mikon70: Komentarz zedytowany przez usera dnia 17.05.2020 13:09Czułem, że poprawialiśmy się, a piłkarze zaczynali rozumieć jego wizję.
To zdanie nie przekonuje, żeby było można wierzyć w to, co Rooney mówi. Chyba, ze dzidostwo jakie prezentowała drużyna to był cel Holendra, bo wtedy zmienia to postać rzeczy. To był drugi sezon Van Gaala, a więc mieliśmy się wszyscy spodziewać progresu. Jak jeszcze pierwszy sezon można uznać za znośny, bo najważniejsze, ze udało się osiągnąć 4 miejsce, to kolejny rok był katastrofą. Znowu muszę się powtarzać, ale gotuje się we mnie, jak nadal znajdują się obrońcy tego trenera lub on sam wylewa swoje żale. Drugi sezon to przypominam kompromitacja w lm, żenujący finisz sezonu w celu wywalczenia 4 miejsca (czyli znowu ta sama lokata co wcześniej). Pozbycie się dwóch napastników z klubu. Oczywiście, ze pojawił się Rashford, ale no właśnie. W jakich okolicznościach. Marcus pewnie później i tak by wszedł do drużyny, ale w tamtym czasie przyczyna było rozwalenie drużyny przez wypalonego Holendra. Dawał szanse młodym. Prawda, tylko ilu z nich dzisiaj w tym klubie zostało. Lingard wieczny, młody talent? Mcnair, który chwile później przepadł, CBJ, czy Michael Keane. Sprowadzenie do klubu Herrery (odgrzewany kotlet w celach transferowych poprzednich trenerów). Blind, który nie pasował do tempa PL. Rojo, który ma więcej meczów słabszych, niż tych dobrych w zespole. Na plus jedynie pozbycie się Welbecka, który niewiele lepszy był w tamtym czasie od Lingarda, albo i na tym samym poziomie, Cleverlya również. Dobry transfer jego to także Shaw. Poza tym, to van Gaal cofnął ten zespół w rozwoju. Balans i dobry styl, o którym mówił, w jego czynach był zupełnym przeciwieństwem. Prawda jest taka, ze Mourinho przychodząc tutaj dostał zespół bez motywacji do walki, bandy średniaków z kilkoma wyjątkami i utalentowanym Rashfordem. Rooney może tez tak gada, bo w tamtym czasie niestety Wayne już był na wypaleniu, a Holender uparcie w niego wierzył. Chociażby na pozycji numer 9, kosztem RvP i Chicharito.