Prywatność na
DevilPage.pl

W serwisach DevilPage.pl korzystamy z plików cookies, aby zapewnić Wam wygodę, bezpieczeństwo i komfort użytkowania stron. Cookies wykorzystywane są m.in. do personalizacji reklam. Szczegółowe informacje na temat plików cookies znajdziesz w naszym dziale Polityka Cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz także postanowienia naszego Regulaminu.

Akceptuję pliki Cookies i Regulamin

Morrison: Ludzie osądzają mnie za błędy sprzed dziesięciu lat

» 16 lutego 2019, 13:13 - Autor: Rio5fan - źródło: thetimes.co.uk
Były piłkarz Manchesteru United, Ravel Morrison, w rozmowie dla dziennika The Times postanowił opowiedzieć o motywach, jakie skłoniły go do przeprowadzki do Östersunds FK.
Morrison: Ludzie osądzają mnie za błędy sprzed dziesięciu lat
» Ravel Morrison postanowił kontynuować swoją karierę na Jämtkraft Arena
Jest to już dziewiąty klub w karierze Anglika, któremu sir Alex Ferguson oraz wielu ekspertów wróżyło znakomitą karierę. Jakie Morrison ma oczekiwania względem ligi szwedzkiej? Dlaczego jego przygoda z Lazio była tak nieudana? Dlaczego zajadał się batonami i ciastkami podczas pewnego wyjazdu z młodzieżową reprezentacją Anglii? Zapraszamy do lektury!

Chłodny powiew uderza cię od razu po wyjściu z samolotu. Podobno jest niespotykanie ciepło, choć miejscowi musieli wykopać tunele w śniegu, by stworzyć ścieżkę do terminala. Witajcie w Östersunds, 200 mil na południe od koła podbiegunowego. Najbardziej oddalony przyczółek najwyższego poziomu rozgrywkowego w Szwecji oraz najnowszy przystanek w karierze niesamowicie utalentowanego piłkarza, opisanego przez sir Alexa Fergusona jako „najlepszego dzieciaka, jakiego kiedykolwiek zobaczycie”.

Nie jest to miejsce, w którym Ferguson lub ktokolwiek inny, wyobrażał sobie Ravela Morrisona na tym etapie życia. Dekadę temu, gdy przyćmiewał Paula Pogbę i Jessego Lingarda w zespołach młodzieżowych Manchesteru United, nikt nie był do końca pewny, czy pisana jest mu rola maestro środka pola w klubie i reprezentacji czy zła sława lub coś gorszego. Jeżeli jego oko do podań było niezrównane, to był taki również jego nos do kłopotów. Niektórzy sądzili, że skończy na samym szczycie futbolu. Inni bali się, że trafi do więzienia. Tylko kilku wyobrażało sobie, że w wieku 26 lat, będzie w biurze Östersunds FK, wdzięczny za możliwość złożenia podpisu na 4,5 miesięcznym kontrakcie.

Do tej pory była to szalona i nieprzewidywalna podróż. Od Old Trafford do Östersunds przez West Ham, Birmingham City, Queens Park Rangers (dwukrotnie), Cardiff City, Lazio oraz meksykański klub Atlas. Wreszcie jest gotowy, by porozmawiać o niej ze szczegółami. Dobre rzeczy, złe, ekscytujące wzloty i podłamujące upadki, zwłaszcza w Lazio. W trakcie popołudnia w Östersunds Ravel się otwiera.

Zacznijmy od samego początku. Dorastając w Wythenshawe, a później w Stretford, był świadomy swojego talentu, lecz nie dyskutowano na jego temat w tak pochwalny sposób. „Trenerzy się nie cackali. Nie było wiele zamieszania, do momentu pierwszego rozegranego meczu w młodzieżowym Pucharze Anglii. Miałem wtedy 15 lat i byłem o trzy lata młodszy od pozostałych. Gdy miałem 16/17 lat, w poniedziałki trenowałem z pierwszym zespołem. Pierwszych kilka razy było ekscytujących. Później wiedziałeś, na co ich stać, a oni wiedzieli, na co stać ciebie. To wydawało się normalne”.

Morrison zadebiutował w pierwszym zespole Manchesteru United w wieku 17 lat jako rezerwowy w spotkaniu z Wolverhampton w Pucharze Ligi. W kolejnym sezonie tych samych rozgrywek doszły do tego dwa kolejne wejścia na boisko. Łączna suma 67 minut w pierwszym zespole „najlepszego dzieciaka, jakiego kiedykolwiek zobaczycie”. To było na tyle. Ferguson powiedział, że sprzedanie go do West Hamu było „bolesne”. „Na przestrzeni kilku lat problemy poza boiskiem się nasilały, więc nie mieliśmy wielkiego wyboru i przecięliśmy pępowinę”.

