Kolejna derbowa kompromitacja, kolejna koszmarna porażka po Leicester i Liverpoolu i kolejny dowód na to, że projekt pod hasłem Ole Gunnar Solskjaer nieuchronnie zmierza do końca. Pytanie brzmi, czy zarząd Manchesteru United też to dostrzega.
» Coraz mniej kibiców wierzy w to, że Solskjaer osiągnie sukces jako trener United
Trudno ogląda się ostatnio mecze Czerwonych Diabłów. Złapałem się na tym, że przed meczami nie czuję już ekscytacji, ani nie czekam na te spotkania cały dzień. Jeżeli coś czuję, to przeważnie jest to niepokój.
Początek sezonu mocno zaciemnił obraz. Efektowne zwycięstwo z Leeds, a później wygrane z Wolverhampton i Newcastle sprawiły, że uwierzyliśmy, że Ole wreszcie zbudował ekipę, która będzie w stanie wygrać jakieś trofeum. Zignorowaliśmy to, że przydarzył się też remis ze średnim Southampton. Dopiero porażka z Young Boys i odpadnięcie z Pucharu Ligi otworzyło wielu z nas oczy.
Odkąd przegraliśmy w Lidze Mistrzów ze Szwajcarami (za moment miną dwa miesiące od tego wydarzenia), nie udało nam się już ani razu wygrać dwóch meczów z rzędu. Słabe mecze przeplatamy beznadziejnymi. Zdarzają się indywidualne zrywy zawodników, które potrafią uratować punkty (było to szczególnie widoczne w LM), ale nie ma drużyny. Tyle mówi się o atmosferze w zespole Solskjaera, ale na boisku piłkarze już od dawna nie stanowią monolitu.
Spójrzmy prawdzie w oczy: dobry początek sezonu, to zasługa terminarza. Leeds i Newcastle są blisko dna Premier League, z Southampton wygrać się nie udało, a mecz z Wolverhampton to zwycięstwo z gatunku wymęczonych. Pewnie, takie triumfy też są potrzebne, ale nie wyłącznie takie.
Odkąd ponieśliśmy porażkę z Young Boys, tylko w jednym meczu byliśmy wyraźnie lepsi od rywali i wygraliśmy przekonująco – w spotkaniu z Tottenhamem. Spurs było jednak wówczas drużyną kompletnie rozbitą, a zaraz po tej porażce pracę stracił Nuno Espirito Santo, dlatego zwycięstwo to nie mówiło, niestety, prawdy o stanie drużyny Solskjaera.
Jedyną absolutnie stałą cechą Ole, odkąd rozpoczął pracę w Manchesterze United, jest niestabilność jego zespołu. Forma drużyny to nieustanna sinusoida, całą jego kadencję można podzielić na fale wznoszące i opadające. Zarząd klubu cierpliwie to znosił, bo pojawiały się pewne jaskółki świadczące o postępach drużyny: kilka półfinałów, wicemistrzostwo, finał LE. Nie można jednak wciąż robić tego samego i oczekiwać innych samych rezultatów – to zwyczajna głupota. Dlatego od początku nie rozumiałem przedłużenia kontraktu z Solskjaerem przed rozpoczęciem bieżącego sezonu. To mógł być sezon-sprawdzian, ostateczny test dla Ole. Norweg dostał trio wspaniałych piłkarzy, nie stracił nikogo, a więc można było oczekiwać, że trwająca kampania będzie najlepszą ze wszystkich pod jego wodzą. Gdyby tak się nie stało, można było bezboleśnie rozstać się w czerwcu albo pożegnać się teraz za niewielkim odszkodowaniem.
Solskjaer dostał jednak kredyt zaufania i teraz klubowi przyjdzie za to zapłacić, dosłownie albo w przenośni. Nie wierzę już bowiem w to, że ta historia zakończy się happy endem. Tu nie ma co trenować, tu trzeba dzwonić – po fachowca, który uwolni wreszcie ogromny potencjał kadry United. Mówi się o Rangnicku, niektórzy wierzą w przyjście Zidane’a, ale tak naprawdę jest wielu trenerów, którzy prawdopodobnie spisywaliby się lepiej niż Norweg. Pamiętajmy, że Ole nie dostał tej pracy ze względu na swoje imponujące trenerskie CV, ani za to, że zrobił wynik ponad stan z mniejszym klubem. Dostał ją, bo był klubową legendą jako piłkarz i miał pomóc przeczekać okres bezkrólewia jako trener tymczasowy. Na fali pozytywnych emocji i odwrócenia losów dwumeczu z PSG został na stałe, ale nigdy nie słyszałem zachwytów nad jego warsztatem, pomysłami czy taktyczną finezją - mimo, że bardzo chciałem, żeby Norweg odniósł sukces. Atmosfera, DNA United, kultura klubu, itd., to wszystko jest ważne, ale koniec końców nie wygrywa trofeów. Albo inaczej – czasami nawet pozwala coś wygrać (casus Di Matteo w Chelsea), ale dzieje się to rzadko. Solskjaerowi się nie zdarzyło.
– Musimy wyjść na mecz z Watfordem jak porządne, poranione zwierzę, wrócić do tego, co znamy – oświadczył Ole Gunnar Solskjaer na konferencji po porażce z Manchesterem City. Obawiam się, że tak naprawdę na kolejny mecz musimy wyjść już z nowym szkoleniowcem. Takim, który poukłada zespół i nada mu wreszcie kształt. Zwierzę, nawet najsilniejsze i najbardziej ambitne, nie zdoła pokonać zorganizowanych armii, a tych, pod wodzami generałów takich jak Guardiola, Klopp czy Tuchel, w Premier League nie brakuje.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.