Sezon 2019/2020 w Premier League niedawno dobiegł końca, a Manchester United zakończył go na podium, zapewniając swoim kibicom emocje do ostatniej kolejki. Nadszedł zatem czas na podsumowania, a także na refleksje przed zbliżającym się powrotem do rywalizacji w Lidze Europy i przed kolejną ligową kampanią.
» 10 pytań, 8 ekspertów - zapraszamy do lektury!
W tym roku postanowiliśmy przygotować dla Was na zakończenie sezonu coś nowego. Zaprosiliśmy do współpracy ekspertów od ligi angielskiej i zadaliśmy każdemu z nich (a także sobie) po 10 pytań. Wszystkie ich oraz nasze odpowiedzi zebraliśmy poniżej. To długa lektura, którą część Czytelników zapewne podzieli sobie na raty, ale mamy nadzieję, że spełni Wasze oczekiwania i uznacie, że warto było poświęcić czas na przeczytanie całości. Jak zawsze zachęcamy Was do udzielania się w komentarzach - chętnie dowiemy się jakich udzielilibyście odpowiedzi w naszej posezonowej ankiecie.
Naszymi gośćmi byli (w kolejności alfabetycznej) Michał Gutka, Paweł Klama, Kacper Klasiński, Paweł Machitko oraz Magdalena Orpych. Z ramienia redakcji DevilPage.pl wypowiedzieli się matheo, Rio5fan oraz aruna12.
1. Czy Solskjær sprawdza się w roli menadżera Manchesteru United?
Michał Gutka (dziennikarz newonce.sport, komentator Canal+): Wyprowadził zespół na prostą, dołożył znakomitego piłkarza zimą i cały czas stara się, by jego MU grało ofensywnie. To sprawia, że trzeba stwierdzić, że się sprawdza. Były problemy w przeszłości, ale wydaje mi się z perspektywy czasu, że drużyna Norwega po prostu potrzebowała wzmocnień. Solskjær chciał zaszczepić ofensywny styl, jednocześnie przebudowując zespół. To trudne. Czasami gra MU była przewidywalna i prowadziło to do porażek. Problemem był atak pozycyjny i złamanie głęboko broniących się rywali. Solskjær jednak był konsekwentny, a gdy dołożył do składu Bruno, znalazł brakujący element. Na pewno moja opinia o menedżerze United zmieniła się na przestrzeni obecnego sezonu.
Paweł Klama (dziennikarz specjalizujący się w piłce młodzieżowej, Ekstraklasie i Premier League, współpracował m.in. z RetroFutbol.pl czy ManUtd.pl): W zasadzie to pytanie można odwrócić. Czy Solskjær nie sprawdza się w roli szkoleniowca? Jego ocenę powinno się podzielić na dwa okresy. Pierwsze półrocze po objęciu zespołu i okres po nim. Wszyscy pamiętamy jak wystrzeliły wyniki po rozpoczęciu jego pracy, ale wynikało to nie tyle co z umiejętności Norwega, a z uwolnienia drużyny z „mourinhowskich łancuchów taktycznych”. Najlepszym przykładem jest Antony Martial, który z kulą u nogi był uwiązany tylko w bocznym sektorze i Paul Pogba, z którego za wszelką cenę starano się zrobić drugiego Fellainiego. Plan Solskjæra uwidocznił się dopiero później. Szybka ofensywna gra z maksymalnym wykorzystaniem potencjału z przodu. To też poniekąd uwolniło zespół od odpowiedzialności gry defensywnej i ciężaru gry na własnej połowie. OGS potrzebował czasu, a priorytetem nie było na początku boisko, a sprawy kadrowe - pozaboiskowe.
Kacper Klasiński (redaktor portalu Angielskie Espresso, współpracuje też z serwisem Meczyki.pl): Wszystko zależy od tego, jak na to spojrzymy. Norweg osiągnął w tym sezonie najważniejszy cel, czyli awans do Ligi Mistrzów, więc trudno się czepiać. Z drugiej strony, odnoszę wrażenie, że Czerwone Diabły były zespołem na miarę Champions League zaledwie przez jakieś dwa-trzy miesiące obecnych rozgrywek. Nadzieja gdzieś się tli, okresami gra wyglądała naprawdę imponująco. Szczerze wątpię, że Ole jest trenerem, który będzie w stanie zrobić z United zespół walczący z drużynami takimi, jak obecne Liverpool i City. Odnoszę wrażenie, że sufit tego projektu to „Arsenal późnego Wengera”. 3.-4. lokata w lidze.
Paweł Machitko (założyciel i redaktor naczelny portalu Transfery.info): Gdybym był kibicem United, miałbym nadzieję na projekt faktycznie długofalowy, na którego ocenę jeszcze przyjdzie czas. Na ten moment sumarycznie jest tylko w porządku, nic ponad stan. Fajerwerki, czyli trofea, prawdopodobnie przed nami.
47-latek wydaje się prezentować trenerski sznyt podobny do Zinedine'a Zidane'a, czyli szkoleniowca znajdującego się zawsze blisko szatni, takiego łącznika dwóch światów. Wyników Francuza Norweg nie przebije, ale może chociaż przywrócić United na właściwe tory i zbudować własną legendę.
Magdalena Orpych (projektantka grafik dla B/R Football, mająca w dorobku współpracę m.in. z Goal.com i Robertem Lewandowskim): Pięknie zamyka usta po słabszym czasie, to na pewno. Wciąż mam wahania i wolę sceptycznie podejść do tematu i się miło zaskoczyć, ale uważam, że musi kontynuować ten projekt. Nie możemy sobie pozwolić na kolejny restart, a Ole pokazał, że dostając piłkarzy jakich chce, może dać dużo radości nam, kibicom. Posypuję głowę popiołem, gdyż chciałam zwolnienia go w grudniu. Akceptuję fakt, że potrzeba czasu na zbudowanie drużyny walczącej o mistrzostwo i wsparcia zarządu.
Mateusz Rychlak (założyciel i redaktor naczelny serwisu DevilPage.pl - matheo): Ole Gunnar Solskjær ma za sobą pierwszy pełny sezon pracy w Manchesterze United, nadal zajmuje swoje stanowisko i to chyba najlepsza odpowiedź na to, czy sprawdza się w roli menadżera Czerwonych Diabłów. Choć drużyna zanotowała najgorszy start w historii Premier League, a angielska prasa i bukmacherzy czekali na „głowę” Solskjæra, to Norweg konsekwentnie robił swoje i zrealizował cel. Na Old Trafford nikt nie będzie skakał z radości z powodu trzeciego miejsca w Premier League, ale przed startem sezonu myślę, że każdy kibic brałby taki wynik w ciemno. Trzeba też pamiętać, że Czerwone Diabły dotarły do dwóch półfinałów krajowych pucharów, a także nadal liczą się w walce o triumf w Lidze Europy. Solskjær podejmując się pracy w Teatrze Marzeń doskonale wiedział, że przebudowa zespołu zajmie sporo czasu. Pierwszy pełny sezon pod wodzą Norweg pozwala sądzić, że po chudych latach dla Manchesteru United w końcu nadchodzą te, na które kibice od dawna czekali.
