kacpersky: Nie wiem, czy z tym trenerem, czy innym, ale bez gruntownego przewietrzenia szatni z miernot, które nie potrafią się odnaleźć na boisku już za kadencji 4 trenera z rzędu (a mieliśmy 4 różnie usposobionych managerów do tej pory) nie ma szans na cokolwiek.
Martial, McTominay, Lindelof, Dalot, Donny van de Beek: nie udowodnili, że chcą grać w piłkę i zabijać się za klub. To są piłkarze, którzy potrafią rozegrać doskonałe jedno spotkanie na kwartał, ale warunkiem jest, że pozostała 10 na boisku gra równie dobrze. To jest za mało na klub tej rangi i z ambicjami do rywalizowania z najlepszymi w Lidze Mistrzów. Do tego potężne kontrakty, długie lata w nich - nie ma najmniejszych szans, żeby przy tej polityce transferowo-kontraktowej w United ktoś mógł realizować swoją wizję gry. Martial zaraz będzie miał już 5 managera na koncie, którego zwalnia swoją dramatyczną, niezaangażowaną grą.
Rashford, Shaw, Maguire: kolejna święta trójca. Rashford jest pupilem Zarządu i jedynym powodem, dla którego bezproduktywna w ostatnich 2 dekadach szkółka juniorska w tym klubie w ogóle jeszcze istnieje. Zawodnik, który ma 25 lat, przekomicznie wysoki kontrakt, ale który nie chce i nie potrafi wziąć na siebie odpowiedzialności za grę zespołu. Sorry, ale to miał być nasz nowy CR7, a mentalnie on jest w jednym szeregu z McT czy Dalotem. Piłkarze młodsi od niego, z wielokrotnie mniejszymi kontraktami zjadają go na śniadanie. Chciałbym, żeby było inaczej, ale wygląda na to (powołuję się tutaj na wyciekające z szatni ploty i - w szczególności - na opinie Goldbridge'a oraz Howsona), że Rashford jest jednym z kilku piłkarzy, którzy sieją w szatni ferment.
Maguire z Shawem - to są solidni piłkarze, ale oni nie mogą grać w klubie o takim rozmiarze. No niestety - to są za wysokie progi. Znaleźliby miejsce chyba tylko w Liverpoolu sprzed rewolucji Kloppa, albo średniakach ligowych. Żaden klub z top 5 lig, poważnie myślący o sukcesach i trofeach nie schyliłby się w tym momencie po nich. Nie ma szans.
Nowe transfery: one nie udają się nam już od prawie dwóch dekad. Jedyny zawodnik, który dowodzi swojej klasy to Fernandes, którego wyjęliśmy cichaczem w zimowym oknie za 50 mln. Fatalny scouting i kompletnie nieprzemyślana polityka transferowa powodują, że u nas nie ma kontynuacji myśli taktycznej (jeszcze do dotarłem do momentu, w którym piszę o jej braku - to zaraz). W Brighton zwolnienie Pottera nie sprawiło, że zespół zapomniał jak się gra. Zaraz wyskautowano trenera, który chce grać w podobnym stylu i karuzela kręci się dalej - wyjazdy na The Amex to obietnica agresywnej gry, która owszem - czasem pokara, ale nigdy nie znudzi. My od 13 lat szukamy kogoś kto nas odczaruje, ale ciężko o to, kiedy to Zarząd decyduje o transferach (często na ostatnią chwilę i kosztownych, bo przecież o United musi być zawsze głośno w okienku), nie mamy już tej naszej znanej na świecie siatki trenerskiej, a nasi trenerzy zastają rozbitą szatnię pełną piłkarzy, którzy są przekonani o swojej wielkości (a nie potrafią zagrać 5 spotkań z rzędu na swoim poziomie i mają problemy z dyscypliną taktyczną).
Glazerowie - czyli raczysko, które zabiło w milionach ludzi na świecie ochotę do oglądania swojego zespołu. Dopóki oni stąd nie odejdą nie ma mowy o powrocie na szczyt. W imię kapitalizowania tej marki nie będą mieli problemów z utopieniem wszystkiego co jeszcze pozostało po tym klubie, włącznie ze stadionem, piękną historią, zaangażowaniem kibiców (Stretford End to teraz najcichszy sektor ultrasów w lidze), skautingiem, szkółką juniorską - absolutnie WSZYSTKIM. Won, won, won. A wraz z nimi 3/4 zespołu.
United przestało przez to wszystko być atrakcyjnym kierunkiem dla piłkarzy i każdego zdrowo myślącego managera. Nie ma teraz nazwiska, które by posprzątało tę kloakę. Jesteśmy zgubieni jako kibice i musimy pogodzić się z tym, że w perspektywie 5 lat to się nie zmieni (bo kontrakty zawodników o największych uposażeniach dopiero niedawno zostały zawarte).