Ta3k: Hahahahaha to chyba żart roku. SAF gdyby miał 300 mln to przy obecnej sytuacji w lidze na tym etapie miałby pewnie 15 pkt więcej od drugiego zespołu i kwestia mistrzostwa byłaby rozstrzygnięta. Rywalizowalibyśmy w każdym pucharze, ogrywając młodych zawodników w mniej istotnych meczach, a każdy by się modlił by nie trafić na United. Zawodnicy gryźliby trawę i nie zapominali o dziedzictwie i kulturze klubu. Drugie miejsce to pierwszy przegrany, czyli coś co nigdy nam nie wystarczało. Zawodnicy grali dla trenera, a trener nigdy publicznie nie krytykował swoich zawodników. To co działo się w szatni tam też zostawało. SAF samym swoim nazwiskiem przyciągał zawodników, obecnie nie wiem kto by chciał grać dla LVG. Paul Scholes ma rację klub zatracił swoją tożsamość, nie widzę w trenerze niezaspokojonego głodu zwycięstw, który przenosi się na zawodników. To nie jest dom spokojnej starości, by doczekać emerytury. Pomysły naszych genialnych trenerów, by zlikwidować cała podstawę defensywy (Evra, Ferdinand, Vidić, Rafael) w tak krótkim czasie i nie zastąpić ich topowymi obrońcami, nawet nie trzeba komentować. Filozofia ciąży zawodnikom jak kula u nogi. W latach, gdy SAF prowadził drużynę, można było zobaczyć, że ze słabszymi zespołami narzucamy swój styl i dominujemy przeciwnika. Z dobrymi drużynami, można było zobaczyć konkretny plan. Każdy zawodnik miał swoje zadania na boisku i było to przemyślane. Dzisiaj z góry można powiedzieć jak będzie wyglądał dowolny mecz United. Będziemy utrzymywać się przy piłce 70% czasu, nie oddamy ani jednego celnego strzału w pierwszej połowie. Będą nas nękać kontry przeciwników, które będą dużo groźniejsze niż wszystkie nasze "ataki".
Powiem Wam jaka była nasza filozofia przez wszystkie lata i o dziwo się sprawdzała. Walczyć, dominować, wygrywać, nigdy się nie poddawać. Atakować, atakować, atakować, aż każda obrona zostanie przełamana. Bronić swoich, bić i zabijać się kiedy trzeba.
Po ostatnim meczu z Liverpoool'em rzygać mi się chce jak pomyślę, że miałby to oglądnąć jeszcze raz. To była najgorsza padaka jaką widziałem. Zero woli walki do gry z Liverpoolem. Już wolałbym by posypały się czerwone kartki, ale by w grze było choć trochę życia, by zawodnikom zależało. No, ale jak ma zawodnikom zależeć, gdy trenerowi nie zależy? Wiele osób chciałoby, żeby Giggs poprowadził zespół, ale czemu skoro wie, że pozycja trenera jest jaka jest, już nie przejmie sterów? Jakby był liderem, który może poprowadzić zespół to zawodnicy słuchaliby jego i tylko jego, nie bacząc na filozofię naszego wielkiego naczelnego filozofa aka. trenera.