brylantowy: Ole zmienił taktykę na ten mecz, a zespół modyfikował swoją strukturę w zależności od przebieg spotkania. Pomimo, że ani gra ani wynik nie są satysfakcjonujące to za tę kilka elementów należy pochwalić Norwega. Oczywiście nie odmienił on naszej gry w "jeden księżyc" i nadal wiele strych problemów było widocznych.
Zaczęliśmy w ustawieniu 3412 z Williamsem i Aaronem jako wahadłowi, oraz z Shawem jako lewym obrońcą w trójce zaś Lingard rozpoczął na 10. Przez ten czas widzieliśmy przemyślany pressing w wykonaniu naszej drużyny a gdy City minęło nasza pierwszą linię, nasz zespół dostosowywał ustawienie j przechodził do 532. Wahadłowi zajmowali boki obrony a Lingard przejmował pozycję lewego pomocnika w trójce.
Po około 10 minutach City zaczęło przejmować inicjatywę i kilkukrotnie zagroziło naszej bramce, my zaś musieliśmy obniżyć pierwszą linię, aż ostatecznie zrezygnować z pressingu.
Gdy udało nam się strzelić bramkę, City trochę przy hamowało swoje zapędy i starannie trzymało trójkę z tyłu co pozwoliło nam na powrót do 343 tym razem jednak Lingard grał jako lewoskrzydłowy by wspomagać Williamsa na skrzydle.
Generalnie Brandon po raz kolejny miał dziś dużo łatwiejsze zadanie niż Wan-Bissaka. Aaron nie dość, że musiał sobie radzić ze Sterlingiem to jeszcze musiał pokryć całą prawą stronę co City starało się wykorzystać (wspominałem o tym w przerwie - Walker zostawał z tyłu a Cancelo podłączał się do pomocy). Dochodziło nawet do sytuacji, że Sterling po wyciągnięciu Wan-Bissaki tworzył półprzestrzeń tak dużą, że wbiegali tam dwóch graczy City.
W ataku, Lingard zajmował pozycję po lewej a Martial typowo dla siebie, szukał piłki po tej samej stronie, powodowało to kompletne odseparowanie Aarona po prawej (typowy już problem dla naszego ataku pozycyjnego).
W tym samym czasie, Williams otrzymywał wsparcie dwóch zawodników w ofensywie, oraz asekurację w postaci Maticia w defensywie.
Druga połowa zaczęła się od zmiany Greenwooda na Jamesa, Mason nie zagrał dziś dobrze, niestety Dan zagrał dziś fatalnie. Rozumiem dlaczego Ole zdecydował się na tę zmianę niestety tym razem nie wyszło to na naszą korzyść. Mimo to, drugą połowę zaczęliśmy dobrze, oddaliśmy kilka strzałów, generalnie pierwszych 10 minut drugiej połowy to był nasz najlepszy okres w tym meczu. Nie udało nam się jednak zdobyć drugiej bramki ale nasza pewność siebie rosła. Chwaliłem nasz pressing w pierwszej połowie, jakiż był mój zawód gdy znów zaczęliśmy wracać do naszego standardowego podejścia do pressingu co skończyło się dla nas dwiema groźnymi akcjami City w tym jednej którą koncertowo spartolił Sterling.
City wracało do gry. Ole postanowił zmienić Lingarda na Andreasa i przywrócić startową strukturę z 10-tką. Andreas dziś zagrał słabo, pozycjonował się zbyt wysoko, dublując czasem przy tym Daniela Jamesa. Andreas miał kilka przebłysków, szczególnie zapadł mi w pamięć jeden rajd po lewym skrzydle i utrzymanie piłki przy nodze pomimo nacisków Walkera, oraz jedna klepka z Fredem po której Pereira chciał zagrać z nim na ścianę ale Fred zwolnił akcje. Kilka razy też, wbiegal w drugie tempo w pole karne, ale ani razu nie otrzymał wtedy podania. To jednak za mało by odmienić obraz gry w derbach.