Łukasz Kupiec (zastępca redaktora naczelnego DevilPage.pl - Rio5fan): W grze i wynikach widać progres, więc można stwierdzić, że kierunek, w jakim zmierza klub pod wodzą Solskjæra, jest dobry. Nawet drugie miejsce w Premier League pod wodzą José Mourinho w sezonie 2017/2018 niosło ze sobą pewien niesmak dotyczący stylu gry zespołu. W trakcie aktualnych rozgrywek stopniowo widzieliśmy efekty pracy menadżera z drużyną.
Bartłomiej Bolczyk (redaktor DevilPage.pl - aruna12): Przez długi czas miałem mnóstwo wątpliwości co do tego, czy Solskjær jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. Nie powiem, że zostały one rozwiane całkowicie, ale na pewno Norweg z każdym miesiącem przekonywał mnie coraz bardziej, a wywalczeniem miejsca na podium Premier League zapracował wręcz na kredyt zaufania. Powinno się mu umożliwić spokojne kontynuowanie pracy, zaczynając od wsparcia w kolejnym oknie transferowym.
2. Jaka jest największa zaleta i największa wada Norwega jako trenera?
Michał Gutka: Potrafi dobrze wkomponować do drużyny wielu ofensywnych graczy i pogodzić ich role na boisku. Wydaje się również bardzo otwartym człowiekiem, sprawia wrażenie trenera, u którego panuje dobra atmosfera w szatni. Największa wada? Brak doświadczenia na wysokim poziomie, jednak widzimy, że nabiera go na Old Trafford i za moment nikt mu nie będzie tego wyciągał. No i czasami brakuje mi jeszcze u niego charyzmy, ale i to zdobywa się latami i sukcesami.
Paweł Klama: Największą zaletą Solskjæra jest, to że w pewnym sensie nie jest szablonowy. Nie mam tu na myśli kwestii taktycznych, a pozostawienie piłkarzom wolności boiskowej. Szczególnie widać to w diametralnej zmianie ofensywnej dwójki - Rashford i Martial, którzy są jak psy spuszczone z łańcucha. Największą wadą Norwega jest błędna ocena wydarzeń / przebiegu spotkania w szczególnie w drugiej fazie jego trwania. Niejednokrotnie w ocenie jego działań można zauważyć zbyt spóźnione zmiany, które odbijają się czkawką. Jeszcze jedną rzeczą może być próba „wyprostowania” formy zawodnika za wszelką cenę, kiedy brakuje już podstaw. Chyba wiadomo o kim mówimy. Aspekty kibicowskie na bok, a na pierwszy plan trzeźwe spojrzenie. Niemniej problemy DDG nie zaczęły się wczoraj, a blisko dwa lata temu.
Kacper Klasiński: Jako najbardziej oczywistą zaletę można chyba podać umiejętność utrzymania chemii w zespole i budowania odpowiedniego charakteru szatni. Tutaj ukłony dla Solskjæra. Wada? Osobiście uważam, że warsztat trenerski. Trudno mi uwierzyć w to, że zespół z obecnym trenerem jest w stanie wejść na wyższy, gwarantujący regularną walkę o trofea, poziom.
Paweł Machitko: Solskjær dobrze radzi sobie, czego się w sumie po nim spodziewano, z wdrażaniem młodych piłkarzy do składu. Znakomity Mason Greenwood to tylko najbardziej jaskrawy przykład. Mam za to wrażenie, że Norweg może jeszcze poprawić się pod względem taktycznym i kwestii dopasowania formacji do rywala.
Magdalena Orpych: Zaletą jest na pewno stawianie na zawodników z akademii oraz dobry dobór graczy z rynku transferowego - póki co nie ma niewypałów według mnie. Dodałabym też załatwianie spraw za drzwiami, nie w mediach oraz najważniejsze - bye bye szrot.
Mateusz Rychlak: Ole Gunnar Solskjær to „swój człowiek” i jak żaden z menadżerów zatrudnianych po odejściu sir Alexa Fergusona doskonale wie z czym wiąże się praca w Manchesterze United. Wie jakie są oczekiwania kibiców, jak powinien grać zespół Czerwonych Diabłów i jak istotną rolę w całym procesie odgrywa Akademia United.
Norweg zaszczepia zawodnikom Manchesteru United zwycięską mentalność i wartości, którymi zawodnicy muszą się kierować, aby osiągać sukcesy. Jedną z pierwszych decyzji po przyjściu Solskjæra do klubu był wymóg zakładania klubowych garniturów na spotkania wyjazdowe. Pozornie mało istotna sprawa. Ale nie dla Norwega. Zawodnicy mają się prezentować nie tylko na boisku, ale i poza nim. Widać było, że tworzą zespół, a nie przypadkową grupę ludzi wyglądającą tak, jakby wybierali się na zlot miłośników odzieży ortalionowej. Wartości wpajane przez Solskjæra, szukanie zawodników z odpowiednim charakterem lub „DNA Manchesteru United”, co lubi podkreślać Ole, zaczyna przynosić efekty. Tak dobrej atmosfery wokół klubu z Old Trafford nie było już od dawna.
Po stronie plusów Solskjæra należy też zapisać na odporność na krytykę. Norweg sam mówi, że krytyczne opinie go tylko nakręcają do jeszcze większej pracy. Niewielu było menadżerów w Premier League w minionym sezonie, którzy musieli mierzyć się z taką negatywną oceną swojej pracy. Ole robił swoje, a piłkarze kupili jego metody treningowe.
Niektórzy zarzucają Solskjærowi, że jest „miękkim” menadżerem. Norweg nigdy nie krytykuje publicznie swoich zawodników, nie wygłasza kontrowersyjnych opinii. Ale i na przestrzeni tego sezonu widać było, że nabiera doświadczenia w swojej robocie. Były konferencje prasowe, na których Solskjær potrafił się „odgryźć” dziennikarzom, gdy np. ci sugerowali sprzyjające decyzje VAR-u.
Gdy myślę o wadach Solskjæra, to raczej przychodzą mi do głowy sytuacje, które można było inaczej rozegrać w tym sezonie. Norweg mógł wykazać się większą stanowczością wobec Davida de Gei, gdy ten obniżył loty i był okres, w którym powinien usiąść na ławce. Musimy natomiast pamiętać, że to trenerzy widzą zawodników na co dzień i ich ocena może wyglądać inaczej, niż z perspektywy kibiców, którzy oglądają zawodnika czasem tylko przez kilkanaście minut.
Łukasz Kupiec: Solskjær jest menadżerem Manchesteru United, więc należy zwrócić uwagę na aspekt promowania młodych piłkarzy. Czerwone Diabły dysponowały najniższą średnią wieku ze wszystkich drużyn w Premier League w sezonie 2019/2020. Można się zastanawiać, jak będzie wyglądała gra, kiedy ci zawodnicy nabiorą jeszcze więcej doświadczenia…
Co do słabości, to często mam wrażenie, że Solskjær zbyt długo czeka ze zmianami. Trudno powiedzieć, z czego to wynika. Liczba rotacji w zespole malała wraz z upływem sezonu, więc może Norweg najzwyczajniej przestał ufać swoim rezerwowym.
