Quebambino: Do wszystkich płaczków.
Piłkarze sami nie chcą teraz negocjować transferów, bo są na zgrupowaniach i chcą się skupić na EURO. Jedyni piłkarze jacy obecnie zmieniają kluby, to Ci którzy albo już dawno byli dogadani, albo Ci którzy nie biorą udziału w EURO. Myślicie, że Sancho wyjedzie teraz ze zgrupowania kadry, bo musi podpisać kontrakt? Już pomijam fakt, że to wiąże się z kontaktami z innymi ludźmi, co w obecnych pandemicznych czasach jest problemem, bo Jadon musiałby poddać się kwarantannie po powrocie z negocjacji. Ktoś powie, że mógłby negocjować na zgrupowaniu, no mógłby, tylko że jak to sobie wyobrażacie? Nagle do ośrodka przyjeżdża kilkaset osób, i negocjuje transfery? Bo przecież Sancho nie byłby jedynym zawodnikiem, który negocjuje swój transfer, reprezentacja Anglii posiada kilkunastu piłkarzy, którzy mogą zmienić swoje kluby.
Co do samej sytuacji to jest to bardzo dobra decyzja. To że ceny mogą wzrosnąć to oczywiste, ale z drugiej strony, takie EURO to bardzo duże prawdopodobieństwo doznania poważnej kontuzji, wiadomo, takowej można doznać i na treningu, ale tam jednak każdy stara się uważać na nogi kolegów z drużyny, a w meczu - i to jeszcze o takiej randze, jak mecz na EURO, nikt nie odstawia nogi i ryzyko poważnej kontuzji jest ogromne.
Lepiej poczekać, bo wyszlibyśmy na głupków, gdybyśmy kupili Sancho za 80 baniek, a ten np. zerwie więzadło na EURO. Sancho i tak jest postrzegany jako przyszła wielka gwiazda, więc jego cena nie wzrośnie aż tak bardzo, musiałby chyba zagrać EURO życia, zostać królem strzelców, kilka asyst i zdobyć mistrzostwo, żeby jego cena poleciała z 80 milionów na 150. Przestańcie płakać.