M4GIK1990MU: Komentarz zedytowany przez usera dnia 10.05.2016 23:56Obiektywnie (jeśli się da):
De Gea: nie miał wielkich szans przy bramkach rywali, ale trzeciego gola mógł szczęśliwie wybronić. Za to kapitalnie zachował się przy strzale Carolla w pierwszej połowie.
Rojo: kilka razy go Antonio ograł na lewej, ale suma summarum występ daleki od tragedii.
Smoła - na ogół sobie radził z Carollem, w drugiej połowie (przy strzale szczupakiem bodaj Antonio) zaspał, co mogło się skończyć golem.
Blind: katastrofa! O ile przy pierwszym golu miał pecha, tak przy pozostałych całkowicie zawalił krycie. Na dokładkę w pierwszej połowie totalnie odpuścił Carolla, skutkiem czego Anglik powinien podwyższyć na 2-0.
Valencia - nie radził sobie z rywalami, często uciekając się do faulów. W ofensywie trochę lepiej.
Sznederlę - obok Blinda, najgorszy na boisku. Zero kontroli środka pola, rywale robili tam co chcieli.
Herrera - całkowicie bezproduktywny w środku pola, sprawiał wrażenie zagubionego przez cały mecz. Na plus zapoczątkowanie akcji, po której padł gol na 2-1.
Roo - starał się, ale był osamotniony. Jedynie jemu z całej pomocy nie można zarzucić braku walki i chęci uspokojenia gry.
Mata - błysk geniuszu przy akcji na 1-1... i to tyle. Również i jemu brakowało spokoju, choć starał się być pod grą.
Rashford - próbował grać niekonwencjonalnie, ale brakowało szczęścia. Przy akcji na 1-1 popisał się jednak ładnym no look passem. Występ na plus.
Martial - był tam gdzie powinien. Każdy kontakt z piłką zwiastował zagrożenie pod bramką rywala. Ponadto świetnie rozciągał defensywę Młotów... no i strzelił 2 bramki.
Carras - nieco lepiej od Morgana, ale również nie potrafił zaprowadzić spokoju w środkowym sektorze boiska.
Lingard - również nieco lepiej od swojego zmiennika, ale bez rewelacji.
Januzaj - za późno wszedł, występ bez historii.
PODSUMOWANIE: do tej pory na ogół żelazna defensywa United został zgwałcona. Każdy z obrońców popełniał jakieś błędy, ale śmiem twierdzić, że gdyby nie postawa Blinda to byśmy ten mecz wygrali. Pomoc wcale lepiej nie wypadła, poza momentami Młoty dzieliły i rządziły w środku pola. Ofensywa, mimo braku piłek, z kolei na duży plus.
To tyle ode mnie, idę się napić, bo takiego doła nie pamiętam od meczu z Realem. Nadzieja matką głupich, ale mimo wszystko liczę na Łabędzie.
PS: powstrzymajcie się od tego płaczu w komentarzach, nasza gra nie była wcale tragiczna, a po prostu średnia. Gdyby nie jedna persona na boisku, to wynik pewnie byłby inny (i nie chodzi mi o Martiala).