jassaj: Luigi znowu pokazuje, że charakter ma ale obecnie w tym sensie, że charakter nie pozwala przyznać mu się do porażki. "Sporo osiągnąłem"... No jak na człowieka który obiecywał przywrócić dawny blask United w 3 miesiące, potem w rok, potem w dwa, zdobycie 4 miejsca w lidze i Pucharu Anglii to nie są osiągnięcia, tylko wypełnienie absolutnego minimum z minimum, dzielącego jego kadencję od pojęcia "przeciętności" i "tragizmu". Pozatym tak jak ktoś zauważył niżej. Tutaj czuł zaciskającą się pętle, tutaj był szczerze przekonany, że dostanie szansę, tutaj jego żona miała szósty zmysł. To się kupy nie trzyma. Ale po kilku kłamstewkach już w trakcie pracy to ja z dystansem podchodzę do słów tego Pana...(to też ma wpływ np na odbiór jego rewelacji, jak to źle się działo w strukturach Manchesteru bo może idealnie nie było, ale skąd wiadomo, że krętacz ma przypływ szczerości a nie kręci jak to ma w zwyczaju? ) I teraz tak, po latach wychodzą anegdotki, że przez niego chciał odchodzić David, naściągał nam tutaj tyle szrotu, że nie jeden auto złom dałoby się z tego otworzyć, zapamiętany głównie z najgorszego "wzrokowo" i do oglądania stylu i "nurkowania" w meczu z Arsenalem (ja pamiętam jeszcze jak kazał Jonesowi rzut rożny wykonywać...) żali się, że to Manchester jest taki straszny... No Panie LvG, nie wyszło, czas zapomnieć, otworzyć nowy rozdział w życiu. My już zapomnieliśmy o Panu, Pan może o nas (w sensie o klubie) a nie płacz i jeszcze to zdanie w tonie takiego triumfu- wyrwałem każdego funta z odprawy- no wow. Pomnik za to mamy stawiać czy o co chodzi ?