Alaan: No dobra, wszystkim tym, którzy urodzili się wczoraj i nie przeżyli nigdy pełnego sezonu Premier League postaram się wytłumaczyć parę elementarnych spraw, bo jak czytam, na przykład, wypowiedzi o przesądzonym mistrzostwie po ośmiu kolejkach to łapię się za głowę i z niedowierzaniem przecieram oczy, nie będę nawet sięgał daleko wstecz.
Rok temu po 8. ligowej kolejce pozycję lidera piastował Manchester City a Chelsea, która ostatecznie zdobyła mistrzostwo, była dopiero piąta. Ostatecznie Obywatele spadli na trzecią pozycję. Dwa lata temu, również po takiej liczbie rozegranych spotkań, kto był pierwszy w tabeli? Tak! Manchester City! Ale zaraz zaraz... W tym samym momencie mistrzowie z Leicester byli na której pozycji? Dokładnie - na piątej, a zespół, któremu dzisiaj przyznajecie puchar zakończył zmagania ligowe na ostatnim miejscu premiującym grę w Champions League. Mam nadzieję, że nie muszę za nikogo wyciągać wniosków.
Czerwone Diabły rozegrały dzisiaj spotkanie, o które martwiłem się od początku sezonu - ciężka praca w defensywie i jedna sytuacja stuprocentowa, którą trzeba będzie wykorzystać. Stało się jak się stało, z perspektywy 90. minut możemy być zadowoleni z tego jednego punktu. Liverpool zdominował nas w środku pola, mieli także bardziej efektywne skrzydła, Mourinho nie miał wyboru - przy jakimkolwiek większym odkryciu się rywale by nas wypunktowali, ale nie ukrywam, liczyłem w drugiej połowie na wprowadzenie chociażby Maty za Herrerę, ponieważ Ander grający w środku obok Maticia to całkowite zabicie kreatywności. Zawodnicy Manchesteru United byli jakby przemęczeni, problem z wymienieniem kilku podań, duża niedokładność, jedyny pomysł na ofensywę to długa piłka na Lukaku, który będąc osamotnionym napastnikiem, ustawionym tyłem do bramki, po prostu musiał ją tracić. Zapachniało trochę reprezentacją Polski sprzed paru lat :)
W pewnym sensie pękł balonik pompowany od początku sezonu, ale to dobrze, zawodnicy będą teraz bardziej skupieni a w ostatecznym rozrachunku jeden punkt wywieziony z Anfield to akceptowalny wynik. Byliśmy dzisiaj bardzo słabi jeżeli chodzi o indywidualności, wyłączając z tej tezy oczywiście Davida de Geę, który standardowo zanotował fantastyczną interwencję, dobrze, że mieliśmy szczęście i po tym wybiciu Jonesa nie padła bramka.
Sezon jest jeszcze długi, do zdobycia zostało 90 punktów, a do lidera tracimy zaledwie dwa - spokojnie, dawno Czerwone Diabły nie spisywały się tak wyśmienicie, a remis z Liverpoolem to nie tragedia, tylko cenne punkty, przypomnę tylko, że Arsenal dostał tam, nie tak dawno, czwórkę do zera.
Ten sezon będzie wyjątkowy, nie bądźcie chorągiewkami :) GG MU!