Bartłomiej Bolczyk: Solskjær dba o dobrą atmosferę w szatni, umiejętnie wprowadza młodzież i stawia na futbol ofensywny. To jego niezaprzeczalne zalety. Oprócz tego ma znakomitą rękę do transferów, właściwie każdy sprowadzony przez niego piłkarz wniósł coś do zespołu i żadnego z nich nie można określić mianem niewypału. Norwegowi brakuje natomiast jeszcze taktycznej ogłady, czasami źle dobiera ustawienie, co najbardziej uwidoczniło się w półfinale Pucharu Anglii.
3. Najlepszy transfer United przed sezonem 2019/20 to...
Michał Gutka: Przed sezonem - Harry Maguire. Ale bez wątpienia najlepszym bez podziału na okna transferowe jest Bruno Fernandes.
Paweł Klama: Raczej ciężko wskazać kogoś poza Bruno, jednak mówimy tutaj o wydarzeniach mających miejsce przez rozgrywkami. Może odpowiem nieszablonowo. Transfer Masona Greenwooda z zespołu U23 do seniorów.
Kacper Klasiński: „Przed sezonem” sprawia, że najbardziej oczywista odpowiedź odpada. Aaron Wan-Bissaka. Naprawdę dobry w obronie, poprawił się w grze do przodu i widać, że staje się coraz lepszym zawodnikiem. Najgorsze jest to, że przez to odjechał wszystkim potencjalnym zmiennikom i każdy mecz bez niego oznacza dużą stratę na jakości.
Paweł Machitko: Rozumiem, że pytanie jest podchwytliwe, żeby tylko nie wymienić Bruno Fernandesa... Jeśli zastosować się do tego ograniczonego wyboru, zdecydowanie Aaron Wan-Bissaka z Crystal Palace, prawy obrońca na lata. W dodatku jego wartość, z racji rychłego debiutu w reprezentacji Anglii, też będzie tylko rosnąć.
Magdalena Orpych: Aaron Wan-Bissaka, trzon prawej strony. Człowiek Pająk! To jak utrudniał rywalom przedarcie się jego stroną… Cud, miód i orzeszki.
Mateusz Rychlak: W kategorii transfer roku bezapelacyjnie wygrywa Bruno Fernandes, ale w związku z tym, że pytanie dotyczy zawodników sprowadzonych przed startem sezonu 2019/2020, to stawiam na Harry’ego Maguire’a. Anglik nie przegapił ani minuty ligowego grania, choć jak donosiła prasa, były spotkania, w których występował na środkach przeciwbólowych z powodu kontuzji uda. Jak na kapitana przystało, zagryzł zęby i trzymał w ryzach defensywę Manchesteru United. W końcówce sezonu widać było zmęczenie u Anglika, przytrafiły mu się także błędy. Z debiutanckiej kampanii może być zadowolony. Dlaczego Harry Maguire, a nie Aaron Wan-Bissaka, który świetnie wprowadził się do zespołu? Presja na byłym graczu Leicester City była dużo większa po rekordowym transferze, a do tego występuje on na newralgicznej pozycji. Za udane trzeba uznać wszystkie letnie trzy transfery United.
Łukasz Kupiec: Aaron Wan-Bissaka. Po latach oglądania na prawej stronie obrony piłkarzy, którzy najlepiej czuli się w innych strefach boiska, bardzo doceniam fakt, że wreszcie znalazł się tam ktoś taki. Sezon 2019/2020 był drugim z rzędu, w którym Anglik wykonał najwięcej wślizgów ze wszystkich prawych obrońców w lidze. Jeśli jeszcze popracuje nad jakością dośrodkowań, to będzie idealnie.
Bartłomiej Bolczyk: Aaron Wan-Bissaka. Dał spokój na prawej obronie i jeśli dobrze pójdzie, to przez najbliższą dekadę nie będzie trzeba się martwić o obsadę tej pozycji. Musi jeszcze nieco popracować nad swoją grą w ofensywie, ale i tak widać u niego pewne postępy w tym aspekcie. Oby omijały go problemy zdrowotne, a będziemy mieć Evrę prawej strony defensywy.
4. Najlepsi piłkarze United w sezonie 2019/20 to…
Michał Gutka: Bruno Fernandes, Harry Maguire, Anthony Martial. Pierwszy odmienił grę drużyny i nadał jej nowej jakości. Drugi jest liderem obrony, jakiego MU potrzebował i choć jeszcze zdarzają mu się błędy, to poprawił formację defensywną. Trzeci odżył u Solskjæra w tym sezonie, ma lepsze liczby i staje się uniwersalnym napastnikiem. Nominuję go do trójki, bo spodziewałem się po nim nieco mniej.
Paweł Klama: Bruno Fernandes - Nie oszukujmy się, w niespełna pół roku wyprowadził grę ofensywną na prostą i to niekoniecznie z udziałem Paula Pogby, choć na ich „kolabo” czekało się jak na współpracę Taco z Dawidem Podsiadło. Kto wie czy to nie najlepszy zakup ostatnich 2-3 lat.
Mason Greenwood - Dzieciak, którego sam określam mianem diamentu, być może również dlatego, że obserwuję go od poziomu U12, jeszcze z czasów MIC Cup. Fenomenalna praca nóg, technika użytkowa i zimnokrwistość na dwudziestym metrze. Nie ma kręgosłupa moralnego na boisku, bawi się tym co robi. Długo nie było i być może długo nie będzie kogoś takiego w Akademii United. Gdybym miał go porównać skalą poziomu do kogokolwiek w historii klubu, to byłby to George Best.
Anthony Martial - Uwolniony od łańcuchów José Mourinho, wiecznie nieuśmiechnięty chłopiec nauczył się czerpać radość z boiska. Często można mu było zarzucić, że grymasi, że „mu się nie chce”, ale jeśli kurek przykręca się o połowę, ciężko oczekiwać lepszych wyników. Jest uwolniony. Choć brakuje jeszcze lepszej decyzyjności w niektórych sytuacjach.
Kacper Klasiński: Bruno Fernandes – tutaj chyba uzasadnienia nie trzeba. Wszedł z kopa, wyrwał futrynę. Chyba nikt nie spodziewał się, że wykręci takie cyferki na starcie.
Nemanja Matić – od momentu, gdy Serb wskoczył do składu w miejsce McTominaya, nastąpiła znacząca poprawa wyników. Próżno szukać dla Serba odpowiedniego zmiennika w naszej kadrze. Jego postawa to dowód na to, że samo bieganie i dynamika to nie wszystko, poziom czytania gry i ustawiania się to absolutny top.
Marcus Rashford – można zaryzykować stwierdzenie, że urazu pleców doznał od dźwigania zespołu na swoich barkach w pierwszej części sezonu. Szkoda kontuzji, bo mógłby wykręcić fenomenalne liczby. Trzeba za to przyznać jedno José Mourinho – miał rację, że Anglik jest najlepszy w roli ścinającego do środka z lewej strony skrzydłowego.
Paweł Machitko: Bruno Fernandes, Marcus Rashford i Anthony Martial. Pierwszy odmienił grę ofensywną United, na drugiego barkach często spoczywał rezultat punktowy w pierwszej części sezonu, trzeci wreszcie zaliczył sezon na oczekiwanym od niego poziomie.
Magdalena Orpych: Bruno Fernandes - wystarczyła mu połowa sezonu, by znacząco odmienić naszą grę. Nie ma co tu wyjaśniać, magik.
