„De Gea niepodważalnie numerem jeden w bramce”

Wystarczą trzy mecze, by David de Gea złamał swój rekord jeśli chodzi o nieprzerwaną obecność w pierwszym składzie w kolejnych meczach. Od 1 grudnia nie przegapił meczu za wyjątkiem jednego, kiedy na jedno spotkanie do bramki wskoczył Duńczyk Anders Lindegaard.

Sir Alex Feruson został spytany przez dziennikarzy, czy potwierdza, że David de Gea to pierwszy bramkarz zespołu.

- Tak, zdecydowanie. I dziękuję Ericowi Steele (trener bramkarzy – przyp. red.), że codziennie ciężko z nim pracował. Parę razy z nim rozmawiałem, ale to nie było nic specjalnego.

- Steeley ciągle wspominał Davidowi, że będzie na topie. Odnotował potężny postęp jeśli chodzi o aspekt fizyczny – nabrał sporo muskulatury. Jest dużo silniejszy i w starciach kontaktowych radzi sobie dużo, dużo lepiej.

- Tak jak wspomniałem kilka tygodni temu, rozwinął się i jest naprawdę świetnym golkiperem. Jest szybki, opanowany, dobrze rozdaje piłki. Nie ma z nim żadnego problemu – komplementuje bramkarza Szkot.

De Gea udowodnił swoją siłę, nie wspominając o radzeniu sobie z napastnikami w bezpośrednich starciach. W meczu z Sunderlanem odważnie wyszedł do piłki i zderzył się głową z Nemanją Vidicem. Grając z West Hamem, Andy Carrol zaatakował Hiszpana łokciem, a niedługo potem bramkarz wrócił do gry.

- Mocno oberwał w meczu z West Hamem, nie przeszkodziło mu to. Opanował ból, a przy strzelonych bramkach nie miał żadnych szans. W zasadzie przy drugiej bramce po prostu mu się nie poszczęściło, Kevin Nolan dobrze zablokował obrońcę, David nie miał nic do powiedzenia.

- Jeśli pamiętacie jego pierwszy występ z West Bromem na wyjeździe, mocno mu się dostało. Wtedy sądziłem, że sędziowie pomyślą, że jest to młody, słaby Hiszpan, a on nie dostał żadnej ochrony.

- Gdy podpisaliśmy kontrakt, odwiedził mnie wraz ze Steelem i wyjaśniliśmy Davidowi jak wyglądają mecze w Anglii. Musiał spodziewać się odmiany, ale myślę, że wciąż był zaskoczony.

- Radzenie sobie z tym jako młody chłopak było inne. W pierwszych dniach zastanawialiśmy się, czy w przyszłości dorośnie na tyle, by sobie dobrze radzić. Z biegiem czasu, kiedy widzimy go teraz, już wcale się tym nie martwię. Radzi sobie.

- Nie wiem, czy można to wytrenować. Steeley na treningach naciska na dośrodkowania, ale trzeba być przygotowanym do prawdziwego meczu. Nie chcemy, by piłkarze wpadali na siebie podczas ćwiczeń!

Ferguson wyjawił, że rozmawiał z Davidem o adaptacji Petera Schmeichela w klubie, świeżo po przybyciu z Danii.

- Tak, rozmawiałem z nim, wspomniałem, że podczas pierwszego meczu z Wimbledonem na wyjeździe ciągle krzyczał do sędziego, by go chronił. Motłoch z Wimbledonu stale atakował Petera, a ten krzyczał jak zarzynana świnia, ale sobie poradził.

- To była inna sytuacja niż z Davidem, Peter miał wtedy 27 lat i był dużym, silnym gościem. Wkrótce przyzwyczaił się do gry w Anglii i nigdy więcej nie martwiliśmy się o jego grę – zakończył sir Alex.