kacpersky: Ile jeszcze takich "operacji przewodzicieli", ile wypłaconych tygodniówek gamoniom, którzy od kilku sezonów nie potrafią udowodnić użyteczności dla zespołu na przestrzeni dłuższej niż 1 miesiąc? To jest kpina w jaki kozi róg zaprowadził ten klub klan Glazerów i do jakiego opłakanego stanu doprowadzili cały pion rekrutacyjny, w którym już kompletnie nikt nie panuje ani nad gażami, ani nad metodami wyławiania piłkarzy do składu? Za każdy funt oddany z kasy klubu agentom i piłkarzom, dla których United stało się wygodnym punktem w karierze, Glazerowie powinni dostać bat na gołe cztery litery. Ciężko mi winić w 100% zawodników, bo umówmy się - od Mourinho nie było tu trenera z odpowiednią charyzmą, który potrafił zmotywować do ciężkiej pracy (a sam Special One też już po czasie złożył broń widząc, że to problem systemowy). Pozostaje jednak zawsze ten fetor oraz ogólne rozgoryczenie i żal do zawodników, że klub z taką piękną historią i fantastycznymi kibicami to dla nich za mało, żeby reprezentować jakiś godny poziom (nie mówię o kosmicznym, bo od lat dołujemy i jest tylko gorzej).
Potrzeba nam krwawej rewolucji nie tylko w szatni (to jest asap moim zdaniem), ale w całych strukturach. Sir Brailsford mam nadzieję przeprowadzi chrzest żywym ogniem i wytłucze całą szarańczę, która od lat jest jak guz rakowy na funkcjonowaniu klubu. Chciałbym zobaczyć zdrowo zarządzany klub, z jasnymi rolami i wprogramowaną w jego DNA NOWYM (podkreślam!) kodem, który powinniśmy byli zaszczepić już ze dwie dekady temu. Marzy mi się taki Liverpool, gdzie kibicowanie temu zespołowi to powód do dumy, gdzie manager jest 12 zawodnikiem i jednocześnie najzagorzalszym kibicem klubu. Gdzie przychodzący zawodnicy wiedzą jakie stoją przed nimi wymagania i chcą grać w tej koszulce. Póki co jedynie Martinez, Hojlund, Garnacho i Bruno są dla mnie tymi zawodnikami i to na nich powinniśmy stawiać fundament (chociaż oczywiście o jakości Duńczyka można dyskutować, ale nie można odmówić mu zapału i żaru).