Seszele: Czasem może być taki mecz, gdzie jest bardzo wysoki wskaźnik napięcia po obu stronach np. mecz z Atletico.
Wyobraźcie sobie, że prowadzimy, ale przydałoby się trochę sprytu.
Wchodzi McTominay i zaczyna troszkę deptać po piętach, delikatnie prowokować.
Nagle ktoś nie wytrzymuje, gdzieś tam dochodzi do przepychanki i cyk, z jednej żółtej karteczki robi się druga. Atleti gra w dziesięciu, a nasze szanse na wygraną wzrastają.
Ot, taka refleksja.