CoachMark: Po przerwie to może nawet coś napiszę.
Do 60 minuty pokaz patopiłki w zasadzie. Ogromna niechlujność w grze obu zespołów. Jakości było tyle co liści na drzewach o tej porze roku. Gra United aka "a może " same podania z pomienięciem jakiejkolwiek kombinacji, byle na uciekającego napastnika...trochę to urąga godności drużyny. Chyba z 10 spalonych było, co podsumowuje ten pasztet najlepiej. Liczba prezentów od Villi była tak przeogromna, że dawno czegoś takiego nie wdziałem, strata za stratą, z reszta United do 60 minuty podobnie.
Na szcześćie po 60 minucie zmiany z sabotażystów, na piłkarzy odmieniły mocno oblicze spotkania.
Z nazwiska:
Dubravka - przy pierwszej bramce chyba mógł zrobić więcej, za bardzo się moim zdaniem położył, a tak to grał całkiem nieźle, a koledzy nie raz go przetestowali swoją głupotą przy podaniach.
Lindelof - Nic popsuł, nic nie wniósł, anonimowy
Maguire - Spaprał czyściutką pozycję strzelecką, kilka raz popisał się swoim słabym warsztatem. W ogóle on chyba uwierzył w tą całą krytykę w jego kierunku. Jest po prostu tragiczny momentami. Głupie faule, spóźniony na pozycji, a do tego teraz nawet sama technika podań mu siadła, że już nie wspomnę o tym, że nie wchodzi w ogóle wysoko z piłką.
Dalot - Dziś kotwice w tyłach, do przodu prawie się nie zapuszczał, taki chyba był plan, w tyłach przyzwoicie najwyzej, przy drugiej bramce jednak odpuścił długi słupek.
Malacia - Starał się i to bardzo, ale wychodziło tak średnio
Fred - Dramatycznie w tej parze, co chyba było pewne, on zwyczajnie nie może grać w parze z McT na 6, to się zwyczajnie już tyle razy nie sprawdziło, że jest więcej niż pewne, że obaj za słabo operują piłką i są przez to strasznie elektryczni.
McT- trochę głupich fauli, trochę fatalnych podań jak to on, coś tam wywalczył, ale nawet parę razy się włączył do ataku, fajna bramka na koniec. Moim zdaniem dwie ostatnie akcje w meczu mocno pudrują bardzo średni występ
Rashford - Tego się nie spodziewałem, że zobaczę go próbującego się nie przewrócić i wymusić faul, tylko strzelić mimo wszystko. Bramka taka mocno nie w jego stylu, ewidentnie urosła mu forma znacznie. Żeby nie było, to prócz bramki i tego jednego prawie trafienia to znów ogrom strat, w dodatku przy chyba drugim trafieniu, kompletnie olał powrót przez co dośrodkowujący Young miał mniej więcej godzinę, żeby pomierzyć podanie. Powiedziałbym, że jest już w tym miejscu gdzie jest Bruno, całokształt bardzo średniej gry jest upiękrzany niezłym dorobkiem goli i asysty.
Donny - Bardzo skutecznie uciekał od gry, chłop wygląda na kompletnie spalonego. Miesiące trwałej ławki wbiły go w niebyt. Moim zdaniem takim występem w zasadzie zamknął swoją przygodę w tym klubie. Może jeszcze się pojawi do końca sezonu jako opcja mocno awaryjna, ale raczej to tyle.
Bruno - Sfrustrowany trochę tym jak mało był pod grą, momentami szukał gry bardzo daleko od tego prawego skrzydła, gdzie był ustawiony, sytuacyjny strzał zbyt w środek bramki, przy golu fura szczęścia. Natomiast chciało mu się, starał się ale powiedziałbym z bardzo średnim skutkiem, asysta umówmy się, od Chonga należałoby wymagać by z takiej pozycji umiał to wyłożyć.
Martial - Chciał, starał się, widać było że po kontuzji, w pewnym momencie opadł z sił już, ale też musiał być nieźle mentalnie zmęczony, gdy za kreowanie gry byli odpowiedzialni McT, Fred i Donny, którzy w zasadzie to bardziej sabotowali rozegranie akcji, niż faktycznie ją rozgrwali.
Eriksen - Fajna zmiana, z miejsca uspokoił ten środek nieco
Garnacho - Man of the match dla mnie i to bez wahania, super energia, super charakter, ma też niezłe umiejętności co jest miłą odmianą w stosunku do innych lewoskrzydłowych w tej drużynie i ta asysta tak pięknie pomieżona do Scotta
Elanga - no pobiegał coś