xMASAx: Jeszcze raz, aż do skutku. Piłkarz nie jest związany z klubem umową o pracę, zlecenie czy dzieło tylko kontraktem. Kontrakt to jest bardzo specyficzna forma zatrudnienia. Przypomnę, że kluby zatrudniają do tego specjalistów z zakresu prawa, a nie panią Grażynkę z kadr. Nie wiem dokładnie jak jest z rozliczaniem kontraktów piłkarskich, ale przypomnę historie dwóch naszych managerów czyli Moyesa i Mourinho. Klub rozwiązał ich kontrakty, które opiewały na ciężką kasę i było mnóstwo artykułów o tym, że dostaną hajs na jaki obowiązywała reszta umowy. Nie będę przypominał ile było bicia piany na temat "po co było podpisywać z nim kontrakt na 5 lat?!" Ok to teraz załóżmy, że kontrakty zawodnicze wyglądają podobnie. De Jong ma kontrakt obowiązujący do 2026 r. Jak klub będzie chciał go sprzedać to dostanie jakiś hajs. Nie wiem dokładnie, czy będzie to całe pozostałe wynagrodzenie jakie jest tam zapisane, czy np. sam bonus lojalnościowy, czyli np. 6 baniek za wypełnienie do końca Teraz mamy sytuację, że klub by cię opchnął, a ty może byś i poszedł sobie po co masz siedzieć gdzieś, gdzie cię nie chcą. Ale z drugiej strony jest gruby hajsik do przytulenia. Więc zaczynasz grać w gierkę ze swoim pracodawcą. Jest zainteresowanie twoją osobą, więc dziennikarze zadają pytania o ewentualny transfer, ale ty idziesz w zaparte, że to od zawsze było twoje marzenie, że chcesz tu zostać. Jak nie wypali to trudno, będziesz siedział i najwyżej grał ogony za ciężką kasę. Jak wygrasz gierkę to jesteś totalnym zwycięzcą, bo zgarniasz hajs z byłej firmy, idziesz zarabiać do innej, zapewne lepiej, a i jeszcze wpadnie tobie i twojemu agentowi bonusik za podpisanie kontraktu. Wszystko co musisz zrobić to grzecznie wszystkich zbywać wymijającymi odpowiedziami, żeby twój pracodawca nie mógł walnąć argumentu, że zażądałeś transferu. Zapewne w rzeczywistości jest to jeszcze bardziej złożone, ale idea jest mniej więcej taka. Zresztą w Ukrytym piłkarzu było to opisywane.
Zauważcie, że w każdym z tych artykułów, zawsze co którzy mają informacje "ze źródeł zbliżonych do piłkarza" albo "wiarygodne plotki" czy inne pierdoły. Nikt nigdy nie odważy się nawet na zabieg "zniekształcenia słów zawodnika". Dlaczego? Pewnie dlatego, że gdyby jakiś The Sun walnął, gdzieś w tekście, że De Jong powiedział, że chciałby grać w Manchestrze United, to jego prawnicy zrobili by im pozew o całą kasę, którą ich zawodnik stracił przez tego fake newsa. Nie. Będą mnożyć bzdurne artykuły, które będziecie klikać jak młode pelikany łykające ryby, komentować, a hajs z reklam będzie się zgadzał. Strony fanowskie będą te sensacje tłumaczyć i pelikany w innym kraju będą klikać i dalej hajs z reklam będzie się zgadzał.
Piłka nożna to jest w tej chwili wielka kasa. Więc przyjmijcie wreszcie do wiadomości, że piłkarze, to też są ludzie, którzy chcą zarobić. A każdy normalny człowiek jak może zarobić dużo, albo jeszcze więcej, to zrobi wszystko żeby zarobić dużo więcej. To jest praca jak każda inna. To już nie są czasy, gdy football był sportem pasjonatów, którzy po pracy w zakładzie sobie radośnie kopali piłkę albo nawet jak dostawali za to kasę to było to mniej niż zarabiał wykwalifikowany robotnik w fabryce.
Jeszcze prościej. Jeżeli ja pracuję sobie na umowę o pracę, która mi gwarantuje jakieś zarobki plus dodatek stażowy, ale mam jeszcze dodatek uznaniowy, to nie chodzę w firmie i nie gadam na lewo i prawo, że chcę odejść, bo mój przełożony może stwierdzić, że skoro i tak chcę odejść, to po cholerę dawać mi tą premię skoro i tak nie mam ochoty tu pracować. Dlatego siedzę cicho, robię swoje i cichutko szukam sobie innej roboty. Po co mam psuć sobie relację, skoro nie mam nic pewnego? Jak sobie znajdę, ułożę się, to oświadczę, że odchodzę, ale grzecznie i kulturalnie.
Tak więc przestańcie się ekscytować każdym newsem, bo De Jong nigdy nie powiedział, że nie chce grać w Man Utd, bo powiedział tylko, że chce dalej grać w Barcelonie, co jest czystą dyplomacją. Równie dobrze może być podjarany na maksa, że znów będzie grał u Ten Haga, a przy okazji zgarnie ciężki hajs i będzie zarabiał jeszcze lepiej. Pogódźcie się z tym, że nie każdy jest walnięty ma punkcie znaczka na koszulce i mało go to obchodzi, gdzie gra i są różne inne czynniki decydujące o tym dla kogo będzie grał.