jassaj: Ja mam wrażenie, że Moyes w United to była historia jak wieśniak na balu królewskim. No sory, facet wchodzi "bez ogłady"- pierwsze co mówi, to że ma nieograniczony budżet i dziwi się, że ceny dla nas wzrosły 5 krotnie, przed meczem z City czy Liverpoolem modlił się mediach o jak najniższą porażkę, nie miał autorytetu w szatni i popełnił błąd który moim zdaniem do dzisiaj powielają jego następcy- chciał koniecznie żeby United grał tak jak on chce a nie tak jak United grać może. Zarówno on jak i inni ubzdurali sobie swoją wizję i po trupach do celu. Co z tego, że połowa zespołu nie umie grać w określonym systemie, po co spróbować spersonalizować taktykę pod drużynę, po co wprowadzać nowe, własne pomysły ale pod kątem możliwości zespołu- przecież można narzucić swoją "filozofię" i potem terroryzować graczy swoim systemem w którym 3/4 składu traci swój potencjał. Ale wracając stricte do Moyesa- facet za szybko sobie wyobraził, że jest dużą rybą, mam wrażenie, że myślał, że sam fakt że jest trenerem Manchesteru United obliguje środowisko do szanowania go. A tu nagle zonk, starsi piłkarze się od niego odwrócili, bo widzieli ten kontrast między wielkim SAFem a "wielkim" Moyesem, nowi nie chcieli przyjść (może sobie gadać co chce, ale brzmi to jak Wenger który już miał i Messiego i Ronaldo no ale....), jego genialne plany treningowe były tak skuteczne, że zespół zdychał od 50 minuty i jedyny pozytyw z jego kadencji jaki pamiętam to LM- niby też była żenua jak dostaliśmy wciry od Olimpiakosu, ale potem był come back, potem mecze z Bayernem gdzie wypadliśmy jako tako + fajna bramka Evry i to w sumie tyle co dobrego pamiętam z kadencji wersji "demo" Szkota