Alaan: Ważne trzy punkty, pozytywne wejście w Nowy Rok, szkoda tylko remisów w spotkaniach, które powinniśmy wygrać, strata sześciu oczek to sporo, myślę, że w tym sezonie Manchester City jest poza zasięgiem kogokolwiek, została nam walka o wicemistrzostwo, ale... to źle? Ostatnie lokaty Czerwonych Diabłów w Premier League to odpowiednio pozycja 6, 5, 4 i 7. Ja przed sezonem drugie miejsce wziąłbym w ciemno, chyba wszyscy się troszkę zachłysnęliśmy tym genialnym początkiem rozgrywek i zatraciliśmy trzeźwość. Powalczmy chociażby nawet o podium ligi, przejdźmy najmniej Sevillę w LM i wygrajmy FA Cup, ewentualnie odpadnijmy w drabince z klasowym zespołem Premier League - to będzie i tak udany sezon.
Kilka rzeczy natomiast mnie martwi. Zawodnicy wychodzą na murawę mocno rozkojarzeni, zdenerwowani, brakuje ostatnio tego luzu i pewności siebie, jakby troszkę przygniotła ich presja. Zabrakło koncentracji w meczu z Bristol, skutkiem czego była porażka po bramce w ostatniej minucie, Leicester też wyrwało nam punkty w ostatniej akcji, grając na dodatek w osłabieniu. Piłkarze nie zatracili umiejętności w miesiąc, przyjąć piłkę i celnie podać na krótko potrafi byle amator, a mowa jest tu o profesjonalistach najwyższej klasy, którzy mają z tym problem. Myśmy przegrali (bo tak trzeba nazywać te remisy) mecze z Burnley i Southampton jeszcze w szatni.
Krytyka ze strony legend i ikon Manchesteru United, presja i oczekiwania kibiców, którzy są głodni sukcesów, wypominanie każdego błędu i potknięcia, co skutkuje brakiem podejmowanego ryzyka i w konsekwencji zwolnieniem tempa. Nawet nie ma już tylu nagrań czy zdjęć jak sobie robią żarty czy świętują. Myślicie, że Lukaku marnuje sytuacje stuprocentowe bez przyczyny? Z dnia na dzień Martial zapomniał wszystkich sztuczek technicznych a Rashford stracił wzrok? Linia obrony wygląda czasami jak postrzelona ze śrutówki, nawet De Gea nie podejmuje ryzyka, ale to wszystko siedzi tylko i wyłącznie w głowie. I nie ma co mówić "zarabiają to powinni grać", to też są ludzie, mają swoje nerwy... wyjątkiem jest Pogba.
Na pierwszy rzut oka w składzie mamy kilku bardziej kompetentnych kandydatów do noszenia opaski kapitańskiej pod nieobecność Carricka. Dlaczego więc otrzymał ją niespełna 25-letni chłopak z kontrowersyjnym wizerunkiem? Nie dlatego, że jest pupilem Mourinho. Pogba ma stalowe nerwy i zapewne strusie jaja. Owszem, zrobi czasami jakąś głupotę, jest jeszcze młody, ale to on, jako JEDYNY piłkarz Manchesteru United kreuje akcje ofensywne kiedy cały zespól stoi. To on, jako JEDYNY podejmuje ryzyko i próbuje znaleźć inne rozwiązanie niż podanie do kolegi obok lub do tyłu. Oczywiście - nie wszystko się udaje, ale Paul ma gdzieś presję i konsekwencje, po prostu gra swoje. Widać to było wczoraj w pierwszej połowie, a w zasadzie do czasu objęcia prowadzenia. Nie chcę być gołosłowny, ale chyba tylko Lingard raz szarpnął do przodu, wszystkie inne ataki wykreowane były przez Pogbę.
Ktoś już to napisał - nie wiem co Mourinho powiedział w szatni, ale w jakiś sposób zdjął całą presję. Na papierze druga połowa nie kontrastuje aż tak mocno jak w rzeczywistości (sprawdźcie statystyki pierwszych 45. minut, zdziwicie się), jednak to był już ten właściwy Manchester United, z pazurem i ogniem. Akcje po jakich padły gole tylko potwierdzają tezę, że wróciła pewność siebie, pytanie na jak długo. Mam tylko nadzieję, że te wszystkie mentalne problemy nie są początkiem jakiegoś konfliktu, w zespołach z dużą ilością mocnych osobowości o to nie trudno.
I na koniec - zejdźcie z Mourinho. Piłkarską inteligencją przewyższa łącznie wszystkich krytyków zebranych tutaj, wypisujecie jakieś truizmy albo propozycje niemożliwe do zrealizowania, nie wszystko jest takie proste jak na komputerze. Miałem zacząć się udzielać na nowo od Nowego Roku, tracę nieco na wiarygodności akurat po zwycięskim spotkaniu, ale polecam ochłonąć, zająć się kibicowaniem a nie wylewaniem szamba. GG MU!