Gdy nasz pressing się pogorszył, piłkarze w błękitnych przypomnieli nam jak powinno się go zakładać. Znów nie potrafiliśmy wyjść z piłką bez rzucenia lagi do przodu, czego skutkiem był kuriozalny błąd Harrego, któremu City odcięło wszystko linie podania i ostatecznie zmusiło do błędu co dało im kolejna 100% sytuację której nie wykorzystali. Ogólnie. Harry i Victor zagrali dziś bardzo dobry mecz, obaj zaliczyli po jednym błędzie z czego ten Harrego powinien skończyć się bramką (gdyby nasza struktura drużyny była lepsza, Harry pewnie tego błędu by nie popełnił), poza tym byli bardzo solidnie i obaj kilkukrotnie wykazali się świetnymi odbiorami.
Guardiola chciał odzyskać kontrolę nad meczem (w drugiej połowie posiadanie piłki było bardzo wyrównane) i postanowił wprowadzić Davida Silvę w miejsce Mahreza. Bernardo Silva przesunął się bardziej na skrzydło a David przejął jego pozycję w środku.
Nasza gra wyglądała coraz gorzej, ataki były coraz bardziej chaotyczne, jednak należy się chłopakom pochwala, że szukali gry kombinacyjnej. Niestety nasza gra kombinacyjną odbywała się na małej przestrzeni a przy tym angażowała wielu graczy co skończyło się niedokładnym podaniem i stratą. Stratą, która rozpoczęła kolejną kontrę, jednak Matic zdecydował o jej przerwaniu co kosztowało nas stratę jednego piłkarza.
Wydawało się, że jest już po meczu, mimo to City uznało, że bezpiecznie będzie oddać nam posiadanie co mogło skończyć się dla nich tragicznie. Otamendi popełnił głupi faul i mogliśmy wyrównać.
Do rzutu wolnego podeszli Andreas, Fred i Mata. Pozycja była idealna na techniczny strzał lewą nogą dlatego Pereira raczej był tam tylko aby pozorować możliwość oddania strzału prawa nogą.
Niestety kolejny raz wychodzi, że nie mamy ustalonej kolejności wykonywania stałych fragmentów gry. Fred z Janem po której naradzie decydują się zasięgnąć porady Ole, kto ma uderzyć piłkę. Mata odwraca się w stronę ławki rezerwowych, po wymianie kilku gestów, odchodzi na skraju pola karnego i zostawia piłkę Fredwi. Być może to tylko moje odczucie, ale Juan wyglądał na bredzi zirytowanego, że to Brazylijczyk będzie oddawał strzał. Fred trafia w mur...
Wygraliśmy ale nie wystarczająco by rywalizować dalej w pucharze. Wygraliśmy chociaż City powinno wepchnąć nam kilka bramek na nasze własne życzenie. Główny aspekt za który można było pochwalić Ole w pierwszej połowie, okazał się błędem Matrixa i wróciliśmy do swoich starych przyzwyczajeń tuż po przerwie.
Nie jestem zły, mecz dał nadzieję, dał trochę emocji, ostatecznie nawet trochę zaskoczył. Może nawet trochę się cieszę, że wygraliśmy i zachowaliśmy honor chociaż mogliśmy zaliczyć blamaż.
Podziwiam Guardiolę, bo chociaż mógł ustawić autobus i pozwolić kopać się nam po czole, chciał grać po swojemu. Chciał to wygrać chociaż wiedział, że naraża się na naszą najgroźniejszą (i jedyna) broń w postaci kontrataków.
PS: zainteresowanych odsyłam do obejrzenia sobie co jakiś czas spotkań Brighton. Szanuję Pottera za to, że nie narzeka że nie ma piłkarzy. Mając skład o wiele gorszy od Ole, uparcie chce grać piłką, chce grać atak pozycyjny i chce rozgrywać piłkę powoli od bramki. Zobaczycie jaka przepaść w wyprowadzaniu piłki od tyłu dzieli drużynę Ole od drużyny Pottera, i nikt w Brighton nie płaczę że potrzebują 11 transferów.