Dokładnie dziesięć lat temu na White Hart Lane miał miejsce jeden z najwspanialszych powrotów do gry w wykonaniu Manchesteru United.
» Radość piłkarzy United nie miała końca
Pierwsza połowa spotkania minęła pod dyktando gospodarzy, którzy po bramkach Deana Richardsa, Lesa Ferdinanda oraz Christiana Ziege prowadziły 3:0. Nic więc dziwnego, iż podopieczni Glenna Hoddle'a schodzili do szatni w znakomitych nastrojach.
Kibice Czerwonych Diabłów wciąż mieli wprawdzie nadzieje na korzystny rezultat swoich ulubieńców, jednak tego co wydarzyło się po wznowieniu gry, nie spodziewał się chyba nikt. Najpierw w 46 minucie Andrew Cole wykorzystał dośrodkowanie Gary'ego Neville'a pakując piłkę do siatki rywala, a dziesięć minut później po rzucie różnym wykonywanym przez Davida Beckhama drugą bramkę dla United zdobył Laurent Blanc.
Gdy do końca spotkania pozostawało niecałe 20 minut, dał o sobie znać geniusz Ruuda van Nistelrooya, dzięki czemu na tablicy wyników widniał już remis 3:3. W 76 minucie kibice United oszaleli za sprawą Juana Sebastiana Verona, który wyprowadził podopiecznych sir Alexa Fergusona na prowadzenie.
Dzieła zniszczenia dokończył w 87 minucie David Beckham popisując się nie tylko fenomenalną kontrolą piłki, ale również cudownym strzałem, pokonując Neila Sullivana.
29 września 2001, White Hart Lane
Tottenham Hotspur 3:5 Manchester United
(Richards 15', Ferdinand 25', Ziege 45'; Cole 46', Blanc 58', van Nistelrooy 72', Veron 76', Beckham 87')
Skład United:
Barthez; G.Neville, Johnsen, Blanc, Irwin (Silvestre 46); Beckham, Veron, Butt (Solskjaer 40), Scholes; Cole, van Nistelrooy.
Zmiany niewykorzystane: P.Neville, Carroll, Chadwick.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.