Quebambino: Okej, teraz tak serio.
Najlepszy gracz United dzisiaj - Fred (tak naprawdę to De Gea, ale.. ileż można o Nim gadać). Kilka kluczowych podań, kilka odbiorów i chłodna głowa przy drugiej bramce. Dobry mecz poza 3-4 stratami, które mogły potencjalnie się źle skończyć, ale koniec końców i tak z zawodników z pola grał najlepiej. Pechowa interwencja przy golu AV, ale to wina akurat naszego ostatniego Mohikanina z Urugwaju, który tak wybił piłkę, że wróciła w nasze pole karne, i potem z tego cała akcja się zaczęła, bo Lindelof (chyba) musiał się ratować panicznym wybiciem. Coutinho i tak by to dograł, a Fred zdążył wrócić w pole karne, mimo że po zagraniu Cavaniego to on walczył o piłkę w środku pola.
Najgorszy na boisku dzisiaj - Cavani. Boże.. jak ktoś mówi, że on ma grać zamiast Ronaldo, to musi być serio niespełna rozumu. On jest bezużyteczny. To jego bieganie nic nie daje. W ataku miał dzisiaj same złe decyzje, w obronie z resztą też. Jak już wyżej wspomniałem, to po jego nieudolnym wybiciu, piłka wróciła w nasze pole karne i padła z tego bramka.
Reszta zespołu (kolejność od najgorszych do najlepszych):
1. Greenbeck pod nieobecność Welbforda postanowił podtrzymać żenadę na skrzydłach.
2. Elanga robi dokładnie to samo co wspomnieni wyżej, czyli na pałę, może przejdę, może nie, kto to wie.
3. Bruno, 2 bramki, jedna z przypadku, druga 100%. W kreacji gry nie istniał, zero dobrych dograń.
4. Matić, stabilnie słabo + jak na niego dużo głupich start.
5. Varane, grał stabilnie do momentu straty gola, potem co raz gorzej.
6. Lindelof, podobnie jak Raph, ale nieco lepiej.
7. Dalot, przez większość meczu pewny, ale nie ustrzegł się błędów. Nieźle w ofensywie.
8. Telles, najlepszy z obrońców, choć miał swoje słabsze momenty.
9. De Gea, w zasadzie najlepszy zawodnik United, ale nie chcę go znów wyróżniać.. bo to norma.
MENAGO - co tu gadać. Dramat. Pierwsza połowa była niezła tylko i wyłącznie ze względu na fartowną bramkę Bruno, bo mogliśmy się cofnąć i czekać na kontry, a Nam to zazwyczaj pasuje. Potem zdobyliśmy drugiego gola, który też wynikał z dużego błędu rywala, a nie z naszej super gry. Widać było, że w drugiej połowie nie mamy w ogóle kontroli nad meczem, były potrzebne zmiany dużo wcześniej, ale nasz WIRTUOZ z ławki, nie za bardzo chyba dostrzegał jak beznadziejnie gramy. Postanowił za to, upokorzyć po raz kolejny VDB i Lingarda.
Podsumowanie. Dramat i tyle.
PS. Od razu do szrotu z DP. Obwiniajcie dalej o wszystko Freda. Mówicie, że kiedyś był Scholes i jak on to super nie rozgrywał piłki. Tylko że Scholes za swoimi plecami miał Keano albo Carricka, zawodników, którzy każdy jego błąd czyścili i byli w swoim prime. Na skrzydłach do rozegrania miał Giggsa, Beckhama, Ronaldo i Naniego, a w ataku Rooneya lub Van Nisterolooya. W takiej drużynie to nie jest problem, żeby rozgrywać. Fred musi grać u boku.. drewnialda McTominaya i starego dziada Maticia. Na skrzydłach biegają same Welbecki, a w ataku kolejny stary dziad. Ronaldo też mimo iż jest w dobrej kondycji, to też już nie będzie biegał jak Roo czy Andy Cole.