Rashford / Martial - zdecydowałam się na ten duet, bo spełnił moje oczekiwania jeśli chodzi o liczbę goli. Chemia między nimi jest fantastyczna i nie mogę się doczekać zobaczenia ich znowu w akcji… z konkretnym dodatkiem z prawej strony ;)
Aaron Wan-Bissaka - utrzymywał poziom, rzadko kiedy miał gorszy mecz, gwarantował spokój na prawej stronie oraz w asekuracji. Była poprawa z asystami i będzie tylko lepiej.
Mateusz Rychlak: Na pierwszym miejscu stawiam Bruno Fernandesa. Dawno nie było w Manchesterze United zawodnika, którego gra sprawiałaby taką radość kibicom. Umiejętności, charakter, determinacja – Portugalczyk ma wszystko, aby na długie lata zaskarbić sobie sympatię fanów Czerwonych Diabłów. Mnóstwo było głosów, że Premier League szybko go zweryfikuje. Tymczasem to Fernandes zweryfikował Premier League. Jego wkład w grę Manchesteru United jest nieoceniony.
Na kolejnych miejscach nagroda kolektywna. Ole Gunnar Solskjær pokazał, że doskonale wie, jak rozwijać napastników. Marcus Rashford, Anthony Martial i Mason Greenwood strzelili ponad 60 goli. Tak skutecznego trio nie było od dawna. Z dobrej strony w pierwszej części sezonu pokazał się Scott McTominay, w drugiej bezcenne doświadczenie wniósł Nemanja Matić. Trafionym pomysłem było też wypożyczenie Odiona Ighalo, choć wielu ekspertów w to powątpiewało. Myślę, że większość z zawodników Solskjæra może sobie z czystym sumieniem powiedzieć, że dała z siebie wszystko. Szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę jak nietypowy był to sezon i jaki sposób piłkarze musieli o siebie dbać w okresie lockdownu.
Łukasz Kupiec: Bruno Fernandes – nie tylko za bramki i asysty, ale też za impuls oraz odmianę nastawienia całego zespołu (a może nawet i klubu).
Aaron Wan-Bissaka – jak wyżej
Mason Greenwood – Anglik wreszcie dostał szansę na regularne występy i pokazał łatwość zdobywania bramek, którą prezentował w drużynach młodzieżowych. Całe ofensywne trio Czerwonych Diabłów zapowiada się bardzo ekscytująco, ale to z Greenwoodem wiążę największe nadzieje.
Bartłomiej Bolczyk: Bruno Fernandes, Marcus Rashford, Anthony Martial. Pierwszy całkowicie odmienił United i myślę, że gdyby nie dołączył zimą do drużyny, to nie udałoby się zająć miejsca w TOP4. Drugi zaczął być liderem na boisku i gdy wypadł z powodu kontuzji, nie dało się go zastąpić. Trzeci wciąż ma przestoje w grze, ale i tak zaliczył chyba najlepszy sezon w United i zdarzało się, że dawał sygnał do ataku, gdy drużynie nie szło. Solskjær znalazł klucz do jego głowy.
5. Najbardziej w sezonie 2019/20 rozczarowali…
Michał Gutka: David de Gea już nie jest tak świetnym bramkarzem, jak w przeszłości, więc na pewno rozczarowuje. Ponadto wymieniłbym do pewnego momentu Nemanję Maticia, ale po restarcie prezentował już dużo wyższą formę.
Paweł Klama: David De Gea - Zacznijmy od tego, że problemy De Gei rozpoczęły się od zakończenia współpracy z Emilio Alvarezem, który był współautorem jego najlepszej formy. Zakulisowo wiele mówiło się o tym, że Hiszpanowi się po prostu nie chce. Dlaczego? Nie miał żadnego zagrożenia jeśli chodzi o pozycję numer jeden w bramce. Co prawda sam sobie zapracował na taki status, ale to jest jego największym problemem. W pewnym momencie przestaje zależeć, skoro nie trzeba. De Gea nie rozumiał dlaczego się od niego wymaga większego wysiłku. Błędnie ocenia sytuacje, jego reakcje są spóźnione, motoryka na coraz gorszym poziomie, już nie wspominając o ustawieniu w bramce. Dostaje niezliczone szanse od Solskjæra, a swoje kiepskie występy przeplata świetnymi interwencjami. Natomiast jeśli spojrzy się na skale błędów bezpośrednich, gdzie gorszy jest w Premier League tylko Dubravka, jeśli zwróci się uwagę na błędne interwencje, które skutkowały stratą gola, to co broni De Geę przed utratą placu na rzecz np. Hendersona? Lojalność trenera.
Harry Maguire - Wiele mówi się o tym, że Maguire uszczelnił defensywę, ale ta składa się z kilku zawodników. Personalnie Maguire jako filar środka obrony zawiódł. Nie nadąża za szybszymi piłkarzami rywala, ma ogromny problem z motoryką w sytuacjach jeden na jeden. Nie można mu odmówić waleczności, sterowania linią defensywną, ale od osoby, która ma tej formacji dowodzić powinno się wymagać znacznie więcej.
Fred - Na papierze był to jeden z najbardziej obiecujących transferów ostatnich lat. Raczej każdy wie czym odznaczał się w Szachtarze, ale jak do tej pory sprawia wrażenie piłkarza, który wszedł na boisko w za dużych butach. Na pewno nie można o nim powiedzieć, że jest sternikiem środka pola. Jako wsparcie defensywne ma ogromny problem z ustawieniem się w odpowiednim miejscu, bardzo często gubi rywali. Natomiast w grze do przodu jest asekurancki, ogranicza się do rozprowadzania akcji po bokach, nie potrafi wziąć na siebie ciężaru gry, co jeszcze w erze przedpandemicznej robił McTominay. Ciężko sobie wyobrazić na ten moment, aby mógł sobie wywalczyć pierwszy plac, skoro z ławki rezerwowych na ten moment nie jest nawet opcją wymienną 1-1.
Kacper Klasiński: Jesse Lingard – nie ukrywam, że to piłkarz, którego darzę sporą sympatią. Zaliczył fatalny sezon, można powiedzieć, że do zapomnienia. Dobrze, że chociaż strzelił gola Leicester, może to znak lepszych czasów. Nie zdziwię się, jeśli odejdzie.
David de Gea – Hiszpan zaliczył chyba najgorszy, najbardziej niestabilny rok w swojej karierze. Tak, kilkukrotnie ratował skórę kolegom, ale jego stosunkowo częste wpadki nieraz stawiały drużynę w trudnej sytuacji. Kiedyś nasza obrona opierała się na bramkarzu, teraz golkiper opiera się na linii defensywy.
Paweł Machitko: David de Gea - z podpory stał się punktem zapalnym. Wchodzi w najlepszy piłkarsko wiek, bo w listopadzie czekają go 30. urodziny, więc oczekiwania muszą być maksymalne, a przy chęci prezentowania ofensywnego stylu drużynę trzeba budować od... bramkarza.
Paul Pogba - piłkarski potwór, materiał na najlepszego piłkarza świata kiedyś i teraz. Za dużo jednak chaosu wokół jego postaci, za dużo mniejszych i większych urazów. United potrzebuje go, jeśli chce walczyć o najwyższe miejsca w Premier League i o trofeum Ligi Mistrzów (o następcę na podobnym poziomie na rynku byłoby trudno).