Morrison nie zgadza się z ostatnim stwierdzeniem. Nie ma jednak ucieczki od okropnych faktów z czasów dorastania. W lutym 2011 roku, ledwo trzy miesiące po debiucie w United, Ravel znalazł się na ławie oskarżonych w sądzie w Trafford, z perspektywą bycia wysłanym do instytucji dla młodocianych przestępców. Przyznał się do dwukrotnego zastraszania świadka. Skończył z 12-miesięcznym dozorem kuratora oraz zapłatą 1445 funtów w ramach rekompensaty. Ostrzeżono go, że jeśli sytuacja się powtórzy, to wyląduje za kratami.

Sąd opisał jego zachowanie – w odniesieniu do próby powstrzymania ofiary napaści z użyciem noża przed wskazaniem dowodów obciążających napastników – jako przerażające. Morrison twierdzi, że „nie zdawał sobie sprawy, że to, co zrobił, było tak złe”. „Nie wiedziałem, że istnieje coś takiego, jak zastraszanie świadka. Znałem obie osoby. Pomyślałem, że po prostu wszystko wyjaśnię”.

To nie wszystko. Zgłoszenie o napaści złożone przez jego dziewczynę, a następnie wycofane. Wyrok za zniszczenie mienia po wyrzuceniu jej telefonu przez okno. W tej ostatniej sprawie, przy 12-miesięcznym dozorze kuratora oraz wiszącej nad Morrisonem groźny pójścia do więzienia, nikt z Manchesteru United nie towarzyszył mu w sądzie w Salford. „Wyglądało na to, że nie są zainteresowani. Jeśli coś się wydarzy, to się wydarzy. Jeśli nie, to nie”.

Klub, nie tylko w osobie Fergusona, był coraz bardziej rozdrażniony. Poza poważniejszymi sprawami, była jeszcze kwestia punktualności, nastawienia oraz ogólnego zachowania. W pewnym momencie, Ravel poczuł się w obowiązku, by opublikować wiadomość na Twitterze, w której poprosił Rio Ferdinanda o powstrzymanie (co miało miejsce) plotki o rzekomej kradzieży zegarka obrońcy z szatni. „Zawsze mówiło się, że Ravel zrobił to, Ravel zrobił tamto. Jedyną rzeczą, którą wziąłem, była para butów, jakich zawodnik już więcej nie zakładał. Ale zegarki? Telefony? To było niedorzeczne”.

Ugruntowana wersja wydarzeń jest taka, że Ferguson, jego sztab oraz kierownictwo klubu próbowali wszystkiego, by utrzymać Morrisona na odpowiednich torach. Ravelowi brakowało jednak emocjonalnej dojrzałości i popadł w złe towarzystwo. Był więc stracony tak długo, jak przebywał w Manchesterze.

On sam nie do końca się z tym zgadza. „Nie musiałem wyjeżdżać z Manchesteru. Były momenty, w których zrobiłem coś złego. Często znajdowałem się jednak w złym miejscu o złym czasie. Ja czegoś nie zrobiłem, lecz ponieważ w ogóle tam byłem, łatwo było wytknąć mnie palcem”.

„W tamtym okresie klub przenosił pozostałych młodych zawodników z rodzinami do Sale [miasto w hrabstwie ceremonialnym Greater Manchester]. Mi powiedziano, że muszę się przenieść do Gorton z babcią, ponieważ to większa odległość od Salford. Było wielu graczy w zespole, którzy żyli w ładnej okolicy z matką i ojcem, a przeniesiono ich do Salford. Mnie wychowała samotna matka, ale przenieśli nas do Gorton. Nie jest to spektakularna okolica. Nie uważam więc, by klub próbował wszystkiego. Łatwo tak mówić, lecz jeśli zapytać paru osób w klubie, to dało się zrobić więcej”.

Poza sprawami zakwaterowania, czego jeszcze chciał od klubu? „Po prostu czasu, by poukładać swoje sprawy. Byłem jeszcze młody”.

