Manchester United zremisował Birmingham City 1:1. Bramki w tym meczu zdobywali tylko zawodnicy gospodarzy. Najpierw Jerome pokonał Kuszczaka, później piłkę do własnej bramki wpakował Dann. Czerwone Diabły raziły nieskutecznością, pomimo nieprawdopodobnej przewagi wywożą zaledwie jeden punkt z St Andrews Park.
» Manchester United zremisował Birmingham City 1:1. Bramki w tym meczu zdobywali tylko zawodnicy gospodarzy. Najpierw Jerome pokonał Kuszczaka, później piłkę do własnej bramki wpakował Dann.
Manchester United w dzisiejszym meczu zagrał ustawieniem 4-5-1, a w ataku pod nieobecność Berbatowa wystąpił osamotniony Wayne Rooney. Warto również dodać, że po raz pierwszy na ławce rezerwowych zasiadł nowy zawodnik Czerwonych Diabłów – Mamme Biriam Diouf. Miejsca w składzie zabrakło dla Bena Fostera, zajął je Ben Amos.
Pierwsza ciekawa akcja miała miejsce już w drugiej minucie, Valencia poszedł odważnie skrzydłem, próbował wyłożyć do Rooneya, piłka odbiła się w stronę Fletchera, ten uderzył obok bramki. Po kilku odważnych, ciekawych akcjach United przyszedł okres wyrównanej gry. Nie zmienia to jednak faktu, iż Birmingham nie kwapiło się do ataków na bramkę Kuszczaka.
W 14. minucie United przeprowadziło kolejną interesującą akcję. Kilka widowiskowych dryblingów Parka, niestety wywalczył zaledwie rzut z autu. Rooney podał do Fletchera, ten efektownie piętą do Scholesa, który próbował uderzyć z dystansu, niestety niecelnie.
Chciałbym zwrócić uwagę na ciężkie warunki jakie panują na boisku, trudno o dokładność podań, przez co oglądamy wiele strat po obu stronach boiska.
23. minuta powinna dać prowadzenie Czerwonym Diabłom. Daleki przerzut Evry, fatalny błąd popełnił Carr, piłki dopadł Wazza, zagrał do Valencii, ten został uprzedzony przez Ridgewell’a. Minutę później sytuację sam na sam z bramkarzem zmarnował Rooney.
W 31. minucie sędzia podyktował rzut wolny za faul na Scholesie. Strzelał Valencia, poprawiał Rooney, w końcu piłkę stracił Carrick, a United znowu nie mogło pokonać Harta. Dwie minuty później popłoch w obronie City siał Park, najpierw uderzał, później zagrał do Fletchera który łupnął wprost w Carr’a.
Trzeba pochwalić zawodników Birmingham za niezwykłe poświęcenie, dosłownie zasłaniają ciałem dostęp do bramki, są obijani ze wszystkich stron, jednak nie poddają się.
Niezwykła akcja Rafaela miała miejsce w 37. minucie. Zaatakował skrzydłem, przeszedł jednego obrońcę, łupnął z woleja i po raz kolejny strzał ciałem zasłonił Ridgewell. Dobijać próbował Carrick, piłkę wyłapał Hart.
W 39. minucie koszmary zawodników United się ziściły, znowu muszą odrabiać straty z teoretycznie słabszym rywalem. Mało tego, Czerwone Diabły przez zdecydowaną większość spotkania nie schodziły z połowy City. Bramkę, po rzucie rożnym i błędzie defensorów United, strzelił Jerome. Birmingham City – Manchester United 1:0.
Początek drugiej połowy, Birmingham bez żadnych kompleksów zaczęło oblegać bramkę Mistrzów Anglii. Najpierw fatalne w skutkach mogły okazać się dryblingi w polu karnym Paula Scholesa, później świetną interwencją popisał się Kuszczak. Strzału próbował McFadden.
Cóż za boiskową wojnę oglądaliśmy na St Andrews. Widać było, że żadna z drużyn nie chciała dać za wygraną. Rafael do spółki z Fletcherem dość solidnie poobijali pomocników City. Przy okazji nadmienię, iż mecz wrócił wtedy do ‘normalności’, United atakowało Birmingham broniło.
W 61. minucie blisko zdobycia drugiej bramki był Jerome. Dostał prostopadłą piłkę ze środka, próbował lobować Tomka, na szczęście dla United niecelnie.
63. minuta w końcu dała wyrównanie United. Piłkę mocno dośrodkował Evra, samobójczą bramkę strzelił Dann. Znowu nie mogę nie zwrócić uwagi na serce jakie wkładali w grę piłkarze z Birmingham. Dosłownie kładli się pod nogi zawodników United, za nic na świecie nie chcieli dopuścić aby piłka wpadła do bramki.
Czerwone Diabły chyba wywęszyły szansę na zwycięstwo. Ataki były coraz groźniejsze, częstsze, bardziej śmiałe, gospodarze znowu zostali stłamszeni na własnej połowie, liczyli na sytuację z kontrataków.
Zjawiskową akcję przeprowadziło City w 71. minucie. Piłkę ze środka do Beniteza posłał Ferguson, ten z łatwością minął Evansa i uderzył na bramkę. Genialna interwencja Tomka uchroniła United przed utratą bramki. Chwilę później strzału z dystansu próbował Bowyer, bardzo niecelnie.
Bliźniaczą akcję, do tej bramkowej, rozegrało United w 79. minucie. Valencia zagrał do Evry, ten znowu próbował mocno obić któregoś z zawodników w polu karnym, jednak tym razem czujnie piłkę załapał Hart. Niedługo potem potężnym, acz niecelnym strzałem zza szesnastki popisał się Paul Scholes.
Bardzo nierozsądne zachował się Fletcher, faulował Jerome i za drugą żółtą kartkę wyleciał z boiska. Tymczasem Birmingham nie próżnowało, długą piłkę ze środka boiska posłał Carr. Błąd defensorów Czerwonych Diabłów, z woleja strzelał Johnson, niebywale obronił Tomek.
Do końca spotkania na zmianę atakowali gospodarze i przyjezdni. Mecz zakończył się, zapewne niesatysfakcjonującym Manchester United, remisem. Natomiast Birmingham, zadowolone z tego wyniku, kontynuuje serię dwunastu spotkań w lidze bez porażki.
FT. Birmingham City 1:1 (1:0) Manchester United
Bramki: Jerome 39' - Dann (sam.) 64'
Żółte: Carr 76', Larsson 79' - Fletcher 44', 84', Brown 90+
Birmingham City: Hart - Carr, Dann, Johnson, Ridgewell - Larsson (Fahey 83'), Bowyer, Ferguson, McFadden - Jerome, Benitez
Manchester United: Kuszczak - Rafael, Brown, Evans, Evra - Scholes (Diouf 81'), Carrick, Fletcher - Valencia, Rooney, Park (Giggs 66')
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.