ax1d: I Martial, i Rashford zagrali porównywalnie słabo. Martial w widoczny sposób nie robił tego, co było założone - nie wybiegał za plecy obrońców, nie pokazywał się do piłek na dobieg, nie poszerzał placu gry. TAA i Roberston grają chyba najwyżej w lidze, jeśli chodzi o boki obrony. Naturalną i oczywistą taktyką jest ustawienie szybkich graczy z przodu i próba grania piłek na wolne pole, żeby się do nich ścigali. Rashford to robił, chociaż łapali go na spalonych. Martial w ogóle tego nie robił. Dlatego zszedł. Przez nieudolność Martiala i brak prawej strony graliśmy wszystko środkiem, waląc w mur.
To, że wyszła mu jedna klepka z Shawem, gdzie później wbiegł w obrońców, nie oznacza, że zagrał dobrze ani nawet lepiej. Widać było, gdzie szły i gdzie miały iść piłki, ale najczęściej nikogo tam nie było. Dlatego Rashford przeszedł na lewą, a Cavani do środka. I dlatego po tej zmianie stopniowo robiliśmy się coraz groźniejsi. Ktoś mądry kiedyś powiedział, że 90% czasu w meczu jesteś bez piłki i to te 90% czasu jest o wiele ważniejsze niż to, co zrobisz przez te kilka chwil, jak masz tę piłkę. Martial wczoraj przez 90% swojego czasu był tragiczny jako element drużyny. Rashford grał to, co miał grać. Tym razem mu nie wyszło, ale jakby nie utrzymali chociaż raz linii spalonego, to wszyscy by się nim zachwycali, jak to wybiegł, dobiegł i poszedł sam na sam :D Tak to już jest.
Ten punkt jest bardzo dobrym wynikiem. Kiedy zaczęliśmy grać swoje po zejściu Martiala, Liverpool się przestraszył, musiał się cofnąć, przez co robiliśmy się coraz groźniejsi. Szkoda, że nie udało się ich ukłuć, bo mecz był do wygrania. Tak czy siak, biorąc pod uwagę tych dwóch plus Bruno bez formy, Pogbę na prawej, do tego Freda z McTominayem, to nie jest to zły wynik. Nigdy nie będę narzekał na punkt na Anfield. Zwłaszcza że nadal mamy lidera, a Liverpool spaadaaa w tabeli :)