wrobel1992: Cóż wielkiego rozczarowania to nie ma…grały dwa słabe zespoły, mecz słaby, a wynik jakby nie zaskakujący.
Ja wiem, że Garnacho w tym sezonie gra poniżej oczekiwań, ale dziś został okradziony z co najmniej 2 asyst. Czy zarząd odważy się sprzedać Argentyńczyka?? To będzie bardzo ciekawa kwestia.
I ten nieszczęsny Hojlund. Kiedy przychodził do klubu cieszyłem się, że ściągnęliśmy młodego głodnego gry napastnika. Wydawał się poukładanym graczem, który będzie się poprawiał z meczu na mecz. 10 goli w lidze nie powaliło w pierwszym sezonie, jednak można było oczekiwać poprawy... Teraz jednak nawet nie wiadomo co u niego krytykować, bo nie dowozi na żadnym polu, ani jednego solidnego aspektu gry. Tutaj też jest znak zapytania czy trener widzi iskierkę nadziei, że gość jeszcze się ocknie jakimś cudem.
Ogólnie nasze położenie jest dramatyczne:
-bramkarz zupełna lipa
- na środku obrony jakiś wybór jest
-na bokach żadnego pewniaka do składu
-w środku pola brakuje kogoś mobilnego jak Fred (oczywiście bez tylu wylewów)
-na tych magicznych 10tkach Amorima powiedzmy, że jest wybór. Mamy Zirkzee, Amada, Bruno, Mounta czy nawet Case, który pewnie zostanie i trzeba go wykorzystać
-brak napastnika, ani do pierwszego składu, ani tak naprawdę rezerwowego. Weghorst czy Ighalo byli lepsi niż obecni gracze, o zgrozo:/
Nie wiem ile będzie kasy na transfery.
Wiadomo, że potrzeba napadziora. Nie lubię wskazywać nazwisk na transfery, ale tutaj liczę na ściągnięcie Osimhena. (Jeśli zapadnie decyzja o transferze Garnacho to bezgotówkowa/ niskogotówkowa transakcja z Napoli wydaje się naturalnym ruchem)
Drugi konieczny transfer to bramkarz i chyba nie ma tu dyskusji. Przy tym co mamy jest tyle lepszych opcji, że ciężko będzie to spaprać nawet naszym włodarzom.
Przed klubem i Amorimem potężne kłopoty. Jedziemy na oparach dawnej świetności i chyba limit komedii pomyłek się wyczerpuje, a my nie mamy nic.
I kończąc, co do dwumeczu z Bilbao ja mam tylko nadzieję na wygraną. Taką prostą kibicowską, której nie potrafię poprzeć najmniejszym argumentem i to przeraża. Parafrazując Ronniego O’Sullivana mam nadzieję, że bogowie futbolu będą po naszej stronie i pomogą nam tą Ligę Europy wygrać:)