W serwisach DevilPage.pl korzystamy z plików cookies, aby zapewnić Wam wygodę, bezpieczeństwo i komfort użytkowania stron. Cookies wykorzystywane są m.in. do personalizacji reklam. Szczegółowe informacje na temat plików cookies znajdziesz w naszym dziale Polityka Cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz także postanowienia naszego Regulaminu.
Po kolejnym nerwowym spotkaniu w wykonaniu United, sir Alex Ferguson wydaje się być bardzo spokojny, choć niewiele brakowało, aby Liverpool urwał dwa punkty jego zespołowi.
» Szkot był w pewnym momencie przekonany, iż spotkanie zakończy się hokejowym wynikiem
Menadżer Czerwonych Diabłów podkreślił, że nie martwi go fakt doprowadzenia przez The Reds ze stanu 2:0 do remisu 2:2, gdyż to jego podopieczni dominowali przez większą część spotkania i ich wygrana jest zasłużona. Oczywiście niesamowicie wielka w tym zasługa Dymitara Berbatowa zdobywcy wszystkich trzech bramek dla United.
- Liverpool nie pokazał dziś nic specjalnego, czym mógłby nam zagrozić - wyznaje sir Ferguson.
- Wystarczyła nasza chwila nieuwagi oraz dwie decyzje sędziego - jedenastka i rzut wolny, aby wrócili do gry. Przyglądałem się długo sytuacji w której [Fernando] Torres był faulowany [przez Johna O'Shea] i co do decyzji sędziego nie mam żadnych zastrzeżeń. Przewinienie jak najbardziej było.
To właśnie Torres był bohaterem akcji w której nerwowo nie wytrzymał Jonny Evans zastępujący chorego Rio Ferdinanda i sfaulował w polu karnym Hiszpana. Jednak w obliczu całego spotkania napastnik The Reds dzięki świetnej postawie Nemanji Vidica był bezproduktywny i prawie niewidoczny.
- Dokładnie tego oczekiwałem od Nemanji - oznajmił Szkot. - Jeśli jest w pełni sił tak jak to miało miejsce dzisiaj to może grać przeciwko każdemu i jestem wtedy pewny, że da sobie radę. To bardzo silny obrońca.
- Edwin van der Sar nie miał zbyt wielu okazji do wykazania się, gdyż przy golach był bez szans. Paul Scholes w znakomitym stylu kontrolował środek pola, a dzięki Naniemu stale stwarzaliśmy zagrożenie pod ich bramką. No i oczywiście mieliśmy niesamowitego Berbatowa.
- Gdy było 2:0 dla nas myślałem, że ten mecz zakończy się hokejowym wynikiem. Byliśmy stroną dominującą i nie brałem w ogóle pod uwagę, że moglibyśmy przegrać.
Czerwone Diabły oczywiście straciły dwie bramki i dzięki temu mieliśmy w pewnym momencie remis, jednak Ferguson nie postrzega tej sytuacji jako powtórki sprzed tygodnia, kiedy United pozwoliło Evertonowi zdobyć dwa gole.
- Przez ostatni tydzień mówiłem wiele o koncentracji, której zabrakło nam w tamtym spotkaniu. Na dzisiejszy mecz wszyscy wyszli skoncentrowani i to było widać. Strata dwóch bramek to nie wina naszej defensywy tylko konsekwencja dwóch błędnych decyzji piłkarzy - wyjaśnia sir Alex.
- Można powiedzieć, że to właśnie piłka nożna. Wtedy jednak dodam, że to wprowadziło dramaturgie, którą zakończyła dopiero nasza trzecia bramka - podkreślił Ferguson.
Martin: karnego? pewnie tak.. co do wolnego to się do końca nie zgodzę, raczej mało jest zawodników, którzy wykorzystują rzuty wolne niemal w co drugim meczu.. jak Steven Gerrard.
SzYnA: poprostu fergie musi robic zmiany wczesniej jak zauwazy u kogos małą chęć do gry lub brak sił, a nie wtedy jak już mu się palą gacie i znowu remisujemy wygrany mecz!!
Martin: A ja zgadzam się z sir Alexem. Nasi zdobywali bramki głównie po akcjach drużynowych, wspaniałe dośrodkowania no i ten instynkt strzelecki Berbatova, (przypomniały mi się czasy jak razem z Francą szalał na boiskach Bundesligi w barwach Leverkusen) z kolei The Reds - dwie bramki po stałych fragmentach w dodatku jak zwykle Gerrard. Ktoś tam wspominał, że gdyby nie "geniusz" Berby nie było by trzech punktów a myślicie, że Liverpool strzelił by choć jedną bramkę bez swojego lidera? Nie sądzę. Na dzień dzisiejszy jesteśmy solidniejszym zespołem od Liverpoolu no i cieszmy się zasłużonym zwycięstwem i co najważniejsze (wreszcie) kapitalną formą Bułgara :)
kckMU: Ta nasza forma powolutku wraca, najgorsza jest końcówka, Wy też tak mieliście, że w tym doliczonym czasie drżeliście o wynik? Bo ja to tak i to całe 5 minut się trząsłem...
Martin: Tuż po podyktowaniu rzutu wolnego dla The Reds założyłem starą koszulkę United z 1999r (Beckham #7) miałem nadzieję, że przyniesie szczęście. Niestety Gerrard trafił... Później aż do bramki Berby na 3-2 obgryzałem paznokcie ;p a po bramce... było jeszcze gorzej ;) ostatni gwizdek - co to była za ulga i radocha ;) Niezależnie od poprzednich kolejek - zwycięstwo z Liverpoolem zawsze smakuje podwójnie a u mnie tym bardziej bo ojciec jest fanem The Reds... cudownie być górą na kolejne pół roku aż do rewanżu i mam nadzieję, że jeszcze dłużej :) Glory Glory Man United!
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis DevilPage.pl nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.