Czerwone Diabły wygrały ważne spotkanie na Anfield Road, pokonując The Reds 2:1, tym samym powiększając przewagę w tabeli nad rywalami z Liverpoolu. Sprawdźmy zatem, czego dowiedzieliśmy się po tym meczu.
» Louis van Gaal ma powody do dumy
1. Mata bohaterem, ale to Marouane Fellaini był kluczowy
Dwóch piłkarzy sprowadzonych do Manchesteru United za czasów Davida Moyesa opuszczało Anfield Road jako najlepsi zawodnicy gości.
Dwie bramki Juana Maty - a zwłaszcza trafienie nożycami - na długo zapiszą się w pamięci fanów United, zapewniając Hiszpanowi status podobny do tego, jaki w klubie posiada Diego Forlan. Jednakże, to Marouane Fellaini był kluczowy. Czerwone Diabły zostały pierwszą drużyną, która poradziła sobie z liverpoolowskim 3-4-3 i w głównej mierze jest to właśnie zasługa Belga.
Był on nie do powstrzymania w powietrzu, zarówno w ofensywie, jak i defensywie, ponadto wykazując niesamowitą dojrzałość i doświadczenie. Belg za każdym razem, kiedy Liverpool podkręcał tempo, w tylko sobie znany sposób był w stanie uspokajać grę.
2. Rooney i jego klątwa Anfield Road
Jak na standardy napastnika, skuteczność rzutów karnych Wayne'a Rooneya jest okropna, jednak nawet pomimo tego, nie powinien on wykonywać jedenastki w ostatnich minutach.
Ander Herrera został w pewnym momencie zastąpiony przez Radamela Falcao, lecz stało się tak tylko dlatego, iż miał na koncie żółtą kartkę. To właśnie Anglik powinien w tym momencie opuścić murawę, bowiem jako jedyny w tym dniu był cieniem samego siebie.
United raz za razem rozciągali defensywę Liverpoolu, głównie za sprawą Juana Maty, jednakże angielski napastnik po raz kolejny zawiódł na Anfield.
3. Van Gaal dał Rodgersowi dobrą lekcję
Dla fanów Manchesteru United zgromadzonych w niedzielę na trybunach Anfield Road było wiele powodów do radości. Czerwona kartka dla Stevena Gerrarda, strzelenie dwóch fantastycznych bramek odwiecznemu rywalowi, zaliczenie drugiej wygranej w sezonie nad The Reds, odskoczenie na pięć punktów w tabeli.
Jednakże dla Louisa van Gaala ważna była jeszcze jedna rzecz - ponownie dał on lekcję futbolu Brendanowi Rodgersowi. Jeszcze przed rozpoczęciem sezonu, trener Liverpoolu dał Holendrowi niepotrzebny wykład odnośnie intensywności Premier League, aby następnie powtórzyć go w przedmeczowym programie.
Menedżer, który głosi swoją wielkość na każdym froncie, zamiast ją udowadniać dostał to, na co zasłużył. Liverpool nie był kompletnie przygotowany na United - który pozostał w niezmienionym składzie od wygranej z Tottenhamem - co najlepiej pokazuje posiadanie piłki w pierwszej połowie. A nazywając rzeczy po imieniu, Rodgers nie był gotowy na ponowne spotkanie z Van Gaalem.
4. Ander Herrera, czyli powrót wojowników w linii pomocy?
Manchesterowi United, od czasów starć Andersona i Owena Hargreavesa ze Stevenem Gerrardem i Javierem Mascherano z 2007 roku brakowało agresji podczas meczów z Liverpoolem. Jednakże hiszpański pomocnik w niedzielę pokazał, iż można połączyć piękną grę z piłkarską agresją.
Herrera w pojedynku, gdzie każda iskra groziła wybuchem, potrafił nie tylko zachować trzeźwość umysłu, ale także popisać się fantastycznym zagraniem w chwili ogromnej presji (patrz asysta przy golu Maty). Dodatkowo, uciszył kapitana Liverpoolu i pokazał futbolową złość.
Tym występem, Ander udowodnił, iż jest pomocnikiem, którego definiują nie tylko gole.
5. Plany Van Gaala są coraz jaśniejsze
Menedżer United wprowadził system 4-3-3 przeciwko Sunderlandowi trzy tygodnie temu i pomimo rozczarowującej porażki z Arsenalem w Pucharze Anglii, wygląda na to, że wreszcie odnaleziono złoty środek.
Pokonanie Sunderlandu nie jest wybitnym osiągnięciem, jednak kolejne zwycięstwa przeciwko drużynom walczącym o TOP 4 pokazało, że system Van Gaala jest na dobrej drodze, aby zapewnić Manchesterowi United triumfy.
Nawet sam Holender zapytał swoich podopiecznych, czy chcieliby wrócić jeszcze raz do 3-5-2, jednak odpowiedź była negatywna. Cztery kolejne zwycięstwa w lidze pokazują, iż piłkarze wiedzą czego się od nich wymaga, a niezdecydowanie, które zniszczyło kilka pierwszych miesięcy sezonu, wydaje się, że odeszło w zapomnienie.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.