LTMek: Cóż, cięzko po takim meczu cokolwiek dobrego napisać, ale spotkanie ogólnie stało na tragicznym poziomie...
Czułem się jakbym oglądał mecz Stoke z Brighton... Choć tam prawdopodobnie byłoby nawet ciekawiej...
Co do gry, to nie możemy oczekiwać, że Fred grający na 120% w tygodniu, będzie tak samo zasuwał 4 dni później, takich kozaków to nie ma...
Dziwi dobór taktyki, bo w pierwszych 45 min mieliśmy spory problem, by przekroczyć własną połowę...
Dużo szczęścia, że Lacazette nie trafił w piłkę i że po strzale Williana piłka musnęła poprzeczkę...
Na drugą połowę wyszliśmy zmotywowani, widać było chęci, ale starczyło ich raptem na chwilę, bo taktycznie dalej wszystko leżało i kwiczało...
Nie wiem jaki sens ma zmiana DP na DP, tym bardziej, że gramy u siebie...
Rash w 2 połowie nie był już taki aktywny, ale po ostrym teście jego nóg przez obrońców de ganers, nie ma się co dziwić...
Mason sam sobie akcji nie stworzy przy tak dobrze ustawionym przeciwniku...
Arteta nas zjadł taktycznie, pierwsza połowa i wysoki pressing to niby była szansa dla Marcusa czy Masona, ale Arsenal dobrze przerywał ich zrywy i mimo kartek, nie można mieć raczej pretensji, taki jest futbol. Pewnie, że jakbyśmy zdobyli jakąś bramę z kontry po indywidualnej akcji to mecz wyglądałby inaczej, ale tak można powiedzieć o każdym spotkaniu.
Druga połowa to gra na przeczekanie, bdb ustawienie i nasz zespół - zagubiony, bez pomysłu, zaczynamy grać stylem Moyesa i pal sześć to rozwiązanie, tylko dlaczego ściągamy gościa, który akurat dograć piłkę potrafi? Skoro już bawimy się we wrzucanie, to Wirus powinien powędrować na ławkę, można było też odpuścić VDB i wpuścić Ighalo, bo jak nie w takich meczach to kiedy?