CoachMark: Ja wskaźnik Xg i Xa to trochę bym włożył między bajki. To jest wyjątkowo nieprecyzyjne, oni tam bardzo dyskusyjnie określają coś takiego jak czysta okazja. Patrzę sobie na te statystyki i są one ...no trochę płaskie. Jeśli przyjąć, że w obronę się wliczają się tylko wślizgi to co zrobić z przechwytami, czy odbiorami na dwóch nogach? Tego brak tu w tym ujęciu. Ja bynajmniej się o Rashfordzie nie wypowiadałem, bo dla mnie jego work rate jest w tyle jest prawie tak samo mierny. Wedle tych danych Martial ma 0,6 wślizgu na mecz, Cavani 1.5, Rash 0.9. U zawodników tak mało prób odbioru to 0.3 jest faktycznie małą różnicą, za to przeszło x2 to jest ogromna różnica. Powtórzę, płaska ta statystyka ale tak czy siak Martial wypada w niej cienko, już była ta wersja Martiala za Mourinho, obrażony na życie chłop, który użala się nie wiadomo nad czym przy każdym niepowodzeniu. Co do podań.....takie myślenie niczym Tomek Hajto, "ten jest od tego, ten od tamtego" to nie tak działa. Zwykle zawodnik na danej pozycji wypełnia pewne role, masz wobec niego jako trener czy kibic pewne określone minimum, każdy kolejny element to dodatkowy walor. Gracze i ich charakterystyka się zmienia co pewien czas. Czasy, że pomocnik ma podać, a napastnik strzelić gola, to były i minęły. Powiedzmy, że są to nadal ważne mierniki jakości ale daleko im do wystarczalnych i jedynych. Liczy się wkład ogólny w grę. Wiesz ile razy Kane kasuje dośrodkowania głową w defensywie? Ile razy posyła nawet jak nie asystę, których ma bardzo wiele, to kluczowe podanie? Ile razy się genialnie zastawia? Jak często wydaje się podejmować nie tyle dobrą co wręcz optymalną decyzję? Ile razy podrywa kolegów do ataku i ratuje z opresji ? Podobny wkład całościowy w atak Bayernu ma Lewy. Z twoich linków wynika że Martial ma 4 gole na 40 strzałów! To jest po prostu wstyd [daje to 9/100 strzałów], dla porównania Calvert-Lewin w tej skali strzeliłby 23. Ogromna różnica. Jak Martial się gdzieś zbliży chociażby do tej granicy, to wtedy można go zwolnić z innych obowiązków. Sęk w tym, że gość : nie asystuje, nie wydaje się błyskotliwy, nie widzi odpowiednio dużo i szybko, nie jest wysoki, nie jest jakiś silny, nie weźmie obrońcy na plecy, nie rozkręca ataków ważnymi podaniami, ma bardzo średni drybling [a to przecież jego największy atut], nie ma nerwów ze stali przy wykończeniu i co najważniejsze nie sprawia NAWET WRAŻENIA ŻE MU ZALEŻY. Gość jest już ładnych parę lat w klubie, w tym czasie zagrał, jeden świetny sezon bo jednak był bardzo młody i jeden powiedzmy spoko. Ile czasu takiego gościa trzeba dłużej zapraszać do tego, by się stał częścią pracującej ekipy na wspólny sukces? Ja nie twierdzę, że to jest ten czas, by go zdyscyplinować jakoś......ten czas był z 2 lata temu. Oczywiście trener widzi trochę więcej, ja jako kibic mogę powiedzieć, że mój kredyt zaufania dla gościa jest już dawno na debecie.