kacpersky: Pierwsza połowa dokładnie taka, jak ją sobie można było wymarzyć, z tym wyjątkiem, że mogliśmy zejść do szatni z 4 bramkami przewagi nad Wilkami. W drugiej połowie - klasycznie - United nie potrafi grać z przewagą bramek. Stajemy się niedbali, nonszalanccy, za wolni, niedostatecznie agresywni i bojaźliwi.
Z plusów:
1. Dobry attitude na starcie spotkania. Graliśmy swoje, cierpliwie organizowaliśmy atak i byliśmy metodyczni. W pierwszej połowie nie daliśmy się zastraszyć, a przypomnę, że w meczu na OT, na otwarcie sezonu, Wolves zjadło nas w pressingu i tylko szczęście i błędy sędziowskie zapobiegły porażce.
2. Współpraca Rashforda z Shawem wygląda jak w zeszłym sezonie. Bardzo dobrze się rozumieją i korzystają ze swoich atutów i telepatycznej niemal komunikacji.
3. Super obrazki, w których Rashford instruował Hojlunda. Bardzo chciałbym widzieć Marcusa w roli przywódczej częściej - gość świetnie czyta grę i zespół może na tym tylko skorzystać.
4. Hojlund i Garnacho w destrukcji dużo mieszają. Gdybyśmy jakimś sposobem mogli do podobnego naciskania zmusić Rashforda, to mielibyśmy wspaniałe trio na froncie, które może z łatwością wygrać mecz. Wolves wczoraj często szybko pozbywali się piłki, w rezultacie tracąc ją w okolicach połowy boiska, co pozwalało nam następnie na wyprowadzanie szybkich podań do atakujących. Nie wiem czemu Rashford uchyla się od presowania lub robi to na alibi. Miesiąc z trenerem od zagrań w defensywie zrobiłby z niego absolutną maszynę w ataku.
Tyle z plusów. Teraz na minus:
1. Casemiro, Casemiro, Casemiro. Piszę to po raz kolejny. Ten facet ma swój prime za sobą, a zarabia jak topowy defensywny pomocnik w lidze (Rodri, który zjada go na śniadanie zarabia 80k mniej!). We wczorajszym meczu jedyne co wychodziło brazylijczykowi na boisku to ustawianie się. Ale metryki nie oszukasz. To piłkarz, który jest zbyt wolny, zbyt ślamazarny, mało mobilny, co wczoraj poskutkowało błyskawiczną kartką wyłapaną w 3 minucie i później grą na alibi. Dwa dobre odbiory w meczu, to troszkę za mało moim zdaniem. Mam nadzieję, że Berrada znalazł dla niego nowego pracodawcę i Casemiro odleci do Al-Nassr grać na piłkarskiej emeryturze z CR7. Tego mu i sobie życzę.
2. Niedysponowany Bruno (a to jego pierwszy aż tak kiepski występ odkąd sięgam pamięcią). Wielka szkoda, że w tym spotkaniu zabrakło tej chirurgicznej dokładności, bo mielibyśmy przynajmniej jedną setkę więcej w spotkaniu. Trudno go winić za to jak mecz wyglądał później, bo w poczynania obu zespołów wkradło się dużo chaosu, ale brak tego jego magicznego delivery sprawił nam sporo kłopotów. Dobrze gdyby nowi dyrektorzy zaczęli oglądać się powoli za jego następcą, bo młodszy nie będzie, a w końcówkach spotkań czasem przydałoby się trochę świeżej krwii na boisku.
3. Onana. On jeszcze żadnym meczem nie udowodnił mi, że może wejść w buty Davida de Gei. Przy bramce na 2:3 mógł ustawić się frontem do piłki, a nie półprofilem, co sprawiło, że powierzchnia jego ciała znacząco się zmniejszyła. Przy bramce na 3:3 widać, że robi wykrok w prawo licząc, że piłka będzie zagrywana w pole karne, nie daacj sobie nawet cienia szansy, żeby zareagować przy strzale Neto. Do tego jego kiepska gra na przedpolu - tylko obecność Lisandro na linii bramki uchroniła nas od straty gola... Moment kiedy piłka otarła się o jego głowę i fartem minęła bramkę - przecież on zamiast tę głowę kierować do piłki, próbował się od n iej uchronić... No nie kumam kompletnie tego gościa. Z nim w bramce nie wyglądamy poważnie i groźnie.
4. Antony... Nie wyobrażam sobie, że w przyszłym sezonie mamy go nawet na ławce. Zjadła go trema, wielkie oczekiwania, kwota transferu, presja mediów i kibiców, nie pomogły też warunki na wyjazdach gdzie kibice z łatwością wchodzą mu do głowy. Jest zwyczajnie bezużyteczny, nie ma też już nawet tej swojej odwagi i gorącej głowy oddając piłki kiedy tylko zobaczy przed sobą jakiegoś obrońcę. Fatalnie to wygląda. Jeżeli mamy się wzmacniać to w pierwszej kolejności transferami Z klubu. Wczoraj wchodząc na boisko nie wyglądał na takiego, który ma ochotę na nim grać.
5. Kolejny raz gubimy (dwukrotnie w meczu...) dwubramkowe prowadzenie. To jest niepojęte, jak źle mentalnie usposobionych piłkarzy mamy na boisku. Nie wygrasz żadnego trofeum nie potrafiąc dojechać do mety z prowadzeniem. Kropka. Nie da się nieustannie wyrywać 3 punktów w ostatnich minutach... To niezdrowe dla psychiki tych piłkarzy i niespecjalnie "dydaktyczne", bo uczy, że "jakoś to będzie".