snopek: Ponad 20 lat z naszym klubem, klubem który piłkarsko był na absolutnym topie. Dzisiaj, patrząc na to zarządzanie, różne historie (pierwsza myśl trzymanie Edka Łódłorda), który przecież (podobno) dla klubu kręcił dobre liczby finansowo, mogę tylko zwątpić.
Wiem, że sam bym lepiej tego nie zrobił, ale obejrzymy zaraz Villareal w półfinale LM, oglądaliśmy chociażby taką Benficę w ćwierćfinale. To boli, że takie kluby piłkarsko potrafią więcej od nas - naszpikowanego gwiazdami zbioru przypadkowych piłkarzy. Może to nie wina piłkarzy, a tego całego zarządzania? Kiedyś patrząc na herb tego klubu, czułem ten ogień, dumę, chęć walki. Dzisiaj nie czuję nic takiego, napiszę więcej, nawet czuję zwątpienie i obojętność. To niemożliwe żeby taki Martial przychodząc do nas cisnął jak natchniony, chwilę później jest przeciętniakiem. Dalej weźmy Rashforda, Fernandesa, gwiazdy formatu Sancheza, Di Mariii, Pogby, którzy nigdy nie odpalili. Dla mnie to jest niemożliwe, żeby tacy piłkarze przychodząc do klubu nagle się psuli i wyglądali jakby nie mieli żadnej motywacji. Wartości gdzieś zostały zatracone. Jesteśmy piękną odpowiedzią na słowa "pieniądze szczęścia nie dają".
Mi tylko szkoda, że wraz z tym co się dzieje u nas tracę też chęci śledzenia wyników i słuchania o piłce nożnej. W życiu nie zmienię swojego ulubionego klubu, ale spróbuję ograniczyć śledzenie co się u nas dzieje i przeglądanie wyników, bo to odbiera uśmiech z twarzy... Kibicuję United od 1998 r., kiedy to miałem 5 lat. Piszę o tym, bo jestem ciekaw czy ktoś z Was również ma takie odczucia?