Jak bardzo zwracałeś uwagę na kibiców podczas meczy?Bardzo, ponieważ chciałem zapewnić im rozrywkę. Było to moim głównym celem. Traktowałem boisko jak scenę. Dlatego tak bardzo lubiłem wieczorne spotkania, czułem się jak w teatrze. Wiedziałem, że mogę grać w inaczej, dlatego nigdy nie marnowałem okazji. Zakładałem obrońcy siatkę, po czym wracałem i robiłem to ponownie. Wiedziałem, że kibice kochali taką grę. Wiedziałem, że mogę robić rzeczy, które będą trzymać ich w napięciu.
Jakie są Twoje ulubione momenty w karierze piłkarskiej?Jest ich bardzo dużo. Z pewnością gol w finale Pucharu Europy. Sześć trafień przeciwko Northampton w 1970 roku. Zwycięstwo 5-1 przeciwko Benfice w Lisbonie, kiedy zdobyłem bramkę, wyruszając z linii środkowej. Wykopnięcie piłki z rąk Gordona Banksa w 1971 roku. Gol przeciwko Sheffield United w 1971 roku, kiedy pokonałem połowę drużyny Sheffield i wbiłem piłkę do siatki z krawędzi ich pola karnego.
W jednym z ligowych spotkań przeciwko Ipswich zdobyłem bramkę bezpośrednio z rzutu rożnego. Bobby Robson stwierdził później w wywiadzie, że miałem ogromnego farta. Uważał, że nie potrafiłbym zrobić tego ponownie, nawet gdybym próbował milion razy. Tydzień później ponownie starliśmy się z Ipswich, tym razem w FA Cup. Kiedy dostaliśmy pierwszy rzut rożny, pomachałem Bobby’emu, jakby mówiąc:
Patrz uważnie! Kopnąłem piłkę, a ta trafiła w słupek. W pewnym sensie to, że nie trafiłem do siatki, było jeszcze bardziej magiczne. Podobało mi się, że strzał był prawie idealny.
Są też świeże wspomnienia. Gola, którego nie zapomnę, zdobyłem w meczu San Jose Earthquakes przeciwko Fort Lauderdale Strikers. Minąłem jednego gracza, później drugiego. Na przestrzeni 10 jardów pokonałem sześciu lub siedmiu piłkarzy. Do dzisiaj nie wiem, jak udało mi się tego dokonać.
Zapraszamy do zapoznania się z pozostałą częścią wywiadu TUTAJ