Portugalski szkoleniowiec z pewnością był z nieco lepszym nastroju udając się na pomeczową konferencję prasową.
Jakie są pańskie emocje, zwłaszcza po pierwszych dwudziestu minutach spotkania?
– Jestem zadowolony z piłkarzy i kibiców.
Co powiedział pan swoim piłkarzom w przerwie, że zareagowali w taki sposób?
– Myślę, że będziecie wiedzieć, co powiedziałem. Jeśli będziecie chcieli, będziecie wiedzieć. Wiecie wszystko. Wiecie, co jest prawdą, a co nią nie jest. Jestem przekonany, że wykonacie kilka telefonów i będziecie wiedzieć, o czym rozmawialiśmy w przerwie.
Czy ten mecz zmieni cokolwiek w kwestii ludzi wątpiących w pana i pański zespół?
– Uważam, że zbyt dużo się mówi. Poddajcie w wątpliwość profesjonalizm i szczerość piłkarzy. Jedną rzeczą jest niemożność robienia czegoś lepiej, a drugą niechęć do robienia czegoś lepiej. Jeszcze inną sytuacją jest ta, w której możesz spisywać się lepiej, lecz nie radzisz sobie z atmosferą otaczającą twoje środowisko. Uważam, że piłkarze pokazali, iż chcą wygrać mecz.
Jak bardzo zaimponował panu występ Paula Pogby w drugiej połowie, gdy pełnił rolę środkowego obrońcy?– Nie grał na środku obrony.
A gdzie?– Razem z Maticiem grał przed Chrisem Smallingiem, ponieważ potrzebowaliśmy technicznych umiejętności przy wyprowadzeniu piłki. By to uzyskać, musieliśmy ustawić tam Pogbę i Maticia.
Kilkukrotnie widzieliśmy u pana pewien gest z wyciągniętym małym palcem. Czy może pan wyjaśnić, do czego się odnosi?– To po prostu palec.
Wydaje się, że na coś pan wówczas wskazuje. Czy to coś znaczy?– Nie, to po prostu palec... Jest mniejszy od innych. To po prostu palec.
W wywiadzie po meczu mówił pan o polowaniu na jednego człowieka. Prawdopodobnie nie spodziewa się pan, by to miało się zmienić po jednym spotkaniu. Co mogłoby zmienić tę sytuację? Kilka wygranych z rzędu?– Nic tego nie zatrzyma.
Nic?– Nie, raczej nie.
Co pan myśli o fanach śpiewających pańskie nazwisko?
– Jestem tym zdumiony. Nie chcę tego. Gdybym mógł im powiedzieć, by tego nie robili, to tak bym postąpił. W tym wszystkim nie chodzi o mnie, tylko o klub. Klub, który kochają, a my reprezentujemy z szacunkiem i godnością. Jestem tym zdumiony. W przerwie przegrywaliśmy 0:2, a kibice byli fantastyczni w stosunku do zespołu. Nie mówię o sobie, chodziło o drużynę. To cudowne. W swoich futbolowych wspomnieniach powiedziałem, że kiedyś wygrałem z Liverpoolem na Anfield Road 4:0. Poraził mnie jednak sposób, w jaki kibice wykonali piosenkę Liverpoolu. Nabrałem do nich ogromnego szacunku. Teraz znalazłem się w innej sytuacji. Przegrywaliśmy 0:2 w spotkaniu, o którym wszyscy wiedzieli, że jest dla nas niezwykle istotne. Fani byli jednak niesamowici. Jestem im za to niezwykle wdzięczny. Cieszę się z tego zwycięstwa nie ze względu na siebie. Powodem tej radości są kibice oraz piłkarze. Zawodnicy mogą się udać na zgrupowania reprezentacji w dobrych nastrojach, a fani mogą wrócić do domów z poczuciem zwycięstwa.
Czy bramka Alexisa będzie dla niego kluczowa w kontekście pewności siebie?
– Tak myślę. To dobry chłopak i profesjonalista wykonujący naprawdę ciężką pracę. Alexis nie grał szczególnie dobrze w niektórych okresach. Kiedy zespół nie prezentuje się dobrze, piłkarzom jest trudniej. Uważam, że dzisiaj Alexis mógł się poczuć niesamowicie. Strzelił decydującego gola w bardzo przyjemnym comebacku.