Prywatność na
DevilPage.pl

W serwisach DevilPage.pl korzystamy z plików cookies, aby zapewnić Wam wygodę, bezpieczeństwo i komfort użytkowania stron. Cookies wykorzystywane są m.in. do personalizacji reklam. Szczegółowe informacje na temat plików cookies znajdziesz w naszym dziale Polityka Cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz także postanowienia naszego Regulaminu.

Akceptuję pliki Cookies i Regulamin

Cóż za piękny dzień dla United

» 20 listopada 2010, 20:12 - Autor: misza - źródło:
Lepszego scenariusza na dzisiejszy dzień kibice Manchesteru United po prostu nie mogli sobie wyobrazić. Najważniejsze było oczywiście zwycięstwo Czerwonych Diabłów 2:0 nad Wigan Athletic, ale inne wyniki były niemal równie cenne.
Cóż za piękny dzień dla United
»
Weekend rozpoczął się od spotkania Arsenalu FC z Tottenhamem Hotspurs, którego, z racji zbyt wielu obowiązków oraz toczącego się równolegle spotkania Śląska Wrocław z Ruchem Chorzów, oglądać nie mogłem. Oczywistym jest jednak, iż raz na kilkanaście minut sprawdzałem raport z tego spotkania.

Mecz ten rozpoczął się bardzo dobrze dla gospodarzy, którzy, dość szybko, objęli dwubramkowe (pierwsza bramka padła po poważnym błędzie bramkarza Tottenhamu) i, jak wynika z relacji świadków, kontrolowali przebieg spotkania. Wynik ten utrzymał się do przerwy. Sygnał do walki 'Kogutom' dał Gareth Bale, który już po pięć minut po wznowieniu gry strzelił kontaktową bramkę. Kilka chwil później było już 2:2, bowiem celnie z karnego uderzył Rafael van der Vaart, zaś dzieła zniszczenia dokonał Kaboul, który na kilka minut przed końcem ustalił wynik spotkania. Tym samym, Arsenal, po raz kolejny, przegrał wygrany, wydawałoby się, mecz. Udowadniając chyba tym samym, iż drużyna Wengera wciąż nie dorosła do wielkich sukcesów.

Kilkadziesiąt minut po zakończeniu tego spotkania na boiska wybiegły drużyny Chelsea oraz Manchesteru United. Przewodząca w tabeli drużyna The Blues udała się do Birmingham, gdzie miała zmazać plamę po wpadce z ubiegłego tygodnia, kiedy to przegrała z Sunderlandem aż 0:3. Natomiast podopieczni sir Alexa Fergusona podejmowali na Old Trafford Wigan Athletic.

Meczu Chelsea, z prostej przyczyny, oglądać nie mogłem, ale jakaż była moja radość, gdy dowiedziałem się, iż po kilkunastu minutach w meczu drużyn o przydomku The Blues prowadzi ta mniej utytułowana. W momencie, gdy Patrice Evra wysunął Manchester United na prowadzenie, obawiałem się tylko jednego - iż Chelsea zdoła nadrobić straty w drugiej części spotkania.

Na, nasze szczęście, tak się nie stało i drużyna Birmingham City dowiozła jednobramkowe zwycięstwo do końca. Dodatkowo drugą bramkę dla United dołożył Javier Hernandez i klub z Old Trafford zrównał się punktami z Chelsea w tabeli Premier League, co jeszcze tydzień temu wydawało się niemożliwe, ale o tym za chwilę. Muszę jeszcze, bowiem, wspomnieć, iż bohaterem meczu rozgrywanego na St. Andrews został, nie kto inny, jak Ben Foster. Były bramkarz United, we wzorowy sposób, obronił aż 11 strzałów zawodników gości. Dodam jeszcze tylko, iż gospodarze meczu oddali dziś tylko jeden celny strzał, ale za to skuteczny.

Wracając do wątku poprzedniego tygodnia nasuwa mi się mecz z Aston Villą i moment, w którym drużyna z Villa Park prowadziła 2:0. Wówczas w 'wirtualnej tabeli' Chelsea miała już cztery punkty przewagi nad United i jedno spotkanie do rozegrania więcej. Sytuacja, mogłoby się wydawać, idealna.

Niespodziewanie jednak wszystko potoczyła się po myśli United. Macheda oraz Vidić sprawili, iż Czerwone Diabły wywiozły z Birmingham punkt. Punkt cenny, ponieważ, jak się okazało dzień później, pozwolił on zmniejszyć stratę do Chelsea do zaledwie trzech punktów. Dziś tej straty nie ma już w ogóle. Zabawa zaczyna się na nowo, a warto pamiętać, iż United ma za sobą trudniejszy terminarz od Chelsea. O kontuzjach nie będę tutaj wspominał, bo są one wkalkulowane w każdy sport.

Pisząc swoją pierwszą notkę na blogu starałem się Was przekonać, iż ligę angielską po prostu trzeba kochać. Któż bowiem w poprzednią sobotę, gdy Aston Villa prowadziła z United już 2:0 spodziewał się, iż już po siedmiu dniach Manchester zrówna się z Chelsea liczbą punktów w ligowej tabeli? Na na pewno nie.

Dziś humoru nie jest już mi nawet w stanie zepsuć wynik meczu Liverpoolu z West Ham United, w którym The Reds, na kilka minut przed końcem, prowadzi pewnie 3:0.


TAGI


« Poprzedni news
Man Utd - Wigan: Oceny pomeczowe
Następny news »
Hernandez: Nadchodzą wspaniałe chwile

Najchętniej komentowane


Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.

Komentarze (1)


Martin: The Reds wracają do gry.. nie zdziwi mnie jeśli pod koniec sezonu czwarta lokata będzie ich. Do lidera a raczej liderów tracą tylko 9 pkt. Mówię tylko bo biorąc pod uwagę jak bardzo wyrównany jest ten sezon te 9 pkt to wcale nie tak dużo. Przykładowo My - traciliśmy 5 a już jesteśmy na równi z Chelsea. Jeżeli zaś chodzi o ten opisywany "piękny dzień" to masz rację ;) między innymi dla takich weekendów kocha się piłkę nożną ;D piękne uczucie...
» 22 listopada 2010, 11:41 #1
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis DevilPage.pl nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.