Morrison przejawiał życiową mądrość w pewnych aspektach, lecz w innych miał dziecinną mentalność. Trenerzy wypowiadali się o krótkim czasie uwagi i potrzebie ciągłej stymulacji, by uniknąć znudzenia. Morrison wspomina podróż do Europy Wschodniej z młodzieżową reprezentacją Anglii. „Gdy tylko wylądowaliśmy, poczułem się zagubiony. Mam taki problem – nie wiem, czy ma podłoże mentalne – który polega na trudnościach z jedzeniem. Dosłownie miałem wbite w głowie, że nie mogę jeść. Żyłem na batonikach Rice Krispies oraz ciastkach Jaffa Cakes. Czy to medyczna przypadłość? Nie wiem. Kto wie? Trzymam się tego, co znam. Zwykle jem kuchnię karaibską”.

Ferguson cytował konflikt dotyczący kontraktu, by tłumaczyć sprzedaż Morrisona do West Hamu za 650 tysicy funtów w styczniu 2012 roku. Ravel czuł, że klub chciał go sprzedać zanim rozmowy osiągnęły poważny poziom. Chciał dołączyć do Newcastle, gdzie czekał na niego Alan Pardew, lecz transfer został zablokowany. Zamiast tego, uzgodniono jego przeprowadzkę do West Hamu.

Na dwa dni przed swoimi 19. urodzinami Morrison czuł, że albo będzie pływał, albo utonie. Pływał. Po sezonie wypożyczenia do Birmingham City, gdzie szybko zdobył, stracił, a następnie odzyskał zaufanie Lee Clarka, powrócił do West Hamu latem 2013 roku. Wywalczył sobie miejsce w zespole prowadzonym przez Sama Allardyce'a. Jego talent wreszcie rozkwitał, a ludzie mogli przekonać się, skąd wzięły się tak wielkie oczekiwania.

W trakcie pierwszych ośmiu występów, Morrison zdobył cztery bramki, włączając w to pamiętny solowy rajd przeciwko Tottenhamowi na Whiter Hart Lane. Roy Hodgson jesienią był bliski powołania go do reprezentacji Anglii. „Gdyby tak się stało, to szczerze myślę, że wiele rzeczy mogłoby potoczyć się inaczej”. Światła Londynu go nie oślepiły i świetnie sobie radził w West Hamie. „Mieliśmy trzy miesiące, w trakcie których, Ravel każdego tygodnia wygrywał mecze dla West Hamu” powiedział niedawno Allardyce.

Nagle jednak Ravel został wysłany na wypożyczenie do QPR w Championship. „To było totalne zaskoczenie” mówi sam zainteresowany. Mówiło się wtedy, że spadek zaufania do Morrisona miał związek z rozmowami na temat nowego kontraktu. Agent Allardyce'a, Mark Curtis, który reprezentował także Kevina Nolana, próbował włączyć się do negocjacji. Morrison spadł w hierarchii, został wypożyczony i rozegrał 15 kolejnych spotkań. Zdobył nagrodę dla najlepszego piłkarza Championship i pomógł QPR wywalczyć awans poprzez play-offy. Jego kariera w West Hami nie wróciła jednak na właściwe tory.

Umowa poufności oznacza, że Morrison jest ograniczony w wypowiedziach na temat swojego pobytu w West Hamie. „Cieszyłem się tamtym czasem. Fani byli świetni, właściciele byli świetni, trenerzy byli świetni, nawet Sam był świetny, dopóki nasze relacje się nie popsuły. Możesz zostać odsunięty od składu i posadzony na ławce. Ale odsunięcie od zespołu, w którym dobrze sobie radziłeś i wypożyczenie do Championship? To nie jest normalne”.

„Klub zaoferował mi kontrakt, choć o niego nie prosiłem. Tydzień później zaoferowali mi inną umowę, na gorszych warunkach, którą odrzuciłem. Nie chodziło o pieniądze, tylko o zasady. Świetnie się czułem w West Hamie, ale głos jednej osoby może przebyć daleką drogę”.

Allardyce opisał Morrisona jako „największy zmarnowany talent, z jakim miał okazję współpracować”. Ravel ma poczucie, że inni menadżerowie mieliby inne zdanie. „Lee Clark próbował mnie pozyskać ponownie, po wcześniejszej współpracy. To samo dotyczyło Harry'ego Redknappa czy René Meulensteena. Można zapytać dowolnego menadżera, nawet Sama i żaden z nich nie stwierdzi, że to ja mam zły wpływ na grupę. Miałem wielki problem z punktualnością. Poza tym, mówimy o rzeczach, które wydarzyły się dziesięć lat temu. Byłem wtedy jeszcze dzieckiem. Ludzie słyszą moje nazwisko i od razu mają negatywne skojarzenia”.

