Magik1990MU: A mnie się wydaje z kolei, że cena jest w pełni adekwatna. Znajduje na to co najmniej 3 powody (2 punkt najważniejszy):
1. Borussia pod kątem finansów stoi bardzo dobrze. Oni nie muszą jak Sporting Fernandesa sprzedawać desperacko. Mogą sobie poczekać rok i oczywiście stracą na tym sporo, ale to też nie jest tak, że dostaną ochłapy. Poza tym wciąż jest opcja przedłużenia kontraktu przez Anglika (ale wątpię, że to zrobi, bo wówczas strzeliłby sobie w stopę potężnie).
2. Mam wrażenie, że mało kto dostrzega jak ważna jest wartość marketingowa. Czy Pogba był wart pobicia rekordu transferowego? Oczywiście, że nie. Za te pieniądze można było spokojnie wówczas kupić 2 na prawdę dobrych piłkarzy. Nikt jednak tak dobrych zysków pozaboiskowich nie generował jak wirus. W kwestii Sancho, to akurat ciężko znaleźć kogoś lepszego na prawe skrzydło. Anglik piłkarsko jest absolutnym topem światowym, ale prawdziwa wartość tkwi w jego nazwisku. Sancho zapewnia sprzedaż koszulek, Sancho zapewnia sprzedaż gadżetów, Sancho zapewnia publikę przed telewizorami. Właśnie - ten ostatni aspekt będzie miał teraz, gdy stadiony puste, kluczowe znaczenie. W końcu ilu postronnych ludzi ogląda Borussię dla Borussi, a ilu dla Haalanda i Sancho? Piłka nożna to biznes jak każdy inny - możesz zrobić genialny film, ale jeśli nie zatrudnisz rozpoznawalnych aktorów, to nie osiągnie on sukcesu finansowego. Innymi słowy: Sancho generuje kasę - póki co dla Borussii. Więc nie mogą oddać kury znoszącej złote jaja za "normalne" pieniądze. Jeszcze jedna rzecz: powrót Jadona na Wyspy bardzo dobrze brzmi i coś takiego jeszcze bardziej sprzeda go jako produkt marketingowy.
3. W BVB nie pracują ludzie ślepi i widzą, że za takiego Kouliballego Napoli krzyczy sobie 100 baniek euro, w przypadku Grealisha mówi się o podobnych pieniądzach. Chiesa? 70 mln. Nawet rodzimy rynek i cena za Havertza pokazuje, że zgodzenie się na podobne pieniądze byłoby frajerstwem ze strony Borussii.