Magdalena Orpych: David De Gea. Brak koncentracji, strach, niemoc w bronieniu „łatwych” goli. David gdzieś się pogubił i od czasu mundialu w Rosji nie potrafi wrócić do optymalnej formy. Dalej potrafi wyciągnąć niemożliwe, niech tylko popracuje nad wyżej wymienionymi i jesteśmy w domu.
Diogo Dalot - może za mało czasu na boisku, ale gdy go dostawał, to coś nie grało i chyba już nic z tego u nas nie będzie - chciałabym się miło zaskoczyć.
Mateusz Rychlak: Z całą sympatią do Davida de Gei, to chyba Hiszpan może sobie zarzucić najwięcej po sezonie 2019/2020. Wiadomo, że każdy błąd bramkarza na Old Trafford jest brany pod lupę, a następnie maglowany prze media przez wiele tygodni. De Gea nie zrobił natomiast wystarczająco dużo, aby uciszyć krytyków. Hiszpan miał mniej pracy niż w fenomenalnych sezonach, w których sięgał po tytuł najlepszego zawodnika Manchesteru United i wydaje się, że przełożyło się to też na mniejszą koncentrację bramkarza. W trakcie sezonu nastąpiła także zmiana w sztabie szkoleniowym, jeśli chodzi o bramkarzy, co powinno być dla Hiszpana dodatkowym bodźcem motywacyjnym.
Z drugiej strony, ten sam krytykowany De Gea, został w sezonie 2019/2020 piłkarzem spoza Wysp Brytyjskich z największą liczbą występów w Manchesterze United i pobił rekord, jeśli chodzi o czyste konta dla United w Premier League (113). David na pewno nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i myślę, że rywalizacja z Deanem Hendersonem wyjdzie mu tylko na zdrowie.
Rozczarowany ma też prawo być Jesse Lingard, bo nie był to dobry sezon w jego wykonaniu, a bramka w ostatnich sekundach sezonu 2019/2020 niewiele w tym aspekcie zmienia. Anglik miał swoje problemy pozaboiskowe, co przełożyło się na jego formę. A umiejętności przecież ma, bo przecież prezentował się bardzo dobrze w barwach reprezentacji Anglii na mundialu dwa lata temu. Nikt nie oczekuje od Lingarda bycia motorem napędowym Manchesteru United, ale z roli solidnego zmiennika powinien się wywiązywać. Nie zrobił tego, choć wystąpił w aż 38 meczach Czerwonych Diabłów w minionych rozgrywkach. Wydaje się, że w następnym sezonie dostanie ostatnią szansę od Ole Gunnara Solskjæra.
Łukasz Kupiec: Angel Gomes – naprawdę mocno liczyłem, że ten sezon będzie przełomowy dla Gomesa. Nawet braki kadrowe i kontuzje środkowych pomocników nie pomogły i Anglik opuścił klub, choć przez wielu był określany największym talentem w Akademii.
Jesse Lingard – Anglik opowiadał w wywiadach, że to problemy osobiste mocno wpłynęły na jego dyspozycję w aktualnych rozgrywkach. W wieku 27 lat trudno oczekiwać od niego mocnego skoku jakościowego. Uważam, że nadszedł czas na podjęcie nowego wyzwania przez Jessego.
Bartłomiej Bolczyk: David de Gea - oczywisty wybór, biorąc pod uwagę jak bardzo obniżył loty. Kiedyś bramkarz wybitny, być może najlepszy na świecie, obecnie nawet w lidze da się znaleźć kilku lepszych. Zbyt często popełnia błędy, ma problemy z koncentracją, nie rozwija się, a przecież jest jeszcze stosunkowo młodym bramkarzem, przed którym powinny być całe lata gry na najwyższym poziomie. De Gra ma bardzo mało czasu, żeby wrócić do dawnej formy, bo Dean Henderson ma apetyt na regularne granie w United. Jeżeli to nie zmotywuje Hiszpana, to już chyba nic.
Diogo Dalot - naprawdę sporo sobie obiecywałem po Portugalczyku, a tymczasem on prawie nie grał, a gdy pod koniec sezonu przydarzyły się kontuzje Williamsa i Shawa, Solskjær wolał postawić na Fosu-Mensaha. Wydawało się, że United znalazło w jego osobie ofensywnego bocznego obrońcę na lata, a tymczasem niewykluczone, że jego czas na Old Trafford dobiegnie wkrótce końca. Byłaby to wielka szkoda, mam nadzieję, że jego los jeszcze się odmieni.
Phil Jones - przyzwyczaił już do licznych kontuzji, ale jednak w każdym sezonie dobijał do dwucyfrowej liczby meczów w lidze, z czego zawsze przynajmniej kilka było dobrych lub bardzo dobrych. W tym sezonie zagrał w Premier League zaledwie dwa razy, a w krajowych pucharach pokazał, że umiejętnościami odstaje już od swoich kolegów na tyle wyraźnie, iż odejście z klubu to jedyne wyjście.
6. Jakie pozycje wymagają wzmocnień; kogo MUFC powinien kupić?
Michał Gutka: Dorzuciłbym jeszcze jednego obrońcę, na środek lub na bok, środkowego pomocnika i skrzydłowego. Ciekawymi propozycjami są Jack Grealish lub Jadon Sancho, jednak przy pierwszym trzeba by się zastanowić, jak pogodzić go na boisku z Pogbą i Bruno, a drugi pewnie będzie bardzo drogi.
Paweł Klama: W pierwszej kolejności środkowy obrońca. Nie oszukujmy się, defensywa na ten moment najwięcej zawdzięcza kolegom z ofensywnych formacji, którzy zmuszają rywala do gry na swojej połowie. Trudno o rozczarowanie, kiedy nie ma się nic do roboty. Ani Maguire, ani Lindelöf a tym bardziej Bailly nie są defensorami na „jedynkę”. Pamiętajmy jednak, że niebawem do pierwszego składu będzie uderzać pięścią Mengi.
Kreatywny środkowy pomocnik. Ktoś powie mamy Bruno, mamy Pogbę, w odwodzie jest McTominay, no dobrze - wliczmy też Freda. Jednak co się dzieje w przypadku kiedy z gry wypada Pogba? Kiedy odciążenia potrzebuje Bruno? Ogromne nadzieje żywiłem co do osoby Angela Gomesa, który byłby idealną odpowiedzą. Niestety tak się nie stało, a kulisy tych wydarzeń nadają się na dłuższy artykuł.
Jeszcze dodatkiem. Jak długo można polegać na osobie Luke’a Shawa? Jest w odwodzie młody Brandon Williams, ale to jeszcze nie ten czas, ile razy można przestawiać Dalota? Jest to najbardziej newralgiczna pozycja w United od lat.
Kacper Klasiński: Absolutna strefa marzeń – Jadon Sancho. Chyba nie potrzeba żadnego uzasadnienia. Pytanie, czy to naprawdę będzie realne. Poza tym na pewno napastnik, który mógłby pełnić rolę zmiennika po odejściu Odiona Ighalo. Przydałby się zmiennik dla Fernandesa oraz alternatywa dla Maticia – tutaj z jednej strony chciałbym Wilfrieda Ndidiego, ale Nigeryjczyk, w mojej opinii, nie dałby tyle w fazie konstrukcji akcji. No i, mimo wszystko, lewa obrona. Trudno mi ufać Shawowi, który jednak jest „urazową” bombą i Williamsowi, który musi się jeszcze wiele nauczyć.