Morrison trzyma się z dala od kłopotów, od swoich początków w Manchesterze United. W 2014 roku pojawiło się kolejne oskarżenie o napaść, które zostało wycofane. Morrison nie określa siebie mianem anioła, ale uważa, że etykieta bad-boya jest przedawniona.

„Łatwo jest mówić o mnie negatywnie, ze względu na to, skąd pochodzę i na moje pomyłki w przeszłości. Są piłkarze skazani za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu, ale ta łatka się za nimi nie ciągnie. Ja nie wychodzę pić, nie upijam się, nie powoduję problemów, nie prowadzę po alkoholu, nie palę i nie stosuję narkotyków. Innym uchodzi to na sucho. Możecie sobie wyobrazić sytuację, w której prowadziłbym pod wpływem alkoholu? Gdybym to zrobił, to zostałoby to ze mną do końca życia. Popełniłem błędy, kiedy byłem młody. Było to jednak niemal dziesięć lat temu. Każdy notuje pomyłki w takim okresie”.

Nie każdy popełnia jednak takie błędy jak Morrison. Z drugiej strony, nie każdy dorasta w tak trudnej okolicy, bez ojca, w klimacie, gdzie zastraszanie ofiary traktuje się jako normalne „załatwienie sprawy”. To rzeczywistość niektórych części Wielkiej Brytanii. Niektórzy mówią, że wychowany w takich warunkach Morrison, miał podobne szanse na skończenie w więzieniu, jak na grę w reprezentacji Anglii. Jeśli Ravel jest zmarnowanym talentem, to ci, którzy znają jego historię, przynajmniej powinni mieć dla niego uznanie za uniknięcie niektórych scenariuszy.

Morrison nie był tak gburowatą postacią, jak niektórzy sugerowali. „Ludzie zawsze mówią, że spodziewali się kogoś nadąsanego, a w sumie, jestem w porządku. Nie jestem jednym z piłkarzy, którzy skupiają się wyłącznie na sobie”. Wydaje się, że brakuje mu ego. Pytam, czy w jakimkolwiek klubie przeprowadzono z nim badania psychologiczne, by ustalić najlepszą metodę motywacji. „Nie. W QPR pracowała z nami jedna osoba, ale nigdy nie odbyliśmy indywidualnego spotkania”.

Czy jest ambitnym piłkarzem? „Gdybym nie był, to doczekałbym końca kontraktu w Lazio i zarobił więcej pieniędzy. Wiele osób jest w futbolu dla pieniędzy. Ja chcę po prostu grać. Właśnie dlatego się tu znalazłem. Potrzebuję gry”.

Od momentu zdobycia pamiętnej bramki na White Hart Lane minęło ponad pięć lat. Były dobre momenty, na przykład gra w Meksyku. „Najlepszy czas mojego życia. Dobra gra, świetna pogoda, doskonałe warunki do życia”. Były również złe. Morrison opisuje decyzję o dołączeniu do Lazio jako „najgorszą, jaką podjął w życiu”.

„Przebywanie daleko od domu nie było dużym problemem. Uwielbiałem Meksyk, a później przeprowadziłem się do Szwecji. Dobrze jest podróżować po świecie i robić to, co się cieszy. W Lazio czułem, że każdy jest tam dla siebie. Trochę grałem w pierwszym roku. Drugi sezon był żartem. Mieliśmy spotkania pucharowe, w której 37-letni zawodnicy byli wybierani przede mną. Jeśli tam jesteś i nie grasz, to czujesz się bardzo samotny. Było ciężko”.

O jakie trudności chodziło? „W pewnym momencie moja mama była bardzo chora, a klub nie pozwolił mi wrócić do domu. Gdybym poleciał, musiałem wrócić następnego dnia. Mógłbym to zrozumieć, gdybym regularnie grał. Byłem jednak całkowicie poza zespołem. To mnie zasmuciło. Miałem ochotę się poddać”.

Jak bardzo ponure były tamte czasy? Czy rozmawiamy o depresji? „Coś w pobliżu. W futbolu depresja przychodzi bardzo łatwo. Mógłbym wymienić wielu zawodników, którzy się z nią zmagali, lecz nie chcę publiczne ujawniać nazwisk. Łatwo wpaść w ciemne czasy. W tamtym momencie w Lazio czułem, że nie potrafię normalnie funkcjonować. Załamałem się. Grałem dobrze w Meksyku i cieszyłem się życiem, a w Lazio znalazłem się na uboczu. Nie mogłem grać, nie mogłem nic zrobić. Chciałem odejść, ale klub zablokował pewne rzeczy. Doszedłem do punktu, w którym nie potrafiłem się niczym cieszyć. Nie chciałem nic robić, nie mogłem nic robić. Nie było miło. Musiałem uciekać”.

