Thomas Tuchel po meczu z Manchesterem United na Parc des Princes był wyraźnie niepocieszony. Menadżer Paris Saint-Germain końcowym gwizdku starcia z Czerwonymi Diabłami przyznał jednak, że nadal pozostanie zwolennikiem systemu VAR.
» Thomas Tuchel był wyraźnie niepocieszony po rewanżowym meczu z Manchesterem United
Manchester United wyeliminował Paris Saint-Germain z Champions League dzięki wygranej 3:1. Gola na wagę awansu zdobył Marcus Rashford, który pewnie wykorzystał rzut karny podyktowany za zagranie piłki ręką przez Presnela Kimpembe w 90. minucie. Sędzia główny dyktując jedenastkę wsparł się VAR-em.
– Jestem wielkim zwolennikiem VAR-u i nim pozostanę – mówił Tuchel po meczu w Paryżu.
– Kiedy Diogo Dalot oddał strzał, to widziałem już jak piłka leci nad poprzeczką. Byłem zaskoczony, że sędzia wskazał na rzut rożny, bo nie widziałem tego. Później do gry wkroczył VAR. Wiedziałem, że sędzia wskaże na jedenastkę, ponieważ miał dowód.
– Było wiele punktów spornych: dystans do piłkarza, ruch ręką, to wszystko sytuacje 50 na 50. Niektórzy powiedzą „tak”, inni powiedzą „nie”. Takie są trudności w takich sytuacjach.
– Otrzymanie takiej nagrody za strzał z ponad 22 metrów, który leci ponad poprzeczkę nie ma sensu. Ale przez 60 minut balansowaliśmy na krawędzi i wiedziałem, że coś takiego może się zdarzyć.
– To trudne. Myślę, że są powody, dla których można podyktować rzut karny. Kiedy do gry wkracza VAR, to wiemy, że są powody. W kwestii ręki mamy jednak miękkie kwestie, a nie twarde dowody. Strzał nie był celny, a nagle jest karny. OK.
Tuchel pytany, czy odpadnięcie PSG ma związek z przegraną tego klubu z Barceloną z 2017 roku, kiedy Francuzi wygrali pierwszy mecz 4:0 i przegrali rewanż 1:6, odpowiada:
– Nie może to być kwestia mentalna, bo Thilo Kehrer nie był z nami w Barcelonie. Nie możemy iść w taką pułapkę i budować na tym jakiejś historii. Z punktu widzenia ludzi oczywiście to fajne, że wymyśla się taką narrację. Dla mnie problem był tylko dziś. Chodzi o to jak zaczęliśmy mecz. Tak się nie zaczyna spotkań.
– Zareagowaliśmy natomiast znakomicie. Nie zmartwiła nas ta bramka, całkowicie dominowaliśmy jeśli chodzi o posiadanie piłki. Mieliśmy wiele szans, nie byliśmy pod żadną presją, nie było kontrataków. Drugi gol to coś, co nigdy nie przytrafi się drugi raz Buffonowi. On też nie był w Barcelonie.
– Nie można więc o tym mówić. Jeśli masz rywala, który jest zdecydowanie lepszy od ciebie, to w porządku, można coś analizować. Jeżeli to jest mecz ligowy, to wycierasz usta i idziesz dalej. Dziś było fatalnie i nie zasłużyliśmy na odpadnięcie na przestrzeni 180 minut. To wielkie rozczarowanie – dodał Tuchel.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.