manutdfan92: Jestem dumny że mogłem być świadkiem i jako kibic MU trochę też częścią tych wydarzeń. Sezon ten nazwałbym historycznym ze względu na rekordowy 19 tytuł Mistrza Anglii, na drodze do którego stoczyliśmy masę elektryzujących pojedynków. Z tego roku w pamięć najbardziej zapadły mi ten z Chelsea z dwoma nokautującymi uderzeniami z początku spotkania, z Blackpool kiedy powróciliśmy z dalekiej podróży w iście diabelskim stylu i Evertonem kiedy na szczęście Chicharito był tam gdzie być powinien i dał nam 3 pkt.
W LM największe emocje przyniosły mi trzy mecze - dwumecz z The Blues, gdzie formą błyszczał mój ulubieniec Giggs, a Park popisał się świetnym golem-ripostą. Trzeci z tych meczów to oczywiście finał na Wembley, przed którym starałem się zachować stonowaną postawę, bo wiedziałem przed jakim trudnym zadaniem stoją Diabełki, ale kiedy Rooney strzelił bramkę na 1-1, od mojej radości ucierpiała część umeblowania w domu. Jak się skończył ten mecz każdy wie, smutek był wielki jak zawsze przy okazji, kiedy jest się tak blisko celu, a się go nie osiąga. Ale podczas dekoracji drużyn Borek komentujący to spotkanie powiedział piękne słowa o SAFie: " No a ten człowiek się nie podda, on jeszcze ma przed sobą bardzo długą drogę i misję do wykonania, będzie pokonywał kolejne schody...". Te słowa tylko jakby zacieśniły moją więź z tym klubem i wzmogły niecierpliwość w oczekiwaniu na kolejny sezon United.
A ten przyniósł zarówno futbolowe delikatesy w wykonaniu MU jak i ciężkostrawne dania. Z rarytasów na pewno na pierwszym miejscu mecz z Arsenalem. Z grupy tych drugich najczęściej odbija się czkawką blamaż z FC Basel, do którego nigdy nie powinno dojść.
A to wszystko działo się w tle bądź co bądź poważnych przemian kadrowych w naszym składzie. Już widać, że Jones będzie stanowił (a w zasadzie stanowi) o sile naszej drużyny. Transfer Younga też oceniam pozytywnie, choć traktuje go bardziej w kategorii uzupełnienia niż wzmocnienia. Co do De Gei to chłopak musi się jeszcze wiele nauczyć, ale na moje oko ma zadatki na doskonałego goalkeepera - pożyjemy zobaczymy.
Jeśli już mówić o zmianach personalnych trzeba wspomnieć też o tych, którzy opuścili szeregi United. Pożegnania Nevilla, Scholesa i Van der Saara niosły ze sobą równie wielkie pokłady emocji co mecze na szczycie PL czy LM. Z tym, że były to emocje z gatunku wzruszenia, ale i wielkiej dumy, że klub, któremu kibicuje dochował się takich legend. Nie sposób tu zapomnieć o Brownie i O'Shea, którzy swoją wiernością i oddaniem również zasługują na wielki szacunek.
I wreszcie jeśli mowa o momentach sentymentalnych, wciąż pamiętam Fergusona, który wychodzi na boisko w towarzystwie owacji całego Old Trafford, Old Trafford na którym odcisnął swoje już nieodwracalne piętno i nie mówię tu o trybunie jego imienia, ale o ćwierćwieczu ciężkiej harówy, której efekty widać w każdym drobnym elemencie.
Można by to podsumować w jednym zdaniu - to był kolejny niezapomniany sezon z Man Utd. Żadna chwila spędzona z tym klubem nie może być stracona i przynosi wiele wrażeń. Fergie tak rozpędził tą machinerię zwaną Manchesterem United, że tu ciągle się coś dzieje - nowe wyzwania, zdarzenia, konfrontacje. I jeśli tylko Sir Alex i jego drużyna nic nie stracą z tego zaangażowania i "niepoddawania się", o którym wspominał Borek, to za rok będziemy tak samo dobrze wspominać minione 12 miesięcy.