W zeszłym miesiącu Morrison prowadził rozmowy z Rangersami, lecz nie doszło do transferu. Ravel był jednak podbudowany spotkaniem ze Stevenem Gerrardem. „To futbolowa legenda, która chciała usiąść i ze mną porozmawiać. Niektórzy menadżerowie starej szkoły by się na to nie zdecydowali. Mój agent rozmawiał z innym szkoleniowcem w Championship, który stwierdził, że nie będę tam pasował. Mój agent zachęcał go do zebrania opinii i rozmowy z ludźmi, którzy ze mną pracowali. Tamten powiedział, że nie pracuję wystarczająco ciężko i nie wracam za akcją. Mój agent zapytał, czy wspomniany menadżer oglądał mnie w akcji. „Dosyć dawno”. „To tylko wymówka. Wielu menadżerów odmawia, ponieważ posiada zły obraz mnie sprzed dziesięciu lat”.

Kilka klubów z Championship było chętnych, ale agent Morrisona czuł, że wejście wprost w to środowisko po dłuższej przerwie byłoby błędem. Ravel nie rozegrał meczu o stawkę od kwietnia. Morrison ma nadzieję zadebiutować w barwach Östersunds w Pucharze Szwecji w sobotę. Kwestią pozostaje uzyskanie odpowiednich dokumentów. Ravel chce zbudować formę przed startem ligi w marcu.

„Podobało mi się to, co powiedział klub. Mają tu angielskiego dyrektora sportowego (Davida Webba) oraz angielskiego trenera (Iana Burchnalla). To plus. Powiedzieli, że mogę się tu przeprowadzić, cieszyć futbolem oraz pomóc drużynie. Jest zupełnie inaczej niż w Lazio. Właśnie byliśmy z zespołem w Marabelli, gdzie trenowaliśmy przez pięć dni. Nie słyszałem nawet jednej kłótni czy złego słowa. Jest miło. Wszyscy są zjednoczeni”.

To daleka droga od Old Traffod, gdzie liderami są obecnie Paul Pogba i Jesse Lingard. „Mam kontakt z Paulem, a Jesse i ja ciągle rozmawiamy. Wspaniale sobie radzą. Nie mam w głowie myśli, że to mogłem być ja. Różne rzeczy się dzieją. Oni są szczęśliwi, a ja jestem szczęśliwy z ich powodu. Nie będę złośliwą czy negatywną osobą. Życie jest na to zbyt krótkie”.


TAGI


« Poprzedni news
Ferguson wróci na trenerską ławkę na Old Trafford
Następny news »
PLC U-18: City lepsze w derbach Manchesteru

Najchętniej komentowane


Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.

Komentarze (5)


Klimaa: Nie tak dawno Rio wypowiadał się że nigdy nie widział tak utalentowanego chłopaka jak Morrisona. Każdy zna jego historię - ogólnie mówiąc szkoda że tak potoczyły się jego losy. Oby od Szwecji jego kariera nabrała pozytywnych barw.
» 18 lutego 2019, 15:15 #4
IMMM: Ale mądre głowy tutaj komentują xD
Chyba w ogóle banany artykułu nie przeczytaliscie... Gość nie stwierdza że to wina wszystkich na około. Wychowywał się bez ojca, wpadł w złe towarzystwo, zrobił trochę głupot. Zmienił się po latach ale etykieta do niego przyległa. Ja taki morał wyciągnąłem z tego artykułu przynajmniej. No ale lepiej nie przemyśleć co się czyta tylko od razu się dąsać się jak indor :p
» 17 lutego 2019, 11:05 #3
bartek392: Heh, wszystko wina klubu, nie dość że dostał wszystko żeby się rozwijać to nie odpowiadała mu dzielnica, a niby tylko polska patola ma pozycję roszcaeniowa do wszystkich zamiast wziąć się do roboty. Szkoda, pamiętam jak slwszyscy się nim zachwycał. Mógł być naszym dyrygentem
» 16 lutego 2019, 15:23 #2
asart: Co za sieczka, po 10 latach typ nadal zrzuca winę na wszystkich wokół. No rzeczywiście, wielka szkoda ze Ferguson nie wszedł do jego głowy i nie decydował codziennie o każdej czynności podejmowanej przez Ravela. Już Balotelli jest bardziej poukładany.
» 16 lutego 2019, 14:33 #1
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis DevilPage.pl nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.