Paweł Machitko: United potrzebuje jeszcze jednego "game changera". Jadon Sancho jest kimś takim. Jeśli poczuje chemię z Fernandesem, Pogbą czy Martialem... to może być zabójcza kombinacja.
Magdalena Orpych: Środkowy obrońca - poza Maguirem, Lindelöfem (co z Tuanzebe?) nie mamy nikogo, kto mógłby dać pewność w obronie. O Jonesie zapomnijmy, Phil dzięki za te lata, ale czas się pożegnać.
Prawe skrzydło - tylko jedno imię. Jadooooon Sanchoooo!
Pomocnik - Donny van de Beek - potrzebujemy kogoś kto wspomoże Pogbę i Fernandesa. Najchętniej widziałbym jeszcze jednego lub dwóch pomocników do rotacji, musimy mocno budować głębię składu.
Mateusz Rychlak: O tym, czego potrzebuje Manchester United najlepiej wie Ole Gunnar Solskjær i jego sztab szkoleniowy. Ale plany Norwega są raczej powszechnie znane. Priorytetem jest transfer Jadona Sancho na prawe skrzydło i rozwiązanie kwestii, która wymaga rozwiązania od wielu sezonów. Transfer Anglika nie zablokuje też rozwoju Masona Greenwooda, bo końcówka obecnego sezonu pokazała, że szeroka kadra jest konieczna, jeśli chce się skutecznie walczyć na kilku frontach.
Rozwiązanie wszystkich problemów trapiących Manchester United w letnim okienku może okazać się bardzo trudne. Niewątpliwie przydałby się Czerwonym Diabłom klasowy środkowy obrońca. Zdarzały się mecze, że Victor Lindelöf prezentował się lepiej od Harry’ego Maguire’a, ale Szwed nie jest gwarantem bezpieczeństwa i niezawodności, jak samochody pewnego producenta z jego ojczyzny. Solskjær zapewnia, że ma do dyspozycji siedmiu środkowych obrońców i kolejnych nie potrzebuje. Wygląda jednak na to, że latem dojdzie do sporego wietrzenia szatni na tej pozycji.
Z Manchesterem United łączony jest też Jack Grealish. Na pewno jest to ciekawa opcja i zawodnik, który pasowałby do drużyny Solskjæra. Anglik jest charakterny, nie boi się brać odpowiedzialności, a do tego to całkiem uniwersalny transfer. Grealish mógłby odciążyć Bruno Fernandesa, dałby też Solskjærowi dodatkowe opcje na skrzydłach. Jesienią będzie miał 25 lat i to dobry wiek, żeby wypłynąć na szerokie wody.
Łukasz Kupiec: Po pierwsze, środek obrony. Harry Maguire całkiem nieźle radzi sobie w roli kapitana, natomiast Victor Lindelöf często ma problemy w pojedynkach z dobrze zbudowanymi rywalami. Niestety, trudno tu wskazać na Erica Bailly’ego jako na receptę na rozwiązanie tego problemu. Początki Iworyjczyka na Old Trafford były bardzo obiecujące, ale później wszystko komplikowały urazy. Na Marcosa Rojo również bym nie liczył. Chętnie zobaczyłbym u boku Maguire’a kogoś doświadczonego z dobrą umiejętnością wyprowadzania piłki.
Po drugie, prawe skrzydło. Ta pozycja nie pasuje ani Juanowi Macie, ani Alexisowi Sánchezowi. Jako priorytet transferowy United wymienia się Jadona Sancho, co powinno załatwić sprawę.
A na koniec zastanowiłbym się nad następcą Nemanji Maticia. Nowy kontrakt podpisany przez Serba stanowi dobrą okazję do tego, żeby potencjalnego następcę wprowadzać do gry stopniowo, jeszcze podczas obecności Maticia w drużynie. Nie chciałbym na tej pozycji oglądać Paula Pogby, a Scott McTominay bardziej nadaje się do gry obronnej i odbierania piłki. Marzy mi się ktoś w typie Michaela Carricka, kto mógłby odbierać piłkę od obrońców i rozprowadzać akcje.
Bartłomiej Bolczyk: Solskjær stwierdził, że ma spory wybór na pozycji stopera, ale nie zgadzam się z jego oceną. Jones, Tuanzebe i Rojo nie jawią się w tym momencie jako poważne opcje, Smalling zapewne definitywnie odejdzie (a szkoda), Bailly często ma problemy zdrowotne. Duet Maguire-Lindelöf potrzebuje wsparcia.
Przydałby się też ktoś do pomocy i jeszcze jeden skrzydłowy. Ten ostatni problem powinien rozwiązać Jadon Sancho, który podobno jest bardzo bliski transferu na Old Trafford. Sporo mówi się też o Jacku Grealishu, ale nie mam co do niego przekonania - nie z uwagi na umiejętności, ale ze względu na trudną osobowość, która co jakiś czas daje o sobie znać oraz z uwagi na żądania finansowe Aston Villi. Bardziej skłaniałbym się ku Toddowi Cantwellowi, który, po spadku Norwich, powinien kosztować dużo mniej od Grealisha, a do tego jest od niego jeszcze młodszy i jak na grę w tak słabym zespole prezentował się naprawdę bardzo dobrze, również na tle dużo mocniejszych ekip.
Gdyby na rynku pojawił się napastnik do rotacji w sile wieku (może Raúl Jiménez, może Callum Wilson, może młodszy Calvert-Lewin?), to też warto rozważyć taki transfer.
7. Kogo Solskjær powinien pozbyć się z zespołu?
Michał Gutka: Andreasa Pereiry i Jessego Lingarda w pierwszej kolejności. Ponadto innych graczy, którzy raczej się już nie przydadzą, jak Marcos Rojo.
Paweł Klama: Jak najszybciej trzeba zamknąć sprawę z Alexisem Sanchezem. Solskjær swoją pracę zaczął od najważniejszej kwestii. Czystek po m.in. José Mourinho. Streszczając się - Fred, Dalot, Shaw, De Gea.
Kacper Klasiński: Tutaj trudno jednoznacznie odpowiedzieć, bo nie wiadomo, z kim trener ma jakie relacje. Pisałem już, że nie zdziwi mnie odejście Jessiego Lingarda. Jeśli nie on, to Andreas Pereira i potencjalnie Juan Mata, który chyba również wypadł z obiegu – pewnie jeden z nich opuści Old Trafford. Do tego oczywiście zawodnicy, z których Norweg prawie w ogóle nie korzystał, czyli Phil Jones i Marcos Rojo. Wiele osób zapewne od razu powie, że Alexis Sanchez. Chilijczyk ma pokaźne uposażenie, ale we Włoszech spisuje się ostatnio naprawdę dobrze i mimo wszystko jestem ciekaw, czy może przy swojej wszechstronności przydałby się drużynie. Ale patrząc realistycznie, jego pewnie również pożegnamy.
