Spiker2405: Kiedy słyszę, że Erik ten Hag wraca do Premier League i obejmuje Wolverhampton, od razu pojawia się we mnie ogromna fala emocji. To nie jest zwykła informacja transferowa czy kolejna zmiana trenera w lidze. To jest historia człowieka, który w Manchesterze United próbował zbudować coś trwałego, a którego projekt został brutalnie przerwany. I właśnie dlatego my, kibice United, tęsknimy za nim tak bardzo. Bo nie tęsknimy tylko za wynikami, ale za poczuciem, że ktoś wreszcie miał plan, że ktoś wiedział, dokąd zmierzamy, że ktoś miał odwagę wymagać od zawodników i od całego klubu.
Ten Hag przyszedł do United w momencie, gdy drużyna była pogrążona w chaosie. Po latach nieudanych eksperymentów, po menedżerach, którzy gasili pożary zamiast budować fundamenty, on wprowadził dyscyplinę, jasne zasady i strukturę. To nie były puste slogany, to było widoczne na boisku. Kiedy drużyna grała według jego zasad, wyglądała jak zespół z tożsamością. Pressing był skoordynowany, budowa akcji miała powtarzalność, a zawodnicy wiedzieli, jakie role mają pełnić. Oczywiście, nie zawsze wszystko działało, ale wreszcie można było dostrzec kierunek.
Nie wolno zapominać, że już w pierwszych sezonach zdobył Puchar Anglii i Carabao Cup. To nie były przypadkowe sukcesy, tylko dowód, że proces przynosi efekty. W świecie, w którym kibice i media oczekują natychmiastowych rezultatów, on pokazał, że cierpliwość ma sens. I właśnie dlatego jego zwolnienie było błędem. Klub nie wytrzymał presji, nie dał mu czasu, a przecież każdy, kto zna futbol, wie, że budowanie kultury i drużyny wymaga lat, a nie miesięcy.
Oczywiście, popełniał błędy. Transfer Antony’ego, niepełne wykorzystanie potencjału niektórych młodych zawodników, czasami zbyt sztywne trzymanie się planu – to wszystko można mu zarzucić. Ale każdy menedżer popełnia błędy. Różnica polega na tym, że najlepsi uczą się na nich i adaptują. Ten Hag był właśnie takim trenerem. Widać było, że z czasem stawał się bardziej pragmatyczny, że potrafił zmieniać podejście, że wyciągał wnioski. Zwolnienie go przerwało proces, który mógł przynieść stabilizację na lata.
I teraz Wolverhampton. Klub, który znajduje się w kryzysie, który traci najwięcej goli w lidze, który potrzebuje resetu mentalnego i taktycznego. To idealne miejsce dla trenera takiego jak ten Hag. On nie potrzebuje gwiazd, żeby budować drużynę. On potrzebuje zawodników gotowych pracować, słuchać i wykonywać plan. A Wolves mają takich piłkarzy – młodych, głodnych, niedocenianych. To dla niego idealna scena, bo właśnie w takich warunkach jego metody są najbardziej widoczne.
Wyobrażam sobie Wolverhampton pod jego wodzą. Drużynę, która nie gra na chaos, ale na strukturę. Średni blok z pułapkami pressingowymi, szybkie przejścia do ataku, stałe fragmenty dopracowane do perfekcji, jasne role dla każdego zawodnika. To będzie zespół, który nie musi mieć największych gwiazd, żeby być groźny. To będzie drużyna, której nikt nie będzie chciał spotkać na boisku, bo będzie zorganizowana, zdyscyplinowana i nieustępliwa.
I właśnie dlatego wierzę, że poradzi sobie w Wolverhampton. On potrafi z przeciętnego piłkarza zrobić trybik w sprawnie działającej maszynie. Potrafi sprawić, że zawodnicy, którzy wcześniej byli krytykowani, nagle zaczynają wyglądać lepiej, bo mają jasne zadania i wiedzą, czego się od nich oczekuje. Jeśli klub da mu czas, jeśli nie spanikuje po pierwszych trudnych miesiącach, to jestem przekonany, że stworzy tam coś wyjątkowego. Może nie od razu potęgę w sensie walki o mistrzostwo, ale potęgę w sensie drużyny z charakterem, z tożsamością i z wynikami, które będą przewyższać oczekiwania.
A my, kibice United, będziemy patrzeć na to z zazdrością i żalem. Bo będziemy wiedzieć, że mogliśmy to mieć u siebie. Że mogliśmy być tym klubem, który wreszcie znalazł stabilizację, który wreszcie miał trenera z wizją i odwagą. Ale nie wytrzymaliśmy presji, nie daliśmy mu czasu, nie doceniliśmy tego, co mieliśmy. I właśnie dlatego tęsknimy. Bo tęsknimy nie tylko za wynikami, ale za poczuciem, że ktoś naprawdę miał plan.
Erik ten Hag był symbolem nadziei. A nadzieja w futbolu jest wszystkim. Wolverhampton teraz dostaje szansę, której my nie potrafiliśmy docenić. I jestem przekonany, że jeśli dadzą mu czas, to za kilka lat będziemy mówić o Wolves jako o drużynie, która z outsidera stała się zespołem z charakterem i tożsamością. A my będziemy tylko wspominać, że kiedyś mieliśmy Erika ten Haga i że pozwoliliśmy mu odejść.