Arvanis: @zlatan, może trzeba było oglądać mecze, a nie np. zbierać naklejki i przycinać w fifę? No nie wiem. 12 lat to mało ogarnięty wiek - wątpię, żebyś razem z kolegami faktycznie interesował się wtedy czymś więcej, niż tylko golami i uzupełnianiem tabeli z Bravo Sport. Ładne bramki strzelano zawsze, trofea też zdobywano na wiele efektownych sposobów, ale takie zachowania jak tamto są na swój sposób "wyjątkowe" i to właśnie je się zapamiętuje najlepiej. Po latach ludziom zostają w pamięci właśnie takie nietypowe rzeczy i to one definiują w ich oczach sportowców. To nie jest moja autorska teoria. Czytałem kiedyś artykuł o psychologii kibicowania, w którym mądrzejsze głowy, niż Ty, czy ja, wyjaśniały, że mózg ludzki najlepiej zapamiętuje rzeczy, które go zaskoczyły - zwycięzcy, którzy znajdowali się od początku w szerokim gronie faworytów, takim zaskoczeniem dla mózgu nie są... Ale wybryki takie, jak symulka Rivaldo, spalone bramki Hiszpanii, pchanie do przodu Korei niemal do końca turnieju, blamaż Argentyny - z perspektywy czasu, dla ludzkiego mózgu to właśnie najwazniejsze informacje nt. MŚ 2002.
I oczywiście, że pod szyldem "starszych kibiców" nie wypowiadałem się za Ciebie. Mimo, że (jeśli wierzyć Twojemu profilowi) jestem od Ciebie starszy o zaledwie 2 lata, to w 2002, gdy Ty miałeś 11/12, a ja 13/14 lat, ta różnica robiła naprawdę sporo .