Paweł Machitko: Mam wrażenie, że United mogłoby poprawić jakość ławki. Może warto pozbyć sie zawodników typu Jesse Lingarda czy Andreasa Pereiry, którzy pewnego poziomu nie przeskoczą.
Magdalena Orpych: Podzieliłabym to na raty, nie wiemy ilu zawodników sprowadzimy w tym okienku, ale do pożegnania mamy kilka nazwisk: Phil Jones, Jesse Lingard, Alexis Sanchez, Andreas Pereira, Diogo Dalot, Tahith Chong (z Diogo i Tahitem chyba dałabym jeszcze szansę), Juan Mata, Marcos Rojo, Joel Pereira.
Mateusz Rychlak: Lista zawodników, którzy mogą się pożegnać z Manchesterem United jest raczej znana. Z Czerwonymi Diabłami najprawdopodobniej rozstaną się Alexis Sanchez, Marcos Rojo, Chris Smalling i Phil Jones. Znaki zapytania stoją przy takich zawodnikach jak Diogo Dalot, Jesse Lingard czy Andreas Pereira. Priorytetem jest niewątpliwie sprzedaż Sancheza. Chilijczyk nie ma co liczyć na kolejną szansę w ekipie Czerwonych Diabłów. W Interze Mediolan, po lockdownie, spisuje się przyzwoicie i być może zapracuje na transfer definitywny do włoskiego klubu. Jego pobyt na Old Trafford był jednak katastrofą i dołącza on do powiększającego się grona zawodników, którzy nie udźwignęli ciężaru „siódemki” na plecach. Sprzedaż Sancheza, ze względu na tygodniówkę zawodnika, korzystnie też wpłynie na klubowy budżet.
Łukasz Kupiec: Wcześniej wspomniałem o Lingardzie. Do tego można dołożyć Andreasa Pereirę (tragiczne decyzje podejmowane na boisku), Marcosa Rojo (bezmyślne zachowania na boisku), Phila Jonesa (zwyczajnie przegrywa rywalizację o miejsce w składzie) i Chrisa Smallinga (Rzym wydaje się dla niego idealnym miejscem).
Bartłomiej Bolczyk: Kandydatów jest wielu: Jones, Rojo, Andreas Pereira, Jesse Lingard, choć na formę tego ostatniego miały bez wątpienia wpływ tragiczne wydarzenia z życia prywatnego i być może z tego względu warto dać mu ostatnią szansę. Zapewne odejdą też wypożyczeni do Włoch Sanchez i Smalling, choć akurat Anglika wolałbym pozostawić w zespole. Prawdopodobnie nie byłby on jednak zainteresowany rolą zmiennika.
8. Który młody piłkarz zapowiada się najlepiej?
Michał Gutka: Nie będę oryginalny - Mason Greenwood. Kapitalne wykończenie, gra obiema nogami, dojrzałe jak na swój wiek występy... Będą z niego ludzie.
Paweł Klama: Masona Greenwooda znają już wszyscy. Jednak za jakiś czas oczy wszystkich powinny się zwrócić ku osobie Mejbriego. W dodatku jest m.in Garner, Levitt, nadal czekam na „przyjazd” Tahitha Chonga, a o Angelu Gomesie już mówiłem wyżej. Manchester United trochę zacznie cierpieć na klęskę urodzaju. Jednak można dostrzec pewną prawidłowość w działaniu Akademii. Mam tu na myśli dwuletni przeskok. Warto wspomnieć, że w ostatnich latach struktury U23 i U18 opierają się na adeptach wiekowo młodszych. To jest U23 na zawodnikach stricte szczebla U21, a U18 na średniej U16.
Kacper Klasiński: Tu odpowiedź może być tylko jedna. Mason Greenwood. Chłopak to diament. Trzeba na niego chuchać i dmuchać. Tym sezonem chyba wszystkim się wystarczająco dobrze przedstawił.
Paweł Machitko: Greenwood - w wieku 18 lat ma nogę ułożoną jak doświadczony ligowiec. Przede wszystkim jest w tych jego strzałach wyjątkowa powtarzalność. Brandon Williams też jest interesującym zawodnikiem.
Magdalena Orpych: Ja tylko proszę, Mason, skup się na swojej pracy, trenuj ciężko i nie trać koncentracji - ten chłopak to jest chyba jedna z największych perełek jakie mamy. Liczę też mocno na Brandona Williamsa, miał fantastyczne wejście do zespołu, przerwa trochę wybiła go z rytmu, ale mogą być z niego ludzie.
Mateusz Rychlak: Zdecydowanie Mason Greenwood. 18-letni Anglik rozegrał kapitalny pierwszy pełny sezon w seniorskim zespole. Niektóre z jego akcji przypominały zagrania boiskowego wyjadacza, a nie nieopierzonego debiutanta. Greenwood jest rozważnie wprowadzany do składu przez Ole Gunnara Solskjæra. Norweg dba o to, aby piłkarz twardo stąpał po ziemi. Klub też wiele robi, aby chronić Anglika i na przykład konsekwentnie odrzuca prośby o wywiady. Greenwood pojawił się kilka razy w klubowych mediach, a dla innych stacji udzielił raptem kilku wypowiedzi. Niedawno Alan Shearer stwierdził, że Greenwood może pobić jego rekord strzelecki w Premier League. Takie komplementy mówią same za siebie i możemy mieć z Masona wielką pociechę przez następną dekadę, a może i dłużej.
Słowa uznania także dla Brandona Williamsa. Anglik chyba nie spodziewał się, że w tym sezonie zanotuje ponad 30 występów w pierwszym zespole. Imponujące były zwłaszcza mecze 19-latka przed lockdownem. Bez kompleksów walczył z dużo bardziej doświadczonymi zawodnikami, a przy tym pokazywał zadziorność i boiskową arogancję. Takich charakternych zawodników zawsze się ceni.
Łukasz Kupiec: Poza Greenwoodem, Dean Henderson. Znakomite występy w barwach Sheffield United i odpowiednia mentalność Anglika sprawiają, że dyskusje o ewentualnym zastąpieniu Davida de Gei stają się coraz bardziej realne.
Bartłomiej Bolczyk: Oczywiście Mason Greenwood. Jeżeli będzie się dalej tak rozwijać, to stać go będzie na pobicie wszelkich rekordów strzeleckich. Ma dopiero 18 lat, a zimnej krwi i wykończenia pozazdrościć mógłby mu niejeden trzydziestolatek. Niesamowity talent, który do tego zdaje się mieć dobrze poukładane w głowie.
9. Czy w przyszłym sezonie MUFC powalczy o mistrzostwo?
Michał Gutka: Jeszcze nie, ale zmniejszy straty do dwóch najlepszych drużyn w Anglii.
Paweł Klama: Szczerze mówiąc nie. Pierwszorzędnym celem powinno być zaznaczenie swojej pozycji na podium. Dopiero później możemy mówić o rozpoczęciu walki o tytuł w tempie F1.
Kacper Klasiński: Tak jak już pisałem wyżej, nie widzę szans na dogonienie i podjęcie równorzędnej rywalizacji z Liverpoolem i Manchesterem City. Zresztą, przy Lidze Mistrzów nie będzie tylu okazji do wystawiania bardziej „zrotowanego” składu w europejskich pucharach, co przy stosunkowo wąskiej kadrze może stanowić utrudnienie.
