Geą wpisuje się w punkt drugi. Nie może być tak, że decyzję o obecności lub nieobecności w nowym sezonie zawodnika z dziesięcioletnim stażu w klubie uzależniasz od jego jednego występu. A jak donosiły media, tak właśnie było. De Gea miał zostać, ale zagrał słabo z City w finale FA Cup. No to nagle nowego kontraktu nie było. Jeżeli trenujesz zespół od roku to wszystkie jego mankamenty widzisz właściwie już po miesiącu i takie miotanie się do ostatniego meczu z decyzją nie pokazuje twojego profesjonalizmu, a raczej zagubienie. Dodatkowo psuje to atmosferę w pracy.
4. Kuriozalna sytuacja z Sancho, która wygląda dosyć podobnie jak z De Geą. Jeżeli zawodnik zawodzi na treningach to nie zauważasz tego trzeciego września, ale znacznie wcześniej i jeżeli chcesz robić akcję motywującą piłkarza w mediach co nie zawsze jest super pomysłem, to nie kilka dni po zamknięciu okna transferowego. Zawodnika trzeba było pożegnać w lecie, a nie czekać do ostatniej chwili aż dojdzie do patowej sytuacji z której nie ma dla klubu dobrego wyjścia. To jest brak liczenia się zarówno z klubowymi finansami, jak i z samym zawodnikiem. A już zsyłanie piłkarza do klubu kokosa to taktyka godna pana Wojciechowskiego w Polonii Warszawa, a nie poważnego człowieka prowadzącego jeden z większych klubów na świecie. Te informacje o tym, że Sancho nawet zjeść obiadu z pierwszą drużyną nie może są absurdalne. Czy to buduje atmosferę? No raczej buduje dyktaturę, a nie w każdym państwie chce się oddawać życie za dyktatora.
5. Mała elastyczność Ten Haga. Zarówno pod względem taktyki, jak i pod względem zarządzania szatnią. U Guardioli też są zasady, ale jak Grealish miał poimprezować, to poimprezował, a jak miał pracować, to pracował. A u Ten Haga to w klapkach na obiad nie, spóźnienie 45 sekund to ławka, i rygor jak w obozie. A na boisku? Już nie. Możesz nie wracać do obrony, możesz odpuszczać krycie, i tak zagrasz. No chyba ważniejsze jest to co na boisku a nie poza nim?
6. Taki rygor wpływa na obciążenie psychiczne, a to i tak na tych zawodnikach jest już duże. Twoje samopoczucie wpływa też na twój organizm i później zawodnicy wylatują z kontuzjami. Szybciej złapiesz uraz, szybciej rozboli cię brzuch, głowa, czy stracisz motorykę, gdy non stop będziesz bał się popełnić błędu bo będziesz produkował nadmiar kortyzolu. Tu nawet nie muszą być jakoś zawalone przygotowania przez obciążenia treningowe (chociaż raczej są) ale przez atmosferę w której jesteś non stop na spinie. I nie wiesz czy zagrasz w meczu, czy nie bo może utkniesz w korku na 45 sekund przed meczem. Twarde zasady są dobre, ale ich respektowanie powinno być elastyczne. Piłkarze to nie roboty, a czasem mam wrażenie, że Ten Hag tak uważa.
7. Kolejną kwestia jest dobór współpracowników. Podobno może odejść do Ajaxu jeden z asystentów, co ponownie wprowadzi zamieszanie w strukturze. Jak w trakcie sezonu odszedł lekarz, to następnego na stałe szukali pół roku. Łata na łacie a pod nią kolejna łata. Niczym dach na Old Trafford. Mam też wrażenie, że Ten Tag nie za bardzo ufa pracownikom klubu, którzy są spoza jego bandy. To też nie wpływa dobrze na atmosferę, np. gdy sam robisz transfery a ludziom od scoutingu każesz spadać na drzewo. No jeżeli się nie nadają to trzeba wziąć nowych, a jak się nadają, to zostają. A ci podobno się nie nadają i od prawie roku są zmiany w strukturach. Tak powolutku, tak pomalutku, tak jakby nie tylko Martial miał w tym klubie dożywotni kontrakt.
I wniosek mam z tego taki, że Ten Hag to dobry trener, rozumie piłkę, zna się na niej, ale wpada w coraz większe bagno, które w dużej mierze sam stworzył problemem ze swoim ego. Musi być jego na wierzchu z Ronaldo, musi z De Geą, musi z działem scoutingu, musi z Sancho czy pewnie wieloma innymi zawodnikami o których się nie słyszy. No nie jest to dobry przepis na zarządzenie grupą ludzi, która sama ma ego w chmurach.
Mimo to trener raczej zostanie, raczej też poprawi te wyniki i United zaczną punktować lepiej, ale fajerwerków to w tym sezonie raczej nie będzie. A czy trener przetrwa następne lato gdy już na rynku będą lepsze nazwiska to poważnie wątpię.