Paweł Machitko: Niczego nie wykluczam, ale chyba jeszcze za wcześnie na to. Przebudowa trwa, jest coraz bliższa finalizacji, jednak jeszcze sezon trzeba liczyć na jej koszt. Natomiast bezproblemowe (a nie takie jak w zakończonym właśnie sezonie) wywalczenie miejsca w Lidze Mistrzów to obowiązek.
Magdalena Orpych: Za wcześnie na to. Obecnie musimy się skupić na utrzymaniu miejsca w TOP 3, TOP 4, jeśli będziemy dalej się dobrze wzmacniać i dążyć do tych założeń jakie ustalono, max. 3-4 sezony i powinniśmy dać radę. Ważnym czynnikiem jest też rozwój naszych rywali, City i Liverpool obecnie nie do przeskoczenia, Chelsea w ataku wygląda potężnie.
Mateusz Rychlak: To trudne pytanie, bo wiele zależy od tego, w ilu procentach uda się zrealizować plan w letnim oknie transferowym. Nie ma co ukrywać, że Liverpool i Manchester City mocno uciekły reszcie stawki, choć różnica w jakości nie jest tak wielka jak wskazywałaby to tabela. Manchester United z powodzeniem walczył z zespołami z TOP 6 w tym sezonie. Mistrzostwa nie wygrywa się jednak meczami na Anfield czy Etihad, a raczej regularnym punktowaniem w „zimny i deszczowy wieczór w Stoke”. Jeśli Czerwone Diabły będą grać tak konsekwentnie jak po restarcie rozgrywek, to możemy mieć naprawdę spore emocje w sezonie 2020/2021. Jestem daleki od buńczucznych deklaracji, że „to będzie nasz sezon”, ale powtórzę za Solskjærem – „ten zespół zmierza we właściwym kierunku”.
Łukasz Kupiec: Dużo zależy od okna transferowego, ale wydaje mi się, że może jeszcze zabraknąć głębi w składzie. Wszyscy wiemy, jakie problemy z kontuzjami każdego roku ma Manchester United. Skrócony okres przygotowawczy może zebrać żniwo w przyszłych rozgrywkach, dlatego ewentualne włączenie się do walki o tytuł byłoby dla mnie miłym zaskoczeniem.
Bartłomiej Bolczyk: Wiele zależy od okna transferowego. Kadra MU nie jest tak szeroka jak City, a ogromnych wzmocnień już dokonała Chelsea, więc koniecznie trzeba zadbać o dalsze wzmacnianie zespołu. Znów silny będzie Liverpool, groźne mogą być także Tottenham i Arsenal, z którymi Mourinho i Arteta będą tym razem pracować od początku sezonu. Sporo krwi faworytom napsuć powinny Wolverhampton, Southampton i Everton. Celem na pewno powinna być obrona miejsca na podium, absolutnie nie można wypaść z TOP4, ale ewentualne mistrzostwo raczej byłoby, na razie, wynikiem ponad stan.
10. Czy Manchester United zdoła wygrać Ligę Europy?
Michał Gutka: Jeśli podtrzymają wysoką formę, to mają na to duże szanse. Są faworytem tych rozgrywek, do półfinału mają dość łatwą drogę, a dopiero tam mogą trafić na Wolverhampton, Olympiakos, Romę czy Sevillę. MU jest jednak silniejszy od tych drużyn.
Paweł Klama: Dla United powinno stawiać się pytanie nie czy zdołają, tylko w jakim stylu to zrobią.
Kacper Klasiński: To zależy od samopoczucia zawodników. Trzy tygodnie temu powiedziałbym, że to faworyci. Ostatnie spotkania, w których widać było zmęczenie, sprawiły jednak, że obawiam się powtórki zjazdu formy z poprzedniego sezonu. To zapewne niepopularna opinia, ale uważam, że jeśli w ćwierćfinale trafimy na Başakşehir, może to być naprawdę trudna przeprawa, zwłaszcza w pojedynczym meczu. Ewentualne starcie z Wolves, Interem czy Sevillą również może być problematyczne. Poza tym, mam wrażenie, że forma, w jakiej zostaną dokończone rozgrywki, może sprzyjać zaskoczeniom.
Paweł Machitko: Jest faworytem. Mam nadzieję, że Solskjær da swoim piłkarzom pograć na większym luzie. Bo właśnie w żywiołowych, szybkich atakach ich siła, a jednocześnie najlepiej skrywane są wówczas wady zespołu. W formie turnieju groźne może być jednak też między innymi Wolverhampton czy Inter/Getafe.
Magdalena Orpych: Prawdopodobnie odpuścimy Ligę Europy by skupić się na nadchodzącym sezonie, nie przemęczając kluczowych zawodników, opierając się na rezerwach. Chętnie zobaczyłabym nas zdobywających to trofeum, ale są rzeczy ważne i ważniejsze… Ale kto wie, może coś tam damy radę ugrać.
Mateusz Rychlak: Bardzo się cieszę, że Manchester United przystąpi do tych rozgrywek bez presji związanej z awansem do Ligi Mistrzów. Czerwone Diabły teraz mogą, a nie muszą, wygrać Ligę Europy. Na pewno tak młodej drużynie przydałby się sukces w postaci wygrania europejskich rozgrywek. Drużyna Solskjær a odpadła w tym sezonie z dwóch krajowych pucharów na etapie półfinału. Fajnie, gdyby zespół zrobił kolejny krok i zagrał w finale. A gdy już tam się znajdą, to dlaczego nie powalczyć o „garnek”? Na pewno Manchester United jest wśród faworytów do wygrania tego turnieju i teraz z tej roli musi się wywiązać.
Łukasz Kupiec: W grze pozostało jeszcze kilka mocnych drużyn, ale Czerwone Diabły mają dwa atuty. Po pierwsze, wygrały pierwszy mecz z LASK Linz 5:0 i rewanż mogą potraktować ulgowo. Po drugie, najważniejszy cel, czyli awans do Ligi Mistrzów, został wywalczony poprzez Premier League. United mogą więc podejść do tych rozgrywek na większym luzie, co (miejmy nadzieję) wyjdzie nam na dobre.
Bartłomiej Bolczyk: Trzeba do tego dążyć, choćby ze względu na to, że byłoby to pierwsze trofeum Solskjæra w United, a to dobrze podziałałoby i na morale zespołu i na samego Norwega. Wydaje mi się, że MU to faworyt Ligi Europy, ale jest tam kilka mocnych drużyn, np. Wolverhampton, Sevilla i Roma, Inter i Getafe czy Bayer Leverkusen. W normalnych warunkach byłbym prawdopodobnie bardziej pewny zwycięstwa, ale jednak turniejowa formuła LE stanowi pewną niewiadomą. Bardzo dużą rolę odegra przygotowanie fizyczne i umiejętne rotowanie składem. Zdecydowanie nie popieram odpuszczania tych rozgrywek, a i takie głosy słychać.
Drodzy Czytelnicy, dziękujemy Wam za kolejny wspólnie spędzony sezon Premier League! Mamy nadzieję, że podczas meczów Ligi Europy oraz w następnej ligowej kampanii, będziemy mieli dla Was same dobre